BlackBerry Playbook po kilku tygodniach zabawy

BlackBerry Playbook po kilku tygodniach zabawy

BlackBerry Playbook po kilku tygodniach zabawy
31.10.2011 14:56, aktualizacja: 31.10.2011 17:14

Rynek tabletów jest bez dwóch zdań zdominowany przez iPady, z którymi - mimo blisko dwóch lat i trzeciej generacji iPadów na horyzoncie - konkurować w zasadzie nie ma komu. Oczywiście, są urządzenia na Androidzie, ale to bardziej gadżety dla geeków i mimo szeregu bezdyskusyjnych zalet nie mają "tego czegoś". Przyznam od razu, że nie bardzo mogę nazwać "to coś", niemniej bardzo zdziwiłem się, gdy do ręki wziąłem tablet BlackBerry i nagle "to coś" znowu poczułem - intuicja zatem działa. Szkoda, że bliższa znajomość z urządzeniem nie pozwala zarekomendować go typowemu użytkownikowi, niemniej może moje spostrzeżenia kogoś zainteresują...

Obraz

Tablet BlackBerry to bardzo elegancko wykonane urządzenie — to już wizytówka BlackBerry. Podobnie, jak kompletnie outsiderstwo platformowe - tablet pracuje pod kontrolą BlackBerry Tablet OS, który mimo świetnego dopracowania, ma kilka dyskwalifikujących go moim zdaniem osobliwości. Porty, procesory, specyfikacje i inne nudne detale zostawię innym recenzentom, tutaj chciałbym podkreślić, że pierwszy kontakt z urządzeniem jest niezwykle przyjemny i pozytywny. Rozmiar, mimo że nieco mniejszy od iPada, wydaje się być zupełnie wystarczający, jakość obudowy i ekranu nie pozwala powiedzieć złego słowa. Czuć jego wagę (425 g), ale na dłuższą metę nie jest to niewygodne. Pierwsze uruchomienie to ciąg dalszy pozytywnych doświadczeń. Urządzenie działa niezwykle płynnie, a nieco specyficzny sposób nawigacji po interfejsie - warto skorzystać z samouczka - to absolutne mistrzostwo wygody. Przełączanie się pomiędzy aplikacjami, pulpitem, ustawieniami aplikacji i samego urządzenia jest tak przyjemne, że nawet Apple mógłby się tu czegoś nauczyć. Pomysł jest prosty i opiera się na wykrywaniu, które z dotykowych ruchów palca zaczynają się poza obrębem wyświetlacza. Z początku wydawało mi się to pokrętne, ale bardzo szybko przekonałem się do tej filozofii (zastosowanej również w interfejsie Nokii N9). W połączeniu z bardzo przyjemną dla oka stylistyką interfejsu robi to naprawdę świetne wrażenie i powoduje, że zabawa z PlayBookiem to kupa frajdy.

Po kilku dniach — lub godzinach, w zależności od wnikliwości użytkownika - zaczną jednak wychodzić na wierzch różne trupy z szafy. Pierwszym z nich, jaki zauważyłem, to całkowity brak reakcji przeglądarki na szybkie ruchy palcem. Na iPadzie przywykłem do szybkiego przewijania długich stron zdecydowanymi ruchami, wykonanie szybkiego gestu na PlayBooku kończy się tym, że strona albo stoi w miejscu, albo zaczyna przewijać się w zupełnie przeciwnym kierunku. To ewidentna niedoróbka, mam jednak podejrzenie że dotycząca samej przeglądarki, a nie technologii dotykowej BlackBerry - szybkie przewijanie ekranów startowych to nie problem. Da się to jednak przeżyć, chociaż ogólne doświadczenie z przeglądarką nie jest pozytywne - mimo dobrej obsługi Flasha nie radzi sobie z dużymi stronami, ich przewijanie nawet w ostrożny sposób co rusz powoduje przycięcia w renderowaniu treści (zamiast których mamy szachownicę).

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Problemy z przeglądarką skłoniły mnie ku uruchomieniu BlackBerry App World i tutaj pojawiły się kolejne przykre niespodzianki. Opery, mojej ulubionej przeglądarki, oczywiście nie ma. Nie ma też Gadu-Gadu, IMO, Palringo, nie ma nawet Skype. Jest IM+ for BlackBerry PlayBook za 35,69 zł, co wydaje się już kpiną z klienta. Angry Birds też nie ma, są za to jakieś Angry Apes za 7,15. W sklepie wieje pustkami i w zasadzie można go sobie darować. Do tego polskie tłumaczenie interfejsu sklepu robił chyba Google Translator, bo miejscami jest nieco... zbyt dosłowne. BlackBerry chce rozwiązać ten problem przez App Playera, który pozwoli uruchamiać na PlayBooku aplikacje dla Androida. Wymagać to będzie jednak od twórców aplikacji przygotowania specjalnych paczek przeznaczonych dla App World i kto wie, jak będzie działać w praktyce - w tej chwili, mimo obiecujących filmików, to tylko kot w worku.

Kolejne zaskoczenie przyszło, gdy na PlayBooku postanowiłem skonfigurować pocztę. Tablet nie ma aplikacji takich jak poczta, kontakty czy kalendarz - ewentualne skróty na pulpicie do różnych tego typu usług odsyłają np. do witryny WWW usług Live czy GMail. W tym momencie wyjaśniło się, dlaczego z BlackBerry do testów razem z tabletem przysłał nam także i smartfona (BlackBerry Torch 9800). Otóż koncepcja BlackBerry na pocztę na tablecie to BlackBerry Bridge - połączenie przez Bluetooth ze smartfonem (oczywiście BlackBerry) i przeglądanie na większym ekranie tego, co mamy w telefonie. Telefon z kolei, by obsługiwać pocztę, kontakty i kalendarze, musi mieć kartę SIM z aktywną usługą BlackBerry BIS lub BES. Całość to tak kuriozalny potworek, że w dobie prostych rozwiązań otwarcie przyznam, że to najgłupsze rozwiązanie, jakie kiedykolwiek widziałem. Rozumiem zamysł ze skierowaniem tej koncepcji do użytkowników biznesowych ("jedyny tablet do profesjonalnych zastosowań", jak reklamuje PlayBooka producent), ale dajcie żyć - koncepcja RIM na "bezpieczną i szybką pocztę korporacyjną" już dawno się zdezaktualizowała i im szybciej firma to dostrzeże, tym lepiej dla niej.

Konkluzja jest taka, że PlayBook nie ma najmniejszego sensu, o ile nie posiadacie również smartfona BlackBerry i nie jesteście maksymalnie wkręceni w filozofię dostępu do usług sieciowych firmy RIM. A szkoda, bo to świetnie wykonane urządzenie, które miałoby szansę wejść przebojem na rynek, zamiast kurzyć się na sklepowych półkach ze względu na skrzywienie producenta.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)