Blog (11)
Komentarze (266)
Recenzje (0)
@AdrianSasquatchPanasonic RP-HT460E-K - dobre słuchawki w przystępnej cenie

Panasonic RP‑HT460E-K - dobre słuchawki w przystępnej cenie

12.12.2013 22:19, aktualizacja: 14.12.2013 09:46

Witaj gawiedzi!

Ponieważ wszelkie orkany, huragany i inne katastrofy pogodowe, którym człowiek zwykł z niewyjaśnionego dla mnie powodu nadawać imiona przeminęły, a ostatnie ślady po śniegu za oknem zdążyły stopnieć, pozostawiając po sobie jedynie nadzieję, że na tym się zima nie skończy, nastały idealne warunki, aby napisać coś nowego na tym nieszczęściu zwanym moim blogiem. Wpis ten będzie względnie nietypowy, ponieważ jest to pierwsza recenzja sprzętu, jaką kiedykolwiek pisałem bądź mówiłem, mam jednak nadzieję, że stanę na wysokości zadania i nie pominę żadnego istotnego szczegółu. Jeśli jednak tak by się stało, to należy mnie jak najszybciej skarcić rózgą w komentarzu, abym naprawił swój niewybaczalny błąd ;)

Oszczędzając już jednak tych wstępnych sucharów przejdę do sedna wpisu, będącym tytułowymi słuchawkami, które mam na uszach pisząc go.

Specyfikacja

Le kradziona tabelka
Le kradziona tabelka

Każde dziecko wie, że wszystko pięknie wygląda na papierze, a rzeczywistość potrafi być boleśnie rozczarowująca, jednak od czegoś trzeba zacząć, nieprawdaż? :)

Rzeczone słuchawki mają nauszną, zamkniętą konstrukcję, co oznacza, że szczelnie oddzielają one uszy od reszty otoczenia, częściowo wytłumiając dochodzące z niego dźwięki. Zapewnia to także lepszą transmisję basów względem ich otwartych kuzynek. Wadą takiego rozwiązania jest natomiast konieczność szczelnego przylegania zestawu do głowy.

Membrana słuchawek ma średnicę 40 mm i umożliwia transmisję dźwięków o częstotliwości od 10 do 27 000 Hz, co w teorii znacząco wykracza poza granicę ludzkiego słuchu i zapewnia lepsze wrażenia, niż standardowe konstrukcje 20‑20 000 Hz. Poziom impedancji wynosi 32 Ohm, co jest dość standardową wartością (im większa, tym więcej mocy należy dostarczyć, aby osiągnąć daną głośność), a teoretyczna moc słuchawek to 95 dB.

Poza tym posiadają one przewód długości 1,2 m rozwidlający się na około 2/3 wysokości do każdego nausznika na jednym końcu, a na drugim zaopatrzony w zwykłą, niepozłacaną wtyczkę mini jack 3,5 mm, wygiętą pod kątem 90 stopni.

Zakupienie kompletu jest wydatkiem około 100 złotych.

Budowa

Le kradziony obrazek
Le kradziony obrazek

Słuchawki mają dość proste, przyjazne linie i jest to coś, co sobie bardzo cenię. Nie atakują nas one milionem wodotrysków, ale też nie są surowe jak syberyjska zima. Czerń jest na tym polu kolorem w miarę uniwersalnym, a szare uchwyty nieco urozmaicają konstrukcję. Czerwone paski na nausznikach dodają koloru i w moim subiektywnym odczuciu elegancji. Nazwa producenta na pałąku nie rzuca się w oczy, a nawet w pewien sposób przełamuje jego bryłę, jednak nadruki po bokach moim zdaniem nieco psują wrażenie i są tam zupełnie niepotrzebne. Jest to jednak wyłącznie subiektywna opinia człowieka, który nienawidzi bycia chodzącą reklamą.

Całość waży według producenta 190 gramów i muszę przyznać, że nie jest to ciężar znacząco odczuwalny dla naszej głowy. Poza tym słuchawki są bardzo wygodne i praktycznie same dopasowują się do naszej głowy. Mogę je mieć na sobie cały dzień bez odczucia zmęczenia czy niewygody. Problemem są natomiast okulary, przez które powstają lekkie szparki, w wyniku czego dźwięk traci na intensywności. Na szczęście nie są one konieczne do słuchania muzyki i nic nie stoi na przeszkodzie aby je zdjąć, rozsiąść się wygodnie, zamknąć oczy i cieszyć ulubionym utworem :)

Le nie łamiący się wtyk, tym razem nie kradziony :)
Le nie łamiący się wtyk, tym razem nie kradziony :)

Dźwięk

Nawet najładniejsze słuchawki świata byłyby nic nie warte, gdyby miały paskudne brzmienie. A jak ta sprawa prezentuje się w przypadku tego konkretnego modelu?

