Playtest Deus Ex: Bunt Ludzkości

Playtest Deus Ex: Bunt Ludzkości

Redakcja
18.05.2011 10:07, aktualizacja: 01.08.2013 01:57

Pierwsze wzmianki o kolejnym Deus Ex obiegły świat w 2006 roku. Po kilku miesiącach informacja ta została oficjalnie potwierdzona - Eidos Montreal ogłosiło, iż zamierza stworzyć prolog do legendarnej „jedynki”. Jak pamiętamy, przenosiła nas ona do połowy XXI wieku, ukazując świat pogrążony w walkach autorytarnych korporacji i terroryzmie, niewiele jednak mówiąc o wydarzeniach z przeszłości. Bunt Ludzkości odsłoni przed nami wszystkie dotychczasowe tajemnice i ponoć zrobi to w wielkim stylu - mieliśmy okazję się o tym przekonać dzięki wczesnej wersji prasowej PC. Mimo wielu technicznych mankamentów, które do czasu premiery pewnie zostaną usunięte, rozwiała ona wątpliwości, co do możliwości choć częściowego odtworzenia geniuszu pierwowzoru. Warto było czekać te kilka lat - warto poczekać jeszcze chwilę...

Mamy rok 2027. Po kolejnych kryzysach gospodarczych, władzę w państwach w praktyce przejęły potężne korporacje. Jedna z nich, o nazwie Sarif Industries, stanowi nasze miejsce zatrudnienia. Żadna tam pierwsza lepsza firma - zajmuje się ona produkcją biomechanicznych usprawnień ciała dla ludzi i zwierząt plus ich wszczepianiem. Ot, ostatni krzyk mody, szczególnie popularny wśród elit. Te z kolei wymyśliły sobie, że przyniosą ludzkości drugi renesans. Bogaci obywatele zamieszkują monumentalne, stylowe wieżowce, które tworzą ich własny, zamknięty, pełen innowacji świat. Życie na ulicach gdzieś w dole wygląda zupełnie inaczej - brudne miasta pogrążają się w coraz większych zamieszkach, a także wojnach gangów. Acz zwykli śmiertelnicy, próbując naśladować zamożnych, też są zafascynowani możliwościami oferowanymi przez zdobycze techniki.

Jednak nie wszyscy należą do ich entuzjastów. W podziemiu działają organizacje terrorystyczne, widzące we szczepach niezwykłe zagrożenie. Jedna z nich dokonuje ataku na naszą firmę - jako Adam Jensen, szef ochrony, wkraczamy do akcji. Podczas starcia poważnie masakruje nam ciało. Jedynym sposobem na przetrwanie jest nafaszerowanie go cybernetycznymi usprawnieniami, jak też przyłączenie sztucznych, mechanicznych ramion. Wracamy do pracy dopiero po sześciu miesiącach. Mamy jeden cel – ustalić, kto dokładnie stoi za zdarzeniami oraz wymierzyć sprawiedliwość. Wkrótce okaże się, że trop wiedzie w najmniej oczekiwane przez nas miejsce, zaś my sami jesteśmy w tym wszystkim niewiele znaczącą marionetką... Po udostępnionej nam namiastce fabuły widać, że historia została skonstruowana naprawdę porządnie – zero jakiegokolwiek naciągania. Mamy uczucie uczestniczenia w political fiction z prawdziwego zdarzenia.

Obraz

Sprzyja temu dopracowany, mroczny świat nowego Deus Ex. Ulica funkcjonuje w poczuciu beznadziei. W ciemnych zakamarkach krążą członkowie gangów czy prostytutki, punki wypisują na murach hasła antyrządowe. Bezpieczniejsze dzielnice są patrolowane przez dziesiątki uzbrojonych po zęby policjantów, co daje wrażenie oblężonej twierdzy. Przechodnie narzekają no to, jak jest źle i na ciągłe zagrożenie wybuchami przemocy. Na wielkich telebimach media informują o kolejnych zamieszkach. To perfekcyjnie kontrastuje z pełnymi euforii billboardami, czy porozrzucanymi wszędzie reklamowymi e-bookami, z których możemy wyczytać między innymi, iż biotechnologia prowadzi ludzkość ku świetlanej przyszłości… Dostępne w wersji prasowej miasto nie jest zbyt duże, ale sprawia wrażenie otwartego. Na odkrycie czeka mnóstwo zakamarków, korytarzy, szybów wentylacyjnych, alternatywnych dróg do celu – wiele z nich pozwala zdobyć wartościowe przedmioty lub uzyskać dostęp do misji pobocznych. Co ciekawe, niektóre rejony stają się dostępne dopiero na późniejszych etapach, gdy jesteśmy już wystarczająco silni, aby usuwać zagradzające przejście obiekty.

[break/]Świetny, cyberpunkowy klimat udziela się na każdym kroku, niemniej to tylko jedna z wielu atrakcji - kolejna to system rozwoju bohatera. Wraz z postępami w rozgrywce nabywamy punkty doświadczenia, te zaś inwestujemy w ulepszenia (później kupujemy je również za pieniądze). Ich przekrój jest bardzo różnorodny i pozwala na dobranie optymalnego dla nas stylu rozgrywki. Oczywiście mamy tu wszelkiej maści wszczepy usprawniające oddychanie, celowanie, zwiększające szybkość, albo siłę – każdy z nich o kilku poziomach. Lecz do tego dochodzi jeszcze rozwój umiejętności interpersonalnych, skuteczności hakowania i wiele innych, interesujących możliwości. Prócz własnego ciała, w ograniczonym stopniu usprawnia się także bronie, wybierając spośród kilku gadżetów oraz różnych typów amunicji. Uzbrojenie zdobywamy głównie na wrogach lub u ulicznych dilerów.

Obraz

Ponieważ mamy do czynienia z grą FPS, wszelkie dodatki przydają się głównie przy zmaganiach z wrogami - choć przyjmują one bardzo różne formy. W grę wchodzi zarówno otwarta konfrontacja, jak też tymczasowe usuwanie przeciwników gdzieś z ukrycia (w stylu Sama Fishera), powiedzmy za pomocą usypiających naboi. Sporo jest chowania się. Naszą postacią kierujemy zawsze z perspektywy pierwszej osoby, ale gdy przylegamy do ściany bądź chwytamy się drabinki, kamera przechodzi za plecy bohatera. System osłon jest naprawdę udany – pozwala na celowanie przy wychylaniu, ale również wysunięcie samej broni i ślepy ostrzał. Kiedy oberwiemy, poziom zdrowia regeneruje się sam, ale trwa to dosyć długo, więc czasem wypada skorzystać ze wspomagaczy, typu batony energetyczne.

O inteligencji przeciwników ciężko coś jednoznacznego napisać, bo na razie jest skrajnie różna. Czasem z powodzeniem wykorzystują oni topografię miejscówki, innym razem wystawiają głupio na ostrzał. Próbują nas często oflankować, lecz wychodzi im to zazwyczaj mało skutecznie. Niejednokrotnie wystarczy myknąć za mur, żeby nagle stracili zupełnie obiekt ataku z pola widzenia. Póki co, to wyraźnie kwestia niedopracowanego jeszcze do końca kodu - do premiery powinno być znacznie lepiej. Kolejny zarzut tyczy się zniszczeń otoczenia, które są po prostu bardzo znikome, choć z zapowiedzi wynikało coś zupełnie innego. Miejmy nadzieję, że to też tylko przypadłość wczesnej wersji kodu. Pisałem już o strzelaniu, ale wrogów możemy atakować także improwizując - ciskając w nich duże przedmioty. Przy wielu ulepszeniach ramion jesteśmy w stanie podnosić nawet lodówki…

Obraz

Trzeba podkreślić, że występują misje, które da się ukończyć bez żadnego trupa na sumieniu (co skutkuje większą ilością punktów za zadanie), jeżeli tylko posiadamy odpowiednie umiejętności. Celem obowiązkowym do unicestwienia pozostają głównie bossowie. We wszystkich pozostałych przypadkach, przydaje się wyszkolenie w kontaktach międzyludzkich. W każdej rozmowie mamy do wyboru kilka wariantów odpowiedzi, wpływających na dalszy rozwój wydarzeń. W jednej z pierwszych misji dałem uciec terroryście, by ocalić życie zakładniczki, potem w kilku akcjach wpadałem na jego trop i otrzymywałem związane z nim właśnie zlecenia. Gdy posiadamy „społeczne” wszczepy, na ekranie wyświetla nam się nasz poziom perswazji, charakterystyka osobowości rozmówcy (Alfa, Beta lub Omega), jego humor, czy szybkość bicia serca. Analizując te wszystkie parametry możemy lepiej dobierać reakcje, by osiągnąć zamierzony cel. Brakuje chyba tylko ograniczenia czasu odpowiedzi – to uczyniłoby dialogi bardziej naturalnymi.

[break/]Kolejny ważny aspekt gry to hakowanie. Świat Deus Ex pozwala przejmować kontrolę nad działami, otwierać chronione drzwi lub magazyny, wyłączać monitoring, tudzież wreszcie przykładowo przejmować dane z komputerów. Każdy terminal charakteryzuje się jednym z pięciu poziomów zabezpieczeń – dostęp do kolejnych uzyskujemy wraz z zakupem technologicznych usprawnień. Co świetne, włamywanie się do systemów zostało naprawdę przemyślane. Sieci składają się z programów diagnostycznych rejestru, magazynów danych, szeregu portów pod osłoną firewalli i tak dalej. Ku pomocy mamy do dyspozycji aplikacje fortyfikujące kolejne punkty, jak też robaki, które same obchodzą zabezpieczenia. Najlepsze, że włamywanie się do komputerów nie zatrzymuje gry – w każdej chwili ktoś może nas zauważyć. Wciskając dwa przyciski myszy rozglądamy się więc wokoło, jednocześnie nie przerywając wykonywanej czynności. I jeszcze ciekawostka - regularne czytanie korespondencji na przejętych urządzeniach pozwala na pozyskanie przydatnych kodów, co zaoszczędzi nam czas w przyszłości.

Obraz

Oprawa jest zadowalająca, acz szału nie ma. Pewne tekstury lub też powiedzmy wybuchy wypadałoby poprawić. To samo tyczy się twarzy postaci, niestety dość „kanciastych”… Duży plus natomiast za wprost magiczne wykorzystanie oświetlenia. Dolne partie Detroit to przede wszystkim przyciemnione latarnie, rzucające cień na posępnych przechodniów, tymczasem pomieszczenia w wieżowcach reprezentują ogromne, jasne salony, gdzie promienie słońca mieszają się z blaskiem złotych ornamentów mebli. Piorunujący efekt. Dopełnia go warstwa dźwiękowa z niezwykłą oprawą muzyczną Michaela McCanna (który wcześniej pracował między innymi przy Splinter Cell: Double Agent) oraz aktorskimi głosami najwyższej klasy. Naprawdę powinniśmy docenić to, że w Polsce dostaniemy wersję z samymi napisami – były one dostępne już w tej wersji. Tłumaczenie wykonano całkiem przyzwoicie, bez prób ugrzecznienia języka.

Warto zaznaczyć, że mimo pewnych błędów związanych ze skryptami, „prasówka” była zawsze w pełni stabilna. Żadnego zawieszania się czy nieoczekiwanego wychodzenia do pulpitu – tę z pozoru nieistotną kwestię zauważyło wielu, którzy mieli okazję wziąć udział w testach. Widać, że deweloper podchodzi do sprawy na poważnie, zamierzając dostarczyć produkt możliwie najwyższej jakości. Pozostając przy kwestiach technicznych - nie sposób nie wspomnieć, iż Bunt Ludzkości pozwala na zachowanie rozgrywki w dowolnym momencie, co bardzo usprawnia (acz i ułatwia) zabawę. Gdy jesteśmy zapominalscy, z pomocą przychodzi bardzo przemyślany system automatycznego zachowywania stanu gry. Wczytać możemy zarówno ostatni, jak też przedostatni. Musu powtórzenia fragmentu rozgrywki nie zaliczyliśmy - nie zdarzył nam się ani jeden przypadek „martwego punktu”.

Obraz

Udostępniona nam porcja kodu ogranicza się do obszaru jednego miasta, a przejście jej zajmuje około połowy doby (z czytaniem wszystkiego). Wersja sklepowa ma oferować pięć metropolii z licznymi zadaniami pobocznymi, stąd wypada spodziewać się naprawdę konkretnej dawki rozgrywki, w dodatku na wysokim poziomie. Produkcja musi być tworzona z niesamowitą pasją, przywołuje na myśl najlepsze klasyki science-fiction. Wyważone, nienachalne scenki przerywnikowe (wedle woli możemy z nich zrezygnować), w połączeniu z mrocznym, futurystycznym klimatem sprawiają, iż naprawdę mamy wrażenie funkcjonowania w świecie świetnego filmu. Pewnie dla wielu ten klimat będzie aż zbyt ciężki i wymowny, ale fani pierwszego Deusa powinni poczuć się zachwyceni.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)