Age of Empires III: The Age of Discovery

Age of Empires III: The Age of Discovery

Redakcja
09.02.2010 19:12, aktualizacja: 01.08.2013 01:58

Krzysztof Kolumb nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie skutki przyniesie jego pierwsza wyprawa w 1492 roku. Pierwotnie miała ona na celu znalezienie zachodniego szlaku prowadzącego do Indii, ale jej rezultatem było dotarcie do zupełnie nowego lądu. Wkrótce potem mocarstwa z całego globu rozpoczęły wysyłać ekspedycje w nieznane wcześniej terytoria. Nadeszła era wielkich odkryć geograficznych, wiek kolonializmu - jeden z ciekawszych etapów w historii świata. Właśnie o tym okresie opowiadała trzecia odsłona obsypanej nagrodami serii Age of Empires. Na jej bazie z kolei powstała znakomita gra planszowa w stylu europejskim, zatytułowana rzecz jasna tak jak jej pierwowzór - Age of Empires III: The Age of Discovery. Można poczuć na własnej skórze (czy raczej stole) smak rywalizacji między siłami z tamtej epoki.

Produkt jest dziełem Glenna Drovera, znanego chociażby z adaptacji innego komputerowego tytułu - Railroad Tycoon. Można też było o tym twórcy usłyszeć przy okazji Conquest of the Empire, owocu jego współpracy z inną gwiazdą sceny planszówkowej, Martinem Wallacem. Z ocen na najbardziej opiniotwórczych serwisach poświęconych tej tematyce wynika, że to właśnie AoE III jest szczególnie cenionym przez fanów tego rodzaju rozrywki dziełem Drovera. Nic dziwnego - posiada ono ogromne pokłady grywalności, opakowanej w przepiękną szatę graficzną, z mnóstwem ładnych, plastikowych elementów, które tylko dodają zabawie rumieńców. A wszystko to sprawia, że każdy miłośnik komputerowej wersji poczuje się tu jak w domu. I pewnie stroniący od RTS-ów Ensemble również zasiądą do stołu, by pogrążyć się w całości w podboju Nowego Świata.

Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy przy obcowaniu z produktem jest ogromne pudło, zachęcające barwną klimatyczną grafiką. Po jego otwarciu można się poczuć jednak nieco zawiedzionym – taki kawał kartonu, zaś w środku połowę objętości zajmuje... powietrze. Z rozmiarem całości niestety trochę przesadzono, przez co spakowana gra „zżera” za dużo powierzchni i sprawia, że ciężko ją przetransportować, na przykład do znajomych na „posiadówkę”. Szczerze mówiąc to jest to pozycja pochłaniająca najwięcej miejsca z całej mojej kolekcji. Ale wracając do meritum - w środku tekturowego monstrum znajdziemy kolorową instrukcję wydrukowaną na kredowym papierze, dużą, trwale wykonaną planszę oraz ogromną ilość elementów - zarówno figurki dla każdego z graczy, jak i pieniądze, którymi płacimy w trakcie zabawy są wykonane z plastiku. Znalazło się tu również paręnaście żetonów, reprezentujących towary oraz budynki. Jak na reprezentanta tak zwanych „eurogier” (gdzie dominują elementy drewniane) wykonanie naprawdę robi wrażenie - nawet pomimo tego rozmiaru opakowania.

[image source="Galerie/Inne/Age_of_Empires_III_The_Age_of_Discovery:26413" mode="normal"]Sama plansza to jakby dwie główne części. Lewa jej strona prezentuje Nowy Świat i tereny dostępne do kolonizacji, prawa zaś składa się z ramek zawierających różnorakie akcje do wyboru. Dookoła całości poprowadzono tor punktów zwycięstwa, na samym spodzie zawarto również licznik tur oraz wskaźnik epoki. Zabawa toczy się przez osiem rund, z czego pierwsze trzy stanowią pierwszą erę, następne trzy – drugą, a w końcowych dwóch wkracza się w trzeci etap. Odwzorowuje to stopień zaawansowania kolonizacji i rozwój techniczny, który dokonywał się wraz z biegiem lat. W miarę postępów grający rozbudowują swoje imperia, handlują towarami oraz wysyłają ekspedycje, celem odkrycia niezbadanych terenów - zdobywając przez to wszystko punkty. Zwycięzcą zostaje osoba posiadająca największą ich ilość na koniec gry.

