Playtest Tron: Evolution

Playtest Tron: Evolution

Redakcja
11.10.2010 15:00, aktualizacja: 01.08.2013 01:58

Tron zadebiutował w kinach w 1982 roku i szybko zdobył sporą popularność. Odbiorców zachwycały niesamowite animacje, innowacyjne technologie oraz cyberpunkowa otoczka, świetnie oddająca klimat początków ery komputerów. Nic dziwnego, że sukces dzieła zaczęli później wykorzystywać twórcy gier - tak powstało kilka tytułów, mniej lub bardziej oddających klimat oryginału. Obecnie wyczekujemy Tron: Evolution, produktu ściśle powiązanego z nadchodzącą kontynuacją kultowego filmu, czyli Tron: Dziedzictwo ze stajni Disney’a. Deweloperzy mają zamiar nieźle zamieszać na scenie rozrywki elektronicznej. Niedawno ekipa Propaganda Games postanowiła uchylić polskim graczom rąbka tajemnicy i zorganizowała w Warszawie prezentację swojego projektu.

By pomówić o Evolution, niezbędne wydaje się być poznanie choćby zarysu fabuły pierwowzoru sprzed lat. Otóż młody i uzdolniony programista Kevin Flynn tworzy przebojową grę, która zostaje mu skradziona przez potężną korporację. Bohater próbuje zhakować „złodziejskie” serwery, ale nie przypuszcza jak zaawansowaną technologią dysponuje firma - wkrótce zostaje zdematerializowany, a potem przeniesiony na dysk twardy. Jakie jest jego zdziwienie, kiedy tam zastaje prawdziwą cywilizację, zbudowaną przez sztuczną inteligencję oraz rządzącą się własnymi, totalitarnymi prawami… Akcja kolejnej części filmu zaczyna się 25 lat później. Dorosły syn Flynna wkracza do systemu, żeby odnaleźć zaginionego ojca.

Twórcy mówią, że nie chcieli robić kolejnej, przeciętnej „egranizacji”, która krok po kroku powiela zdarzania z oryginału. Dlatego też Evolution stanowi projekt samodzielny, aczkolwiek prace nad nim przebiegają rzecz jasna w ścisłej kooperacji z Disney’em. Akcja rozgrywa się między zdarzeniami z kinowej „jedynki” oraz „dwójki”, ma wyjaśnić odbiorcom, jak doszło do spektakularnej ewolucji wirtualnej cywilizacji. Innymi słowy - gracz udając się do kina po ukończeniu tytułu będzie z dumą wspominał, że to, co widzi jest jego własnym dziełem i cieszył się przewagą nad tymi niewtajemniczonymi widzami. Trzeba przyznać, iż pomysł jest naprawdę niegłupi, a z całą pewnością stanowi świetny zabieg marketingowy.

Obraz

Głównym bohaterem jest Anon (od Anonymous), czyli program komputerowy napisany przez Flynna, mający zapobiec rozprzestrzenianiu się w systemie destruktywnego wirusa. Postacią kierujemy z perspektywy trzeciej osoby. Poruszamy się po minimalistycznym, mrocznym komputerowym mieście, które sprawia wrażenie otwartego - niemniej to tylko złudzenie, w rzeczywistości bowiem użytkownik ma odgórnie narzucone ścieżki oraz zadania. Za drogowskazy służą niebieskie neony, kierujące nas w odpowiednie miejsca. Większość tras do celu ma charakter zręcznościowy, czyli opiera się na przeskakiwaniu, odbijaniu od ścian i tym podobne – skojarzenia z Prince of Persia jak najbardziej na miejscu. Tak samo, jak z Mirror’s Edge z systemem czerwonych podświetleń gry. Ale i wiele innych rozwiązań sprawia, że produkcje są do siebie bardzo podobne.

[break/]Jedyna broń, jaką dysponujemy, to własne ciało plus noszony na plecach, charakterystyczny dysk do rzucania. W walce stosujemy liczne kombinacje ciosów, najczęściej stawiając czoła wielu przeciwnikom równocześnie. Dodatkową atrakcją będą starcia na motocyklach świetlnych, doskonale znanych fanom pierwszego filmu. Zostawiają one za sobą wstęgę, stanowiącą pewnego rodzaju mur, grodzący drogę wrogom. Podczas takich zmagań nie skupiamy się tylko na ucieczce czy rozbiciu pojazdu przeciwnika, ale jeżdżąc budujemy efektowne labirynty, mogące skutecznie powstrzymać pozostałych. Istotne jest to, że nasz wehikuł prawdopodobnie nie ma opcji spowalniania, pogrążamy się więc w szalonym i zabójczym wyścigu, aż do osiągnięcia naszego celu.

