Creative Zen X-Fi 3 – medytacja jednak nietrafiona

Creative Zen X‑Fi 3 – medytacja jednak nietrafiona

Creative Zen X-Fi 3 – medytacja jednak nietrafiona
Dominik Dałek
24.10.2011 23:05, aktualizacja: 25.10.2011 17:21

Uwielbiam Creative, naprawdę. Mam wielki sentyment do produktów tej firmy: moja pierwsza karta muzyczna marki Opti była bardzo, bardzo marną kopią SoundBlastera Pro. Moja miłość do „jedynego słusznego” rozwiązania pozostawała bardzo długo nieodwzajemniona, a związek z firmą właśnie wkracza na nowy poziom: otrzymałem gigantyczny policzek. Sprawcą zamieszania jest z kolei przenośny odtwarzacz Creative Zen X-Fi 3 z 8 GB wbudowanej pamięci.

Obraz

Zen X-Fi 3 to kolejna próba podbicia rynku odtwarzaczy MP3, który został kompletnie zdominowany przez Apple. Chwila, wróć – tak naprawdę to już nie są odtwarzacze samego tylko MP3 a multimedialne cacka. No i ciężko mówić o dominacji Apple, raczej o nasyceniu rynku produktami tej firmy. Ale mniejsza o etykiety, mamy do czynienia z przenośnym urządzeniem zdolnym do odtwarzania plików audio (także FLAC, co się chwali), wideo (wyłącznie kontenery AVI i WMV), pozwalającym na przeglądanie grafik i odsłuch stacji radiowych, które dodatkowo może stać się dyktafonem i terminarzem (możliwa jest synchronizacja np. z MS Outlook). Czyli tak po prawdzie robi to wszystko, co Twój telefon potrafi już dzisiaj, albo nauczy się, gdy zmienisz go niebawem. W skrajnym przypadku nowy smartfon pozbawi Cię funkcji radia, ale to chyba wszystko.

Prawdopodobnie też Twój telefon nie będzie usiłował naśladować wyglądem najnowszego iPoda Nano, a tym charakteryzuje się Zen X-Fi 3. I tak, poprzednie wydanie było bliższe wyglądem Nano czwartej i piątej generacji, więc forma nie jest przypadkowa. W eleganckim etui obok kabla USB i słuchawek znajdziemy prosto ciosane urządzenie rozmiarów ciut większych od pudełka zapałek, które dla niewprawionego oka mogłoby uchodzić za kalkę produktu Apple. Niestety ten estetyczny gadżet o rozmiarach 46,5 x 63 x 14 mm jest i tak większy od iPoda Nano szóstej generacji. Przede wszystkim też jest od niego grubszy, więc w kieszeni spodni będzie wyraźnie dostrzegalny. Całość wykonana jest z przyjemnego w dotyku plastiku: matowego po bokach i piano black z przodu i z tyłu. Więc tak, Zen X-Fi 3 będzie się palcował. Szczególnie na brzegach frontu, gdzie umieszczono przyciski (wstecz, menu, przewijanie w obu kierunkach i start/pauzę). Niestety, podobnie do recenzowanego wcześniej ZiiSound D5x, wrażliwość przycisków dotykowych pozostawia wiele do życzenia.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Doskonale natomiast sprawdzają się przyciski od regulowania głośności umieszczone z boku, oraz przycisk zasilania zintegrowany w jeden suwak z blokadą klawiszy. Niestety tego samego nie można powiedzieć o slocie na karty Micro SD, którego zaślepka notorycznie odsłania wejście na kartę. Również złącze Mini-B USB jest wbudowane w nieprawidłową stronę: dołączony do zestawu pięciocentymetrowy kabel USB wymusza kładzenie odtwarzacza ekranem do dołu. Problemu tego nie miał starszy brat testowanego urządzenia, Zen X-Fi 2, który nie dość że jest cieńszy (choć odrobinę szerszy i znacznie dłuższy) i wyposażony w dotykowy ekran oraz całkiem przyjemnie animowanym interfejsie, to jeszcze nie wiesza się. Bo niestety Zen X-Fi 3 potrafi się zawiesić. W czasie nawigowania po menu z muzyką, przy starcie pliku wideo, praktycznie kiedykolwiek – pierwszy problem tego typu doświadczyliśmy po pięciu minutach spędzonych z urządzeniem. Można mieć nadzieję, że problem zostanie naprawiony wraz z aktualizacją oprogramowania, która póki co nie jest dostępna (urządzenia jeszcze nie ma w sprzedaży). Na szczęście przycisk reset jest łatwo dostępny.

Nie wszystko jednak tutaj zgrzyta. Obok typowych funkcji tego typu urządzeń, Creative pozwala nam także na wykorzystanie Zen X-Fi 3 w roli dyktafonu. Jakość dźwięku rejestrowanego przez wbudowany mikrofon nie powala, ale wystarczy by zamienić to przenośne urządzenie w głosowy notes. Obok wbudowanego radia jest to w sumie jedyny powód, by nosić przy sobie coś więcej, niż tylko telefon. Urządzenie może stać się także czytnikiem audiobooków integrującym się z Audible (do odtwarzacza dołączona jest broszurka pozwalająca na pobranie darmowej książki z tego serwisu) i źródłem dźwięku Bluetooth dla urządzeń takich, jak wspomniany wcześniej ZiiSound D5x. Ale to potrafi prawie każdy smartfon. Smartfon pozwoli nam także na jednoczesne słuchanie muzyki i przeglądanie zdjęć, czego Zen X-Fi 3 nie potrafi. Ale nie każdy smartfon ma wbudowany fatalnej jakości głośnik, dzięki któremu właściciel może męczyć pasażerów w autobusie najnowszą składanką Disco Polo! A Zen X-Fi 3 ma...

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Głównymi atutami tego zestawu, obok wsparcia dla FLAC, które zaspokoić ma prawdziwych audiofilów, mają być: technologia X-Fi oraz dołączone douszne słuchawki EP-630. Samo X-Fi sprawdza się całkiem nieźle poszerzając głębię słuchanych utworów. Z pewnością też nie psuje wrażeń słuchowych, do czego ma tendencję wbudowany, dostępny z poziomu menu korektor dźwięku. Dostępne w nim ustawienia (Rock, Pop,… – standardowy zestaw) kompletnie psują słuchane audio, a największym oprawcą dla naszych uszu jest ustawienie dedykowane muzyce rockowej. X-Fi na szczęście można z czystym sercem polecić… pod warunkiem, że nie słucha się muzyki przy użyciu dołączonych słuchawek. Jestem świadom tego, że EP-630 mają znakomitą opinię, ale coś tutaj wybitnie nie zagrało: o ile jakość dźwięku bez jakiejkolwiek korekty jest jak na douszne pchełki zadowalająca, o tyle aktywowanie systemu poprawy dźwięku X-Fi, bez względu na ustawienia wartości Crystalizer i Expand, prowadzi do okropnego charczenia i zniekształceń. Dzieje się tak wyłącznie z dostarczanymi z urządzeniem słuchaweczkami (czy raczej: nie zaobserwowaliśmy tego z innymi typami słuchawek, np. zausznym Koss KSC75).

Ktoś tu się zatem chyba wygłupia: za około 450 zł otrzymujemy bardzo proste urządzenie multimedialne, które czasem działa. Napakowane po nakrętkę nowoczesnymi technologiami (X-Fi, osławione EP-630,…) nie spełnia niestety podstawowych wymagań podobnego sprzętu: nie można na nim polegać, jeśli chodzi o odtwarzanie audio i wideo. Niedoskonały firmware może jeszcze ulec zmianie, ale na start nie jest dostępne wsparcie z poziomu Creative Centrale (aplikacji służącej do katalogowania i synchronizacji multimediów), a współpracujący z urządzeniem Windows Media Player nie pozwala przykładowo na konwersję wideo w locie. W efekcie przeniesienie filmików na pokład urządzenia jest bardzo utrudnione (dziewiąte z rzędu podejście do ustawień ffmpeg pozwoliło mi na konwersję wideo do akceptowanego przez urządzenie formatu). Brak wielozadaniowości, ubogi w porównaniu z poprzednikiem interfejs, grubość i cena skłaniają mnie do odradzenia Zen X-Fi 3 wszystkim potencjalnym nabywcom. Poprzednik, Creative Zen X-Fi 2, sprawdzi się znacznie lepiej, a jeśli ktoś potrzebuje prostego odtwarzacza przenośnego z ekranem, powinien rzucić okiem na Zen Style M300. Obsługa FLAC, jedyna prawdziwa nowinka tego modelu, nie jest warta swojej ceny.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)