[break/]Każdy prowadzi jedno z imperiów z epoki – do wyboru mamy Francję (kolor niebieski), Holandię (pomarańczowy), Anglię (czerwony), Hiszpanię (żółty) i Portugalię (zielony). Po ustaleniu kto jest kim, wszyscy otrzymują po komplecie plastikowych figurek, reprezentujących „zwyczajnych” kolonistów oraz specjalistów (czyli żołnierzy, misjonarzy, kupców i kapitanów). Warto wtrącić w tym miejscu, iż wybór nacji nie ma bezpośredniego wpływu na zabawę - po prostu dobieramy sobie swój ulubiony kolor, który na potrzeby powiązania mechaniki z fabułą został przypisany jakiejś konkretnej narodowości. Na starcie do dyspozycji dostajemy kapitał początkowy w postaci dziesięciu dolarów hiszpańskich oraz pięć podstawowych jednostek do wykorzystania, na planszy zaś, po lewej stronie, na każdym regionie rozmieszczamy żetony odkryć oraz dóbr, według ilustracji. Zgodnie z kolejnością (reprezentowaną przez tor porządku tury, umiejscowiony na samej górze, po prawej stronie) każdy lokuje jednego z robotników na wybranej przez siebie akcji. Stawianie swoich sił na odpowiednich miejscach następuje do momentu wykorzystania przez graczy wszystkich posiadanych w tej turze figurek. Wówczas następuje faza rozstrzygania – rozpatruje się kolejno wszystkie wydarzenia od góry do dołu, w dalszym ciągu zachowując porządek rundy.

[image source="Galerie/Inne/Age_of_Empires_III_The_Age_of_Discovery:26414" mode="normal"]Akcji do wyboru jest całe multum, a w przypadku wielu z nich ważna jest kolejność, w jakiej robotnicy zostali ulokowani. Dotyczy to chociażby pola Inicjatywy, od którego zależy porządek następnej tury, a w którym trzeba zapełniać przestrzeń kolejno od lewej do prawej. Nie jest to jednak jedyny profit, jaki płynie z usadowienia robotnika w tej miejscówce – otrzymuje się bowiem również ilość pieniędzy określoną przez zajętą przez nas liczbę porządkową. W ten sposób osoba będąca ostatnią w kolejności otrzyma najwięcej monet. Drugą z możliwych akcji jest umieszczenie swojego kolonisty na statku ekspedycyjnym. Choć na początku partii nie można jeszcze wykorzystywać tej opcji, gdyż najpierw trzeba teren odkryć - ale o tym ciut później. Obowiązuje zasada „kto pierwszy ten lepszy”, łódź weźmie bowiem na pokład tylko ograniczoną liczbę figurek (według wzoru dwukrotność ilości grających minus jeden), także jeśli chce się swoich pracowników wyprawić, trzeba pilnować, by nikt inny nas w tym nie ubiegł i nie zajął nam miejsca. Element walki o teren również się tu znalazł, także da się (a nawet trzeba) wpychać się innym graczom w paradę.