Obraz

Ścieżki wirtualnego świata będzie można nieco skrócić poprzez rozwiązywanie zagadek logicznych, a także gromadzenie danych wspomagających rozwój postaci. Nie znamy niestety szczegółów na ten temat - wiadomo tylko, iż motywy te stanowią nieobowiązkowe urozmaicenie. Kolejnym będą liczne filmiki przerywnikowe, w sumie kilkadziesiąt minut. Wzbogacą one rzecz jasna warstwę fabularną gry, jak też obrazu kinowego. Twórcy ujawnili także, że będziemy mogli wykorzystywać przedmioty z naszego otoczenia. I to właściwie wszystko, co na chwilę obecną można powiedzieć o trybie dla samotnego gracza… Jednak poza nim, prezentacja skupiała się również na zabawie wieloosobowej – organizatorzy konferencji udostępnili uczestnikom wersje testowe na Xboksach 360.

Krótko mówiąc, multiplayer zapowiada się widowiskowo, lecz chaotycznie. W sieci zmierzy się ze sobą do dziesięciu osób, walczących na otwartych arenach z wykorzystaniem dysków do rzucania, pojazdów, a także licznych akrobacji. Propaganda Games zaoferuje cztery rodzaje zmagań: będzie Dezintegracja i Dezintegracja drużynowa (klasyczne wybijanie się, również w grupach), Bit-sprinter stanowiący specyficzną wersję walk o flagę (gracze rywalizują o centralny bit) oraz najbardziej oryginalna - Żądza mocy, gdzie poszczególne ekipy przejmują kontrolę nad węzłami danych i łączą je ze sobą, aby zdobyć jak najwięcej punktów.

Obraz

Niezbyt zadowala ilość map, bo w produkcie finalnym znajdziemy tylko cztery - dwie dużej wielkości oraz dwie średniej. Na obszerniejszych użytkownicy mogą w dowolnym momencie dokonać transformacji w jeden z trzech rodzajów świetlnych motocykli, których zasada działania została opisana powyżej. Rywalizacja jest początkowo wciągająca, lecz szybko zmienia się w bezładne zderzanie się z innymi… Drugim typem pojazdów są czołgi, przejmowane na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy”. To broń potężna, jednak powolna, więc zgrana drużyna zdoła je łatwo zniszczyć. Sporą atrakcją jest opcja dodania botów do wieloosobowych zmagań - ze względu na dużą ilość chętnych do gry, podczas pokazu nie były włączane, ale użytkownikom bez Internetu na pewno się przydadzą...

[break/]Warto wspomnieć o pewnym dyskusyjnym, aczkolwiek ciekawym pomyśle. Otóż otrzymamy duże możliwości rozwoju kierowanej przez nas postaci, który będzie dokonywał się symultanicznie w grze sieciowej, jak i jednoosobowej. Można najpierw doprowadzić bohatera do perfekcji w zmaganiach z żywymi przeciwnikami, zaś dopiero potem rozpocząć kampanię, albo odwrotnie – dobrą strategię stanowi też nabycie świetnych właściwości w standardowych misjach oraz skonfrontowanie ich następnie w wieloosobowej zabawie. Na podobnej zasadzie działa system osiągnięć, zaliczanych w obu trybach.

Obraz

Co do grafiki, to wypada ona zadowalająco, lecz nie porywa. W grze poruszamy się po jednolitych lokacjach, z chłodnymi, przyciemnionymi kolorami, z których przebijają się kontrastowe neony. Silnik produkcji ciężko ocenić, bo ogólne wrażenie efektywności bywa zwodnicze. Wszelkie powierzchnie przypominają błyszczące monolity, szczegółowych tekstur raczej nie napotykamy. Ale taka już jest charakterystyka świata filmowego Tronu i tak czy siak oprawa dobrze oddaje jej klimat. Wiadomo, że na wysokim poziome będzie za to stała ścieżka dźwiękowa autorstwa legendarnego Daft Punk. Dochodzi do tego pełna lokalizacja, najprawdopodobniej z opcją wyboru, czy chcemy grać po polsku czy angielsku.

Obraz

Tron: Evolution ukaże się na naszym rynku najwcześniej pod koniec tego roku - wciąż jest na etapie tworzenia i pewnie wiele elementów ulegnie poprawie. Pomysł deweloperów, by nie produkować kolejnej kopii popularnego filmu, ale samodzielny, ściśle powiązany z nim projekt, zasługuje na sporą uwagę oraz ma dużą szansę się sprawdzić. Jak na razie projekt prezentuje się całkiem nieźle, choć powiela mechanizmy innych popularnych produkcji. Niemniej jeśli tylko zdoła wziąć z nich, co najlepsze, będziemy mieli do czynienia z pozycją z wyższej półki.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)