Drugi playtest Mortal Kombat

Drugi playtest Mortal Kombat

Redakcja
01.04.2011 12:55, aktualizacja: 01.08.2013 01:57

Demo Mortal Kombat dostępna jest od jakiegoś już czasu dla wszystkich maniaków wyrywania wnętrzności z PlayStation 3 w domu, ale nam to naturalnie nie wystarczyło – musieliśmy sprawdzić przedpremierowo w akcji większą porcję szykowanej przez NetherRealm Studios na kwiecień reinkarnacji kultowego hitu. Znów. Do obicia czekało na nas szesnastu zawodników na dobrze kojarzonych z serii, ale też i kilku nowych arenach.

Wersję przeznaczona pod pokazy prasowe prezentowano dla odmiany na Xboksie 360. Pierwszą rzeczą, jaka rzucała się w oczy była nieco gorsza grafika, niż ta z demówki na sprzęt Sony. Stawiamy niemniej na wczesny kod gry - choć wzbudziło to lekki niepokój. Kwestię samą w sobie stanowiło używanie pada od konsoli Microsoftu, który powszechnie uznawany jest za słabo nadający się do bijatyk, a to za sprawą niedokładnego krzyżaka. Co dobre, zastosowano sporą tolerancję na „koślawo” wklepywane kombinacje. Trzecią myślą, która kołatała się w głowie przy testach, był zastanawiająco niski poziom trudności w walkach z SI, nawet na najwyższym ustawieniu - nie wspominając o słabym wyważeniu niektórych „wymiataczy”. Mamy nadzieję, że wszelkie uchybienia zostaną poprawione do premiery lub przynajmniej załatane później z pomocą odpowiednich poprawek.

Wśród zaprezentowanych zabijaków, w których mogliśmy się wcielić, byli między innymi Kung Lao, Liu Kang, Scorpion, Kitana, Johnny Cage, Kano i Mileena. W trybie wyzwań zbadaliśmy możliwości Strikera, a czoła stawialiśmy Smoke’owi oraz Barace. Na samym początku jednak standardowo trening - aby przypomnieć sobie kilka sztuczek plus po prostu podszkolić w sterowaniu. Przydatny, bo nie dość, że kształcił w ramach ciosów, tak na dodatek umożliwiał nauczenie się prawidłowej koordynacji przy użyciu guzików pada, aby wszystko zagrało jak należy. Każda postać posiada wachlarz zwykłych zagrań, cztery przyciski kontrolera odpowiadają poszczególnym kończynom, zaś blok umieszczono na prawym spuście. Dodając kierunek modyfikujemy uderzenie. Tak, podbródkowy jest wciąż skuteczny - pięknie wyrzuca wroga w powietrze (w fontannie krwi) jak przed laty.

Obraz

Do tego zawodnicy operują rzecz jasna unikalnymi atakami specjalnymi. Łezka w oku się kręci, gdy wykonamy Liu Kangiem „rowerek” lub Shadow Kick dalej lalusiowatym Cagem. Aktywuje się je „wduszając” krótkie kombinacje oraz „rzeźbiąc” półobroty na analogu, tudzież krzyżaku. Ten pierwszy spisuje się niemniej o wiele lepiej... Takie akcje ładują przy okazji specjalny pasek podzielony na trzy części. Odpowiada on kolejno za wzmocnienie uderzeń, nabity wyżej pomaga przy przerywaniu oraz kontrowaniu ciągu ciosów przeciwnika, pełny zaś daje możliwość efektownej kombinacji z „prześwietleniem” rywala promieniami Roentgena. Widać wtedy łamane i przekłuwane kości oraz mięśnie, miażdżone organy wewnętrzne czy wypadające z pogruchotanej czaszki zęby...

[break/]Nie ma Mortala bez Fatala – chciałoby się rzec. Krwawe wykończenia jak najbardziej są obecne. Zakosztowaliśmy tylko po jednym z kilku wariantów na postać, jednak już teraz wszystko prezentuje się „soczyście” przepięknie – tryska posoka, wyciągane są kręgosłupy, na boki latają wnętrzności. Sonya łapie swoimi mocarnymi nogami i rozrywa przeciwnika w pół, Sub Zero zamraża delikwenta, aby oderwać mu korpus w karmazynowym deszczu, zaś Kung Lao… Cóż, wprawnie operuje swoim kapeluszem (dosyć dosłownie). Ciekawa opcja to także walka zespołowa w parach, na podobnych zasadach jak w Marvel vs. Capcom 3. Możliwości mamy podobne - wezwanie na krótką chwilę towarzysza, by ten zaatakował ciosem specjalnym, albo połączył go z naszym. Ewentualnie, gdy wspomniany wcześniej pasek jest naładowany, wkroczył ze "specjalem" na arenę.

Obraz

Proste „klepanie” innych po wszystkim, co się da, wzbogacone jest o Challenge Tower – wieżę, gdzie wykonujemy krótkie, w założeniach nieskomplikowane wyzwania. W pełnej wersji będzie ich aż 300, my dostaliśmy do sprawdzenia jakieś 20. Chodziło najczęściej o kilkunastosekundowe walki w ramach określonych zasad lub testy sprawnościowe. Przykładowo wypadało parokrotnie uderzać przeciwnika w różne części ciała w zadanym czasie czy atakować wyłącznie ciosami specjalnymi. Przy czym humor nie opuścił ekipy twórców - w jednym przypadku walczyliśmy Cagem w drużynie z jego… reżyserem-partnerem. Słabym, ale wściekłym na przerwanie zdjęć przez Jaxa i Sonyę. Kiedy indziej Mileena chciała wręczyć Scorpionowi własnoręcznie wykonanego misia, a my w jego skórze broniliśmy się przed jej zakusami. Rozbijaliśmy również stosy desek (test siły), jak też graliśmy w Mortalowe „trzy kubki”, żeby ocenić sprawność oka.

Jeżeli o grafikę chodzi, w prezentowanej wersji tytułu trochę bodły w oczy niskiej jakości tekstury - dotyczyło to głównie wyglądu bohaterów przy zbliżeniach. Denerwowały także widoczne „ząbki” na krawędziach obiektów składających się na areny. Za to płynność rozgrywki wzorowa - co przekładało się od razu na szybkość reakcji wybranej postaci na wklepane komendy. Same wykonanie miejscówek, niektórych żywcem przeniesionych z poprzednich odsłon Kombata i porządnie podrasowanych, to już mały majstersztyk. Żywy las pełen wisielców oraz drzew, mogących pożreć przegranego zawodnika, czy zielony Dead Pool z nadzianymi na haki nieszczęśnikami, przyprawiały o miłe dreszcze nostalgii. Kilka teł, na których coś się ciągle dzieje, świetnie współgra z akcją toczącą się na pierwszym planie, ale nie ma wpływu na walkę odbywającą się w ujęciu 2D (brak uskoków na boki).

Obraz

Rzeczywiście - nowa odsłona Mortal Kombat to powrót do korzeni serii, bez udziwnień w stylu Babality, a do tego ze szczyptą autoironii. Oprawa w wersji udostępnionej mediom nie była tym, co przykuwało uwagę na dłużej - płynność oraz krwiste wykończenia na nowo przyciągną do smoczej sagi dawnych fanów. Niezbyt przesadzona liczba ciosów czyni produkcję prostą i przystępną, ale nie prostacką. Wprawdzie tryb fabularny pozostał dla nas tajemnicą, jak też rzecz jasna „szarpanie” po sieci, tak nadzieje mamy rozbudzone. Szykuje się wskrzeszenie hitu w naprawdę bardzo dobrym stylu.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)