[image source="Galerie/Inne/Age_of_Empires_III_The_Age_of_Discovery:26549" mode="normal"]Następną w kolejności akcją do wzięcia jest handel towarami. Tych jest w grze kilka rodzajów, począwszy od cukru, bydła i indygo, na kawie, srebrze, złocie czy futrze skończywszy. Reprezentowane są one poprzez żetony dokładane co turę w sposób losowy. Warto je zbierać i o nie walczyć, bo skompletowanie zestawu (trzech dowolnych albo trzech lub czterech takich samych dóbr) generuje nam przychód na koniec rundy (odpowiednio jeden, trzy i sześć dolarów hiszpańskich). Co jednak zrobić, gdy ktoś nam podbierze to, na co tak długo polowaliśmy i zabraknie nam do kompletu jednego klocuszka? Bez obaw. Można uzupełnić brak jokerem w postaci statku kupieckiego - o niego rywalizuje się na następnym z pól. Figurkę tę otrzyma osoba, która ulokuje w tym miejscu planszy największą ilość swoich ludzi. Jak nadmieniłem wcześniej, z handlu otrzymuje się co kolejkę określoną ilość pieniędzy, a te należy przeznaczać na konstruowanie budynków, dającym nam również wymierne korzyści - przykładowo oddając do dyspozycji jednego kolonistę więcej, bądź generując co kolejkę dodatkowy zysk, czy po prostu dostarczając nam punktów. Aby jakąś budowlę wykonać, trzeba oczywiście poświęcić pracownika. I znowu ważna jest kolejność – kto pierwszy się na polu „postawi”, ten pierwszy wybiera. Często zdarza się, że ktoś nam zakosi sprzed nosa to, na co czailiśmy się od jakiegoś czasu.

[break/]Żeby wysłać na Nowy Świat kolonistów, wpierw należy region odkryć. By móc to zrobić, trzeba umieścić kilku swoich pracowników na kolejnej z potencjalnych akcji, a następnie wybrać rewir, w który chce się posłać wyprawę. Ponieważ pierwotni mieszkańcy świeżo odkrytego lądu nie byli zbyt przychylnie nastawieni wobec kolonizatorów, musimy zadbać o posłanie odpowiedniej ilości żołnierzy na ekspedycję - inaczej rzecz potrafi skończyć się fiaskiem. Jak już się uda zdobyć nowy kawałek ziemi (przy okazji zgarniając za to dodatkową kasę i dostając punkty naliczane na koniec) to można posyłać tam pracowników, standardowych kolonistów bądź specjalistów. Tych ostatnich poszkolimy za darmo na kolejnym z możliwych pól – do wyboru są przytoczeni wcześniej misjonarze, żołnierze, kupcy i kapitanowie. Jest też jeszcze jedno dodatkowe miejsce, w którym wyszkolić da się za pięć dolarów dowolną jednostkę. Znowu ważną rolę odgrywa kolejność, gdyż nie można wybrać postaci, którą już ktoś w tej turze „wyprodukował”. Bitwa o szkolenie bywa bardzo zacięta - wszak specjaliści są potrzebni, by móc wypowiedzieć komuś wojnę, a na niektórych polach liczą się oni jako dwóch „normalnych” robotników, czy też przynoszą wiele korzyści w trakcie kolonizowania.

[image source="Galerie/Inne/Age_of_Empires_III_The_Age_of_Discovery:26555" mode="normal"]Ostatnią z potencjalnych akcji jest wojna. Możemy posłać w bój naszych piechurów przeciw wybranemu graczowi, w pojedynczej kolonii lub we wszystkich, w których mamy swoich żołnierzy. Przydaje się to dla wyczyszczenia planszy w przypadku za dużego tłoku i odbicia danej (lub kilku) prowincji, w którą ktoś nam się wcześniej wepchał. Da się również po prostu przejąć je siłą. A warto dbać o swoje terytorium, gdyż z końcem każdej z epok otrzymuje się liczbę punktów za posiadanie największej ilości sił w danej krainie. Po rozpatrzeniu ostatniego z możliwych obszarów, gracze otrzymują zyski z budynków, handlu, a także uzupełnia się żetony na planszy oraz odzyskuje pięciu kolonistów (plus specjalistów, o ile ktoś sobie jakiegoś wyszkolił), których wykorzystać możemy w nadchodzącej turze.

[image source="Galerie/Inne/Age_of_Empires_III_The_Age_of_Discovery:26553" mode="normal"]Możliwości jest zatem, jak widać, cała gama, a że nie da się tutaj zrobić wszystkiego, trzeba umiejętnie zaplanować, co i kiedy wykonać. Nawet jeśli opis tego wszystkiego brzmi zawile, tak jedna kolejka w Age of Discovery nie trwa długo. Ogólnie całą pojedynczą partię da się zamknąć spokojnie w półtora godziny, góra dwóch. Całość wymaga pomyślunku, jednak w trakcie zabawy nie parują mózgi. Czy iść w odkrywanie nowych terenów, czy poczekać aż ktoś inny to zrobi, a potem sami się wepchniemy w nowo odkrytą kolonię? A może lepiej zainwestować w wojsko, żeby pod sam koniec wykończyć innych? Czy raczej spróbować cisnąć handel i zbierać zestawy? Mnogość opcji strategicznych naprawdę stanowi o sile tego tytułu, zapewniając mu przy okazji solidną żywotność. Po skończeniu gry od razu przychodzi do głowy kilka pomysłów na taktyki do zastosowania w następnych rozgrywkach. Z doświadczenia wiem zaś, iż Age of Empires III: The Age of Discovery sprawdza się znakomicie w różnym gronie, zarówno zaawansowanych wyjadaczy, jak i tych z mniejszym stażem, tudzież w ogóle stawiających pierwsze kroki w świecie obecnych gier planszowych.

[break/]Szata graficzna gry jest utrzymana bardzo w klimacie, zaczerpnięta została zresztą z komputerowego pierwowzoru. Plansza, pomimo podziału na dwie strony, jest przejrzysta, kolorowa i po prostu ładna. Mapa Nowego Świata po lewej stronie narysowana została w starym stylu, dodającym jej dużo wdzięku, a prawa część (ta z akcjami) jest przejrzysto ukazana oraz opisana, co sprawia, że ciężko się pogubić. Wystarczy jeden rzut oka i od razu wiadomo, co jest czym i jaki ma efekt. Same komponenty, takie jak figurki, monety czy żetony, wykonano w dbały sposób. Dzięki nim obcowanie z tą grą to nie tylko rozrywka na poziomie, ale również i przyjemność oglądania estetycznie wykonanej całości. Nawet ot tak - na co dzień. Można sobie otworzyć ją i po prostu podziwiać jakość wydania.

[image source="Galerie/Inne/Age_of_Empires_III_The_Age_of_Discovery:26416" mode="normal"]W tym morzu zachwytów jest niemniej i kilka wad. Pierwsza z nich to omówiony już na początku rozmiar pudła. Rozumiem, że ładnie to wygląda na półce, szkoda tylko, że nie pomyślano o czymś mniejszym, a równie przyciągającym wzrok. Innym wypatrzonym przeze mnie „babolem” jest zbyt mały tor punktacji dookoła planszy. Jest on niby większy w stosunku do poprzedniej edycji (omawiana przeze mnie wersja jest bowiem drugim wydaniem), a ciągle znaczniki potrafią się przewracać, a stąd trzeba ich ciągle pilnować. Na domiar złego, mają również tendencję do łatwego przesuwania się, co czasem prowadzi do przekłamań. Być może dlatego nie punktuje się co turę, tylko co jakiś czas, by uniknąć właśnie takich sytuacji... Tak czy inaczej, nie udało się w całości zapobiec powstawaniu drażliwych kwestii.

[image source="Galerie/Inne/Age_of_Empires_III_The_Age_of_Discovery:26552" mode="normal"]Summa summarum, Age of Empires III: The Age of Discovery jest grą planszową wykonaną w solidny sposób. Całość prezentuje się bardzo ładnie, a przy tym rozgrywka wypada po prostu miodnie. Na pewno to jedna z lepszych produkcji opartych o temat z tytułu komputerowego, jak i eurogier w ogóle. Mechanika rozmieszczania swoich figurek na konkretnych akcjach zmuszająca do planowania i strategicznego myślenia, w połączeniu ze starannym wykonaniem, zapewni wiele długich wieczorów zabawy przy stole z przyjaciółmi bądź rodziną. Gra ma tę zaletę, że pomimo pozornej zawiłości szybko „wkręcić” w nią można każdego, przez co rozgrywka przebiega bardzo płynnie. Jest ona również sztandarowym przykładem dlaczego nowoczesne planszówki mogą być tak fascynujące. Gorąco polecam nie tylko wypatrującym czwartej odsłony Age of Empires, ale również i miłośnikom strategii w ogóle.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)