Betatest Gears of War 3

Betatest Gears of War 3

Redakcja
06.05.2011 10:33, aktualizacja: 01.08.2013 01:57

Co może zaskakujące, sieciowe potyczki w dwóch pierwszych częściach Gears of War wielu nie przypadły do gustu, a to głównie za sprawą mechaniki rozgrywki, której nie dało się przyrównać do dynamicznych gier FPS. Przez ten fakt porzucano tryb multi i wyrabiano sobie negatywne zdanie na jego temat, zwąc rzecz "festiwalem fikołków ze strzelbą". Nie można się było jednak raczej doczepić do świetnie zaplanowanych lokacji, systemu awansowania, czy zabójczego arsenału. Przez niesmak pozostawiony przez poprzedniczki, na Gears of War 3 czekano po części z uwagi na spodziewany poziom graficzny produkcji. Epic jednak zdecydowało się udostępnić przed premierą tytułu betę trybu sieciowego, chcąc na Live przyciągnąć dotąd opcji multi obojętnych.

Deweloperzy sprezentowali nam przejrzysty i intuicyjny interfejs monitorujący nasz postęp w grze oraz osób z listy znajomych. Za naciśnięciem jednego przycisku możemy śmiało dołączyć do meczu, zaprosić do zabawy kumpli, czy nawet całą grupę, w której aktualnie się znajdujemy. W menu umieszczono ponadto takie opcje, jak preferowany model postaci, czy też bronie (włącznie z doborem skórek dla nich), no i mamy dostęp do statystyk. Nie zabrakło olbrzymiej ilości osiągnięć pod poszczególne giwery oraz wyszukanych akcji w czasie meczu. Mamy ponadto medale plus wstążki zdobywane w grze, dostępne do wglądu dla wszystkich odwiedzających nasz profil. W menu głównym uwagę zwraca jeszcze tło - charakterystyczne logo serii Gears of War stylizowane na pulsujące serce.

Betę podzielono na czasowe etapy, dawkując uczestnikom przeżycia, co okazało się ciekawym pomysłem. Prasa przez kilka dni miała od razu dostęp do wszystkiego, ale oficjalnie na początek udostępniono tradycyjny drużynowy Deathmatch. Na każdą z ekip przysługuje tu pula piętnastu żyć, wygrywa ta grupa, która pierwsza wyzeruje konto przeciwnika. Następnie do "oferty" dołączyło King of the Hill, czyli walka o dominację w danym punkcie. W losowych miejscach na mapie pojawiają się podświetlone pola, które należy zdobyć i utrzymać. Wreszcie od niedawna dostępne jest także Capture The Leader. Po obu stronach wieloosobowego konfliktu jeden z graczy staje się dowódcą, zaś zadaniem składów jest obrona swojego oraz złapanie lidera drużyny przeciwnej. Sęk w tym, że musimy delikwenta utrzymać jako zakładnika przez chwilę, co łatwe nie jest…

Obraz

Pola bitwy zaskakują świetnym rozplanowaniem zasłon i punktów odrodzenia, acz po pierwszych zapowiedziach Epic spodziewaliśmy się lekko czegoś innego. Studio obiecywało, że otoczenie będzie się wyraźnie zmieniać w trakcie meczów, a żadna z czterech dostępnych w becie lokacji takimi motywami nie powala. Mamy same miejscówki dzienne, co zapewne ma zaprezentować poprawione oświetlenie plus dokładniejsze tekstury. Z puli map warto wyróżnić bardziej dwie. Pierwsza to zrujnowany stadion, gdzie swój przydomek „Cole Train” zyskał jeden z członków ekipy Marcusa Fenixa – Augustus Cole. Niezłym patentem jest olbrzymia tablica wyników podwieszona pod sufitem, którą możemy zestrzelić wrogom na głowę. Kiedy runie, stanie się po prostu kolejnym obiektem na boisku. Druga z fajniejszych plansz to okopy - na pierwszy rzut oka nic wyszukanego, ale od czasu do czasu zapanuje burza piaskowa, ograniczająca znacznie widoczność.

[break/]Weterani poprzednich odsłon w arsenale znajdą kilka dobrze znanych zabawek. Da się odczuć, że zwiększono siłę niektórych egzemplarzy. Nieźle sprawują się też nowe nabytki. Taki retro lancer może nie grzeszy celnością z dystansu, ale ma olbrzymią moc oraz bagnet, na który przy odrobinie wprawy z rozpędu nadziejemy przeciwnika. Maniacy strzelb z otwartymi ramionami przywitają alternatywę Gnashera, czyli Obrzyna - to idealne rozwiązanie dla osób preferujących atak zza winkla, bo bez przymierzania zdejmuje strzałem. Zestawienie zamyka prawdziwy potwór, jakim jest Digger Luncher. Ustrojstwo wystrzeliwuje minę, która zakopuje się w ziemi i wyskakuje kilka metrów dalej - przechodzi pod osłonami. Cieszą niezwykle skuteczne granaty ogniowe. Każda z dostępnych w becie pukawek ma swoje krwawe egzekucje, a co brutalniejsze odblokujemy w miarę postępu w grze.

Obraz

Co z samą rozgrywką? Zwiększono dynamikę starć, pewna ich standardowa toporność poszła w odstawkę. Raczej nie napotyka się na bite, kilkuminutowe pojedynki dwóch pozostałych na planszy graczy - ciągłe fikołki i strzelanie w powietrze jest rzadkością. Lepienie się do zasłon usprawniono, przez co poruszamy się jeszcze bardziej intuicyjne. Przy przeskakiwaniu murku, doszedł kop w przeciwnika kryjącego się po drugiej stronie. Co dobre, nie odczujemy aż tak podkradania „fragów”, ponieważ spora ilość punktów doświadczenia wpada za położenie przeciwnika. Nieźle wypada również przydzielanie botów do drużyny, kiedy system nie może odszukać osób na podobnym nam poziomie. Postacie sterowane przez konsolę całkiem udanie sobie radzą w warunkach bojowych. Irytuje za to podział żywych graczy na ekipy. Niekiedy w jednej grupie znajdą się same żółtodzioby, w drugiej natomiast wymiatacze – wynik takiego spotkania łatwo wytypować… Lagi? Beta śmiga bez zacięć nawet na jednomegowym łączu.

Obraz

Testówka Gears of War 3 jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Po multi z poprzednich odsłon spodziewałem się właściwie tego samego – nieco kulawej, nudnej rozgrywki. Okazuje się tymczasem, że Epic postawiło na szybkość i muszę przyznać, iż trzecim „trybom” wyszło to tylko na dobre. Nowe rozwiązania, typu zaznaczania kompanom celu, przyczyniają się do zgrania w ekipie. Wizualnie oczywiście klasa - poprawiono oświetlenie, doczytywanie się tekstur jest praktycznie niezauważalne. Nieco sterylne wypadają poszczególne miejscówki, ale da się to przełknąć. Spodobało mi się ponadto dawkowanie kolejnych opcji zabawy przez twórców, a także polowanie na fanty, które z bety przejdą do pełnej wersji - jest między innymi wdzianko zawodnika Thrashball dla Cole’a oraz złoty retro lancer. Co cieszy, niektóre mapy mają ukryte smaczki (chociażby broń w sklepie), a w okresie wielkanocnym postaciom przyprawiono uszy na głowie... Takich akcji zapowiada się więcej. Słynne bigger, better, and more badass to może na razie za dużo powiedziane w kontekście kolejnej odsłony, ale wygląda na to, że zespół Clifforda Bleszinskiego dostarczy kawał dobrej, przystępnej strzelanki.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)