Assange oburzony – Google przez trzy lata wiedziało i milczało o inwigilacji WikiLeaks

Assange oburzony – Google przez trzy lata wiedziało i milczało o inwigilacji WikiLeaks

Assange oburzony – Google przez trzy lata wiedziało i milczało o inwigilacji WikiLeaks
30.01.2015 16:33, aktualizacja: 02.02.2015 11:07

23 grudnia przedstawiciele firmy Google poinformowali o akcji National Security Agency obejmującej inwigilację kont mailowych Gmail pracowników WikiLeaks. Nie był to pierwszy taki przejaw dobrej woli ze strony Google, przez co Julian Assange mógł postrzegać firmę tę jako sprzyjającą działalności założonej przez niego organizacji. W świetle opublikowanych właśnie przez Washington Post informacji można stwierdzić, że srogo się rozczarował.

Al Giadri, doradca Google, wyjaśnił bowiem, że opublikowana 23 grudnia informacja o akcji NSA dotyczy działań agencji, które mają miejsce od… stycznia 2011 roku. Trzyletnie opóźnienie, które pozwoliło amerykańskiej administracji pozyskać mnóstwo cennych informacji na temat metod działania WikiLeaks, Giardi próbuje usprawiedliwić nałożonym na Google przez sąd zakazem upubliczniania informacji o inwigilacji skrzynek pocztowych pracowników Assange’a (tzw. gag order).

Obraz

Prawnicy WikiLeaks wysłali już do zarządu Google protest, w którym wyrażają swoje zaskoczenie i zaniepokojenie. Według Assange’a dane uzyskane przez NSA posłużyły do zorganizowania spisku wymierzonego tak w niego, jak i innych pracowników WikiLeaks. Ostre słowa krytyki padły także pod adresem Google, które swoją postawą miałoby się przyczynić do pogwałcenia amerykańskiej konstytucji.

Firma z Mountain View usprawiedliwia się nałożonym na nią zakazem przekazywania informacji o prowadzonej inwigilacji. Prawnik firmy powiedział także, że wielokrotnie próbowano odwołać się do decyzji, jednak jedynym uzyskanym efektem była możliwość poinformowania WikiLeaks o działaniach amerykańskiej administracji z niemal trzyletnim opóźnieniem. W całej sprawie dość duże zaskoczenie budzi fakt, że osoby, które jak mało kto zdają sobie sprawę z inwigilacji obywateli przez rząd USA nadal korzystają z Gmaila. Skoro bowiem Google nie odważyło się nieoficjalnymi kanałami ostrzec bojowników o wolność słowa, to jak można firmie wierzyć co do jej jakichkolwiek innych deklaracji? W końcu nie możemy wiedzieć, czy deklaracje takie nie są czasem składane pod prawnym przymusem, zakazującym Google ujawnienia rzeczywistej skali współpracy z NSA i innymi agencjami federalnymi.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (78)