Linuksowy pulpit jest martwy… czyja to wina?

Linuksowy pulpit jest martwy… czyja to wina?

04.09.2012 12:46, aktualizacja: 04.09.2012 13:18

Ostatnio niepowodzenie niektórych projektów związanych z Linuksem, na przykład problemy GNOME, i ogólny brak popularności Linuksa na komputerach osobistych (podczas gdy na urządzeniach mobilnych czy wbudowanych radzi sobie doskonale) doprowadził do wniosku, że linuksowy pulpit jest martwy. Do tego stwierdzenia posunął się Miguel de Icaza — jeden z założycieli projektu GNOME. Ciekawie jednak wyjaśnia kto go zabił…

Icaza twierdzi, że winien śmierci linuksowych pulpitów jest między innymi OS X, który swoją urodą i bezproblemowością urzekł dotychczasowych użytkowników i programistów. Ponadto, mimo że Linux był pionierem repozytorium oprogramowania, jeszcze długo nie dogoni ekosystemu opartego o OSX AppStore (chodziło mu o iOS AppStore?) i deweloperzy są wyalienowani. Drugim problemem jest, według Icazy, brak kompatybilności między dystrybucjami oraz, co rozzłościło Linusa Torvaldsa, dążenie do wprowadzania nowości kosztem użytkowników i innych projektów. Deweloperzy w jego oczach chcą być odpowiedzialni za wprowadzanie nowości i nie myślą o kompatybilności wstecznej czy choćby kompatybilności między topowymi dystrybucjami. Photoshopa z 2001 roku można uruchomić na Windowsie 8, a stare programy na OS X będą działać na Mountain Lionie — dodał. Tymczasem w ramach projektów otwartoźrodłowych zdarza się, że jedna zmiana powoduje „popsucie” dziesiątek programów, tylko że de Icaza chyba szuka winnych nie tam, gdzie trzeba.

Obraz

Linus odpowiedział na Google+ i wyraźnie nie był zadowolony z punktu widzenia ludzi od GNOME i wiele argumentów uznał za śmieszne. Twórca Linuksa reprezentuje tu deweloperów jądra systemu, którzy nigdy nie „psują” zewnętrznych interfejsów. Ta zasada obowiązuje od pierwszego dnia istnienia systemu [...]. Fakt, że czasami modyfikują coś wewnątrz, co nie jest widoczne z przestrzeni użytkownika, nie ma żadnego znaczenia. Jego zdaniem ludzie od GNOME nie widzą, czym naprawdę jest ich problem, i obwiniają wszystkich poza sobą.

Podobnego zdania jest Alan Cox, współtwórca Linuksa pracujący obecnie w Intelu. Jego zdaniem GNOME sam siebie psuje raz na jakiś czas i to nie Open Source choruje, a pewne projekty, na przykład wspomniane właśnie środowisko graficzne. Tymczasem jądro 3.6rc, nad którym obecnie pracuje Cox, pozwoli uruchomić programy starsze niż sam Linux.

Miguel de Icaza nie bierze czynnego udziału w rozwijaniu GNOME od kilku lat, ale nadal jest związany z projektem. Niechęć Linusa do tego środowiska nie jest żadną nowością.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (139)