Z opakowania wiemy, że teoretyczne pasmo przenoszenia mieści się między 10 a 27 000 Hz. Niestety w mojej opinii tak, jak w przypadku większości sprzętu audio z niższej półki, zostajemy w tym momencie oszukani. Nie jest to jednak aż tak zauważalne, jak mogłoby się wydawać, ponieważ producent naprawdę wiele obiecał. Co więc tak naprawdę dostajemy?

Moim zdaniem naprawdę solidne słuchawki. Basy być może nie sięgają 10 Hz, jednak są wyraziste i na tyle mocne, że wręcz można je odczuć. Na tyle, na ile znam się na muzyce elektronicznej, nie polecałbym ich miłośnikom dubstepu, jednak do popu czy muzyki orkiestralnej są one idealne, a przy rocku naprawdę rozwijają skrzydła i takich klasyków jak TNT czy Paranoid słucha się z czystą przyjemnością :)

Zdecydowanie mocniejszą stroną tego modelu są tony średnie i wysokie. Nie są może one w 100% idealne, jednak w tej cenie na próżno doszukiwać się ideału. W przedziale tym dźwięki są czyste i klarowne. Możemy bez problemów odróżniać poszczególne instrumenty i wsłuchiwać się w pojedyncze melodie, ciesząc się każdym aspektem utworu. Głos także brzmi realistycznie i melodyjnie (no chyba, że śpiewak marny ;)

A jak to wszystko wygląda w praktyce?

Długość przewodu i budowa wtyczki jednoznacznie wskazują, że słuchawki zostały stworzone z myślą o odtwarzaczach przenośnych, dlatego ciężko jest podpiąć je do komputera, zwłaszcza stacjonarnego i wygodnie z nich korzystać. Nie jest to niemożliwe, chociaż zdecydowanie uciążliwe, zwłaszcza, kiedy chce się wstać i uważam, że zastosowanie przewodu dwu‑metrowego byłoby dużo lepszym wyjściem. Niestety nie ja jestem producentem.

Jednak jeżeli już zdecydujemy się wyjść z słuchawkami na miasto, to natychmiast zauważamy ich zalety względem konstrukcji otwartych czy dousznych. Przede wszystkim na wyższych ustawieniach głośności jesteśmy całkowicie odcięci od otoczenia i spokojnie możemy zatopić się w muzykę. Nie odizolują one nas co prawda idealnie w komunikacji miejskiej czy na bardzo ruchliwej ulicy, jednak spokojnie pozwalają nam się cieszyć naszą playlistą rozjaśniając nieco szarość miasta. Należy tutaj też wspomnieć, że nie powinniśmy w takich sytuacjach robić za DJa, ponieważ nawet na najwyższych obrotach nie są one zbyt głośne dla postronnego słuchacza.

Inną zaletą, jaka raczej nie została wymieniona w żadnym materiale reklamowym, jest fakt, że w zimniejsze dni słuchawki te działają jak nauszniki (w sumie w praktyce nimi są ;), zapobiegając odmarzaniu naszych uszu. Efekt ten nie działa jednak na naszą niekorzyść i uszy nie pocą się w temperaturze pokojowej, chociaż podejrzewam, że przy 25‑30 stopniach na słońcu mogłoby nam być nieco za gorąco ;)

Podsumowując, nie jest to produkt skierowany do melomanów. Jednak dla przeciętnego użytkownika, który potrafi docenić dobrą muzykę, lubi się nią cieszyć w drodze i nie wystarcza mu chińszczyzna z Biedronki, model Panasonic RP‑HT460E-K stanowi moim zdaniem jeden z najlepszych wyborów w granicy do 100 złotych.

494372

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam, AdrianSasquatch

PS: Akurat kiedy kupiłem te słuchawki na TVN leciał film "Jak wytresować smoka" i od tego czasu jaram się jego soundtrackiem. Z tego powodu macie jeszcze trochę muzyki ;)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)