Nie taki pirat straszny, jak go malują?

Nie taki pirat straszny, jak go malują?

Marcin Paterek
13.05.2013 14:22

W murze argumentów przeciwko piractwu pojawił się kolejny wyłom. Na zlecenie brytyjskiej organizacji Ofcom, nadzorującej tamtejszy rynek telekomunikacji i mediów, przeprowadzono badanie (PDF) dotyczące kwestii naruszania praw autorskich. Wzięło w nim udział 1547 internautów powyżej 12 roku życia, których zachowanie było analizowane pod kątem przestrzegania praw chroniących filmy, muzykę, seriale, gry, oprogramowanie i książki.

Obraz

Badacze wyróżnili cztery grupy piratów. W pierwszej z nich, „usprawiedliwiającej się”, znalazło się 2 proc. internautów, którzy w sumie generowali 24 proc. nielegalnego ruchu. Według twórców raportu, osoby z tej grupy były najbardziej zainteresowane przystępnie wycenionymi, legalnymi źródłami. Do drugiej kategorii przyporządkowano ludzi, którzy pobierali dużo nielegalnych treści i nie czuli z tego powodu wyrzutów sumienia, ale zarazem najbardziej obawiali się „wpadki”. Znalazło się w niej kolejne 2 proc. internautów, którzy łącznie odpowiadali za 22 proc. naruszeń praw autorskich. Największą grupę (10 proc.) stanowili ci badani, którzy ściągali pirackie dane dlatego, że były one dostępne za darmo; to właśnie od nich pochodziło 35 proc. nielegalnego ruchu. Do ostatniej kategorii zaszufladkowano osoby, które często nie zdawały sobie sprawy z faktu, że łamią prawo, i robiły to okazyjnie.

Z badań Ofcom wynika, że na pięć nielegalnych plików aż cztery były ściągane przez 10 procent najaktywniejszych piratów. Jeśli ich grono powiększymy do 20 proc., okazuje się, że w sumie odpowiadali oni za 88 proc. pirackiego ruchu. Najważniejsze jednak jest to, że choć grupa ta pobiera zaledwie 11 proc. legalnych treści, zarazem przeznacza na ten cel najwięcej pieniędzy. Najaktywniejsi piraci płacą nie tylko więcej (średnio 168 funtów co pół roku) niż pozostałe osoby łamiące prawo (105 funtów), ale są hojniejsi nawet od tych internautów, którzy przestrzegają prawa — oni wydawali zaledwie 54 funty w przeciągu sześciu miesięcy.

W tej sytuacji rodzi się pytanie: skoro najaktywniejsi piraci płacą najwięcej, dlaczego nie są równocześnie najlepszymi klientami? Wina zdaje się leżeć po stronie dostawców treści — jako powody piractwa najczęściej wskazywano brak opłat (co zrozumiałe), ale także przystępność i szybkość nielegalnego procederu. Tylko co trzecia osoba przyznała, że łamie prawa autorskie, gdyż nie stać ją na zakupy w legalnym źródle. Z kolei na pytanie o to, co skłoniłoby danego pirata do „nawrócenia się”, najczęściej wymienianym czynnikiem było obniżenie cen. Zaraz za nim znalazły się bezproblemowy dostęp (a więc coś, o czym wspominał już Gabe Newell w przypadku Steama) i większa elastyczność usług. Zaledwie 5 proc. spośród najaktywniejszych piratów przyznało, że nie zamierza zrezygnować z nielegalnego obrotu.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)