Blog (9)
Komentarze (89)
Recenzje (0)
@NorbitorPraktykanci w boju #02

Praktykanci w boju #02

09.05.2013 20:42, aktualizacja: 10.05.2013 14:02

Wtorek

Drugi dzień praktyk – maturzyści zmagali się ze Stefanem Żeromskim i Elizą Orzeszkową, my tymczasem pracowaliśmy. Po pozytywnych wrażeniach z dnia pierwszego z chęcią ruszyliśmy do pracy. Rzeczy do zrobienia było kilka. Najprostszą było po prostu dokończenie migracji danych do komputera dla studia TV.

Sprawdzenie nowych komputerów

Jak się okazało, przy przygotowywaniu komputerów na maturę jedna maszyna odmówiła posłuszeństwa, chociaż dzielnie Windows 8 uruchamiał opcję automatycznej naprawy, nie przynosiło to rezultatu. Dostaliśmy więc zadanie, aby rozpakować resztę sprzętu i posprawdzać, czy wszystko tam jakoś działa. Rozpakowaliśmy kartony ze sprzętem, ustawiliśmy go w wolnej sali i uruchamialiśmy. Na szczęście wszystko śmigało jak trzeba.

W międzyczasie poszedłem też do szkolnej pielęgniarki, która miała problem z paskiem powiadomień w Androidzie. Rozwiązanie problemu okazało się banalne – restart urządzenia i wszystko wróciło do normy. Wiem, że to nie jest likwidacja przyczyny, ale tutaj już Samsung musi wypuścić odpowiednią łatę.

Aktywacja Visty i wymiana napędu

Jeden z naszych adminów przywrócił obraz systemu na komputerze, który tego wymagał. Niestety koniecznością okazała się aktywacja telefoniczna, którą zajął się mój kolega. Jak twierdzi proces ten jest upierdliwy i czasochłonny, ale jak mus to mus. Ja tymczasem dostałem inne zadanie. Musiałem sprawdzić działanie napędu DVD na jednym komputerze – okazało się, że był niesprawny, więc konieczna była wymiana, czyli pójście do magazynu, wyczajenie podobnego sprzętu (LG na IDE), zamiana i zapis w inwentarzu.

Kopia aktywacji i wymiana kabli w pracowni

Kolejną sprawą, którą trzeba było się zająć to kopia zapasowa plików aktywacji w pracowni z Vistami, żeby się już potem z dzwonieniem do Microsoftu nie trudzić. Czynność monotonna, wykonana pewnym fajnym sofcikiem na każdej maszynie, a że wymagał doinstalowania .NET Frameworka 4, który w systemach nie był obecny, skorzystaliśmy z dobrodziejstwa serwera - udostępniania plików i zapuściliśmy instalację prawie jednocześnie, więc szybko to w miarę poszło.

Kiedy zacząłem powoli kończyć backup plików aktywacji, kolega poszedł zrobić inwenturę kabli ethernetowych w drugiej pracowni i jak się okazało, większość okablowania albo była powpinana gdziekolwiek, albo były poułamywane plastiki w RJ‑kach, więc trzeba będzie je wymienić.

Środa

Trzeci dzień praktyk, abiturienci zmagali się dziś z Królową Nauk, my tymczasem mieliśmy trochę luźniejszy dzień pracy.

Poznajemy Windows Server

Zaczęliśmy od rozmowy z administratorem, aby pokazał nam trochę operowanie na domenie używającej Active Directory. Dowiedzieliśmy się jak mniej więcej zarządzać użytkownikami oraz komputerami. Zobaczyliśmy także jak podpiąć nowy komputer do domeny i nadać mu odpowiedni poziom uprawnień. Osobiście bardzo mi się to spodobało, gdyż można sobie użytkowników ładnie podzielić na grupy i nadać odpowiednie uprawnienia, np.: zablokować możliwość zmiany tapety (było to konieczne, bo uczniowie ustawiali sobie tapety z trzema parabolami o ramionach skierowanych w dół). Jasne, nic odkrywczego, można to przecież zmienić w gpedit, jednak tutaj efekt jest globalny i moim zdaniem bardziej intuicyjny.

Niestety, nasze serwery chodzą niesamowicie wolno, więc skorzystaliśmy z płytki rescue przygotowanej przez mojego kolegę – ot, zwykły miks różnych darmowych programów antywirusowych i linuksów, tak żeby mieć wszystko ładnie na jednym pendrive/DVD, a nie latać z płytkami. Jak się okazało jeden serwer miał problem z uzyskałem połączenia z siecią na płytce ratunkowej, ale tu z pomocą przyszła moja znajomość uniksa i po 2‑óch minutach kombinowania uzyskałem dostęp do sieci. Puściliśmy skan „na noc” i zajęliśmy się innymi sprawami.

Instalacja sterowników tablicy interaktywnej

Antywirusy chodziły, więc żeby się nie nudzić admin dał nam zadanie – zainstalujcie i skonfigurujcie tablicę interaktywną na komputerze nauczyciela w jednej sali komputerowej. Dostałem płytki i wziąłem się z kolegą do roboty. Sterowniki zainstalowały się gładko. Tak przynajmniej myśleliśmy. Rzeczywistość okazała się bardziej brutalna. Wskaźnik nie miał żadnej ochoty współpracować z interfejsem Bluetooth i sterownikiem tablicy – niby wykrywa, niby uznaje za podłączony, ale nijak ma się to do chęci pracy.

Stwierdziłem, że najlepszym pomysłem będzie pobranie sterowników do tablicy z Internetu. Przeszukiwałem stronę producenta – PolyVision, jednak dopiero po 15 minutach gmerania po stronach suportu – jest sterownik, pobieram. No cóż, prędkość Internetu w naszej szkole nie powala na kolana (Speedtest wskazuje 20Mbit/28Mbit jednak rzeczywistość jest smutniejsza – średnio 100‑200 kB/s downloadu), więc odpaliłem telewizor, który jest w sali i oglądałem Discovery oraz zapuściłem instalację aktualizacji z Windows Update na przywróconym niedawno z obrazu systemie. Później tylko instalacja i w końcu jest! Działa. Szybko skalibrowałem urządzenie i trochę się pobawiłem.

Czwartek

Ostatni dzień spokoju w szkole. Jutro już z powrotem zaczynają się normalne zajęcia. My tymczasem nadal walczymy z serwerami. Wziąłem także moją RaspberryPi, żeby zobaczyć jak działa stara karta Pinnacle’a. Myślałem, że złącza analogowe na śledziu służą do podłączenia urządzenia wejściowego.

Bitwa o serwery

Antywirus znalazł na obu serwerach nieco syfu, jednak usunięcie tego niewiele dało. Stwierdziliśmy, że pewnie coś złego stało się ze sterownikami do dysku/kontrolera. W ruch poszły różne Driver Packi, ale one wiele nie dały. Nie podejrzewamy awarii dysku twardego, gdyż z płyty ratunkowej transfer mierzony programem HDTune jest w porządku - około 70MB/s, a gdy działa Windows Server 2003 for Small Business Server spada do 0.5‑4 MB/s, czyli do wartości nie do zaakceptowania, co odbija się na szybkości ładowania kont na komputerach wpiętych w domenę. Cały czas kombinujemy jak mu pomóc, ale pewnie skończymy na formacie, który jest ostatecznością, jeśli ktoś spotkał się z takim zjawiskiem prosimy o sugestię w komentarzach.

Streaming i inne

Dostałem zadanie, aby wykombinować jakieś oprogramowanie do streamowania wideo w sieci lokalnej do komputera dla studia TV, aby móc cyfrowo nadawać audycje okolicznościowe (szkoła nie ma miejsca na aulę, więc w ruchu jest wewnętrzna telewizja – obecnie działa na zasadzie analogowej TV Kablowej, ale widocznie planowane jest przejście na cyfrowe nadawanie po sieci). Wybór padł na VLC, bo jakoś nigdy nie sprawiał mi z tym problemów. Wstępnie zobaczyłem co się da zrobić i udało się coś wystreamować. Co prawda tylko w podsieci WiFi, ale wiemy, że działa. Ponadto ogarniałem zasadę działania karty Pinnacle’a do przechwytu. Okazało się, że wbrew moim przypuszczeniom karta ta potrafi przechwytywać z kamer DV, a złącza cinch i S‑Video są tylko wyjściem gotowego materiału na magnetowid, także moja RaspberryPi nie wyświetliła dziś nic.

Aktualizacja oprogramowania i uszkodzony zasilacz

Ponadto trzeba było zaktualizować oprogramowanie na jednym komputerze, który będzie bazą dla obrazu dysku - bazy do przywracania systemów w pracowni. Ściągając potrzebnego Eclipse’a zauważyłem ciekawą rzecz. Transfer był na poziomie 170 kB/s. W międzyczasie włączyła się aktualizacja Firefoksa, która pobierała się z podobną prędkością. Z ciekawości mój kolega wgrał sobie wersję próbną Internet Download Managera na drugi komputer i zapuścił pobieranie przykładowego linuksa – transfer zwiększył się do około 36 Mbit/s. Wniosek: okno na świat w głównej serwerowni ma ustawione wąskie gardło na pojedyncze połączenie.

Jak się okazało komputer w jednej pracowni nie chciał się uruchomić. Zadania tego podjął się mój kolega. Wziął komputer do kanciapy i włączył tymczasowo zapasowy zasilacz. Ruszyło wszystko z kopyta. Nie zamontował go jednak na stałe, gdyż ten komputer to korporacyjny DELL Vostro 260s, a on posiada zasilacz o niestandardowych wymiarach, więc zwykły ATX po prostu nie zmieściłby się w obudowie.

Jak widać, czwartek był dniem bardziej luźniejszym i zapchanym przez czynności, które po prostu jadły dużo czasu. Oboje czekamy teraz na ukończenie bazowego obrazu dysku dla nowych HP‑ków, aby w końcu móc je przygotować do podmianki w pracowni z tzw. „trupami”

To tyle w tym odcinku (przepraszam za brak ilustracji, ale te wkrótce się pojawią). Kolejny przekaz w okolicach wtorku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)