Pokłosie likwidacji Silk Road: czarny rynek jest jak hydra, zaszyfrowanych bitcoinów odebrać się nie da?

Pokłosie likwidacji Silk Road: czarny rynek jest jak hydra, zaszyfrowanych bitcoinów odebrać się nie da?

07.10.2013 14:07

W zeszłym tygodniu FBI zlikwidowałonajpopularniejszy czarny rynek Sieci – działający jako ukrytausługa cebulowego routera Tor serwis Silk Road. Aresztowano przy tymzałożyciela Silk Road, Rossa Ulbrichta, oskarżając go m.in. ouczestnictwo w handlu narkotykami, pranie pieniędzy, przestępstwakomputerowe i próby wynajęcia płatnego zabójcy. Poinformowano też, żedokonano zajęcia pochodzących z nielegalnej działalności środkówfinansowych – 26 tysięcy bitcoinów, wartych w tym czasie około3 mln dolarów. Gdyby chodziło o rozbicie działalności jakichśzwykłych gangsterów, wszystko byłoby na tym etapie jasne i proste.Takiej sprawy wcześniej jednak nie było, i szybko się okazało, żeefekt, jaki uzyskały organy ścigania, niekoniecznie jest taki, o jakimogło im chodzić. Wyjaśniły się przede wszystkim wątpliwości co do samego sposobu, wjaki ustalono tożsamość Ulbrichta. To nie wyrafinowane środkitechniczne, nie superkomputery NSA łamiące szyfrowane wiadomości,lecz zwykłe niedbalstwo założyciela czarnorynkowego serwisu, którypopełniał wręcz podręcznikowe błędy w ochronie swojej prywatności.Ulbricht umieszczał bowiem w publicznie dostępnych forach wpisy zdanymi, które pozwoliły na namierzenie go przez śledczych – np.adres e-mail ze swoim imieniem i nazwiskiem, czy takie konto wserwisie StackOverflow, z którego pytał o łączenie z ukrytą usługąTora przez skrypt w PHP.[img=blackmarket]O ile los samego Ulbrichta jest przesądzony – FBI wie, corobić z ludźmi, gdy już ich złapie, to o wiele gorzej wyglądasytuacja z zajętymi przez władze federalne bitcoinami. Gdydziennikarze magazynu Forbes zapytali rzeczniczkę FBI o to, co staