Kto w świecie Linuksa boi się Partii Herbacianej?

Kto w świecie Linuksa boi się Partii Herbacianej?

21.10.2013 13:00

Ci z naszych Czytelników, którzy przyglądają się czasemwewnętrznej polityce Stanów Zjednoczonych, słyszeli zapewne nazwę„Tea Party” – Partia Herbaciana. Ten libertariańskiodłam republikanów, którego nazwa pochodzi od słów „TaxedEnough Already Party” (Partia już Wystarczająco Opodatkowanych)walczy od czasów prezydentury George'a Busha jr. ze wzrostem obciążeńfiskalnych i reformami opracowywanymi przez federalną administrację.Jako taki jest cierniem w oku postępowo-lewicowych politykówamerykańskich, którzy oskarżają „herbaciarzy” okołtunerię, hipokryzję i społeczną nieczułość. Czy właśnie o teskojarzenia mogło chodzić szefowi Canonicala Markowi Shuttleworthowi,gdy nazwał oponentów nowego serwera grafiki dla Ubuntu opensource'owąpartią herbacianą?Sytuacja rozwijanego przez Canonicalaserwera grafiki Mir nie jest najlepsza. Do tej pory nie spotkał sięon z poparciem deweloperów spoza tej firmy, a niektórzy, tak jakludzie z Intela, nie tylko otwarcie opowiedzieli się zakonkurencyjnym Waylandem, ale też dalido zrozumienia, że nie chcą mieć z Mirem nic do czynienia –nie będą nawet przyjmowali łatek do sterowników, umożliwiającychwspółpracę z serwerem grafiki Canonicala. Co gorsza nie udało siędostarczyć działającej wersji Mira wraz z najnowszym Ubuntu 13.10 –został on w ostatniej chwili wycofanyz desktopowej wersji systemu, mimo że już od lipca zapowiadano, żebędzie w niej dostępny.[img=ubuntu-keyboard]Wycofanie Mira z wydania SaucySalamander uzasadniono koniecznością przezwyciężenia technicznychusterek: poważne problemy z jakością w niektórych scenariuszach miałysprawić, że deweloperzy Canonicala nie czuli się gotowi, by domyślniewłączyć nowy serwer grafiki. Jednak Mark Shuttleworth na łamachswojego bloga przedstawiłtrochę inną wersję wydarzeń, w której za problemy Mira odpowiadaprzede wszystkim wroga polityka.Mir to bardzo ważne dzieło. Kiedy wielu konkurentów atakujeprojekty tylko z pobudek politycznych, trzeba się zastanowić, jakijest ICH faktyczny cel. Przynajmniej wiemy teraz, kto należy do OpenSource Tea Party ;). Umieśćmy te żale w kontekście: Mir ma znaczeniedla około 1% programistów, tych, którzy zajmują się rozwojem powłoki.Każdy deweloper aplikacji korzystać będzie z Mira przez ich toolkit.Dla porównania, te same rozwścieczone osoby cierpią na syndrom NIH(Not Invented Here –przyp.red) względem każdego ważnego elementu stosu naktórym mogą położyć swoje ręce... w szczególności SystemD, który jestogromnie inwazyjny i trudno go usprawiedliwić. Trzeba blisko sięprzyjrzeć jak konkurenci Canonicala dręczą język angielski w próbachusprawiedliwienia tego, jak to ich toolkity mają wspierać Windows,ale nie mogą wspierać Mira. Ale i tak ukończymy to – i efektbędzie świetny – wyznałShuttleworth.Ze słów Marka Shuttlewortha łatwowywnioskować, że szczególną niechęć zarezerwował on nie do Intela,Red Hata czy deweloperów GNOME, ale do autorów projektu KDE – wkońcu to KDE oferuje oprogramowanie działające na Windows. Tak teżsprawę odebrał Martin Gräßlin, jeden z czołowych deweloperówKDE, który nie mogąc się doczekać oficjalnego wyjaśnienia zarzutówstawianych przez Shuttlewortha, zdecydował się sprawę opisaćna swoim blogu, punkt po punkcie wykazując ich fałszywość.Przypomina, że decyzje o niewspieraniu Mira biorą się z pobudekzarówno technicznych, jak i polityki KDE, która zakazuje przyjmowaniałatek działających tylko w jednej dystrybucji – a przecież Mirapoza Ubuntu nie będzie nigdzie. Odrzuca też spiskową teorię czyinsynuacje o wrogości wobec projektów Canonicala i wyjaśnia, że towsparcie dla Windows wynika po prostu z natury toolkitu Qt, dziękiktóremu łatwo jest większość aplikacji KDE przekompilować na Windows.Czy to postawa, którą można by porównaćz amerykańską Partią Herbacianą, która ostatnio wsławiła się„wyłączeniem” licznych instytucji federalnych, blokującprace nad budżetem? Co by nie mówić, nikt Shuttleworthowi niezakazuje przecież korzystać z Mira w Ubuntu w taki sposób, jaki sięmu to podoba. Stawianie żądań, by inni ludzie podjęli się pracy z ichpunktu widzenia nieważnej, a potrzebnej dla sukcesu własnego projektunie jest chyba najlepszym sposobem na zdobycie czyjejkolwiekżyczliwości.Według aktualnych harmonogramów prac,Mir oficjalnie zawita do Ubuntu w wersji 14.04 Trusty Tahr, systemuokreślonego jako platforma do długofalowych wdrożeń na PC, wchmurze i na serwerze – ale jako że jest to wydanie LTS, odktórego wymagana jest przede wszystkim stabilność pracy, będziezapewne jedynie opcjonalnym rozwiązaniem, a cały system pracowaćbędzie, jak w poprzednich wersjach, na serwerze X.org.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)