Playtest Need for Speed: Hot Pursuit

Playtest Need for Speed: Hot Pursuit

16.09.2010 13:06, aktualizacja: 01.08.2013 01:58

Marka Need for Speed podnosi się powoli z długoletniego „dołka”, a tworzone w pocie czoła Hot Pursuit ma być kolejnym na to dowodem. EA prace nad następną grą w uznanej serii powierzyło nie komu innemu, jak Criterion Studios, czyli ekipie, która na szybkości zna się jak mało kto – w końcu stworzyli i rozwijali samochodową sagę Burnout. Jedni teraz patrzą z nadzieją w przyszłość, drudzy martwią się, czy aby poprzednie dokonania deweloperów nie zaważą na zaserwowaniu nam dzieła w formie prostej, bezstresowej ścigałki… Sprawdzaliśmy produkt w akcji i oto prezentujemy nasze wrażenia.

Na wstępie testowaliśmy tytułowy tryb Hot Pursuit, czyli rywalizację na drodze o czołowe miejsce, ale z wyraźną „pomocą” stróżów prawa. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to dość niskiej jakości grafika. Nie zrozumcie mnie źle – auta wykonano starannie, otoczenie również, niemniej ewentualne naprawdę dobre wrażenie psują wszechobecne ząbki i wyraźnie widoczne krawędzie. Od razu człowiek zaczyna po prostu się zastanawiać, w jakiej niższej rozdzielczości działa całość... Gra ciut lepiej wygląda na PS3 niż Xboksie 360, lecz to drobne, pomijalne różnice. Do płynności nie ma się na szczęście zastrzeżeń, podobnie jak do zmiennych warunków środowiskowych – przykładowo wyścigi rozpoczęte w południe potrafią się zakończyć w nocy. Mało realistyczne „czasowo”, ale nie o to też tutaj chodzi...

Obraz

W mechanice rozgrywki to taki Burnout z policjantami. Auto korzysta tradycyjnie z nitro, które ładuje się poprzez wykonywanie ryzykownych manewrów na drodze, typu jazda pod prąd. Dysponujemy jeszcze dodatkowym turbo dopaleniem do załączenia raz na dany wyścig (widok się pięknie rozmywa), plus zestawem zabawek na wzór tych Jamesa Bonda - jak szpikulce na samochody jadące za nami. A twórcy zapowiadają i unieruchamiające ładunki EMP… Wszystko się przyda, bo stróże prawa też ignorantami technicznymi nie są. Kiedy rady nie daje sobie z nami zwykła czterokołowa jednostka, do akcji włączają się szybsze, nowocześniejsze furki, następnie helikoptery, czy wreszcie pada decyzja o zrzucie na jezdnię kolców drogowych (odbierają możliwość korzystania z nitro). Do tego dochodzą naturalnie również blokady drogowe.

[break/]Wszelkie wyścigi wybieramy prosto z mapy. Jak podaje Criterion, świat Hot Pursuit jest czterokrotnie większy niż ten przedstawiony w Burnout Paradise. W jego projektowaniu aż pomagało ekipie studio DICE, dzięki czemu nie tylko mamy drogi, po których długo pruć będziemy sobie beztrosko na pełnej szybkości, ale również masę zakamarków, gdzie można schować się przed policją. O skrótach nie wspominając – trasy zostały tak skonstruowane, że niejednokrotnie jeden przechodzi w drugi, więc do mety da się dojechać zupełnie inaczej, niż rywale. Dzięki temu rozgrywka wieloosobowa naprawdę nabiera większych rumieńców.

Obraz

W ogóle nacisk na zabawę w grupie i interakcję między przyjaciółmi pozwala zapomnieć o jakichkolwiek graficznych niedoskonałościach tytułu. Electronic Arts zaprezentowało specjalnie zaprojektowany pod to system Autolog. Pomyślcie o Facebooku, ale takim samochodowym, gdzie od razu widzicie, co jadą obecnie znajomi, ich najlepsze wyniki na poszczególnych trasach, albo na profilu kolegi wyśmiejecie jego umiejętności, równocześnie dodając zrzut obrazu prezentujący Wasze auto przekraczające linię mety na pierwszym miejscu. Tuż przed nim. Moc. Pobito nasz rekord okrążenia? Wystarczy klepnąć jedną opcję w menu i już na tej samej trasie pokazujemy, kto tu rządzi. Nie mamy czasu na długie rajdy? Autolog coś zarekomenduje. Tak, skróty do akcji umiejscowiono niezwykle intuicyjnie.

Obraz

O ile Need for Speed: Hot Pursuit może zawieść trochę pod kątem oprawy wizualnej (pomimo wykorzystania autentycznych marek samochodów), tak grywalnościowo tytuł powinien pokazać w listopadzie klasę. Troszkę za dużo tu naleciałości z Burnouta, nawet auta roztrzaskują się w identyczny niemal sposób, niemniej dla fanów tamtej serii to pewnie i lepiej – od razu poczują się na „swoim”. Rywalizacja po sieci niejednemu wytnie wiele godzin z życiorysu (gra gromadzi masę różnych statystyk, więc będzie wyzwanie za wyzwaniem), a do tego jeszcze ta tak miła każdemu chłopcu zabawa w policjantów i… piratów drogowych. Czekamy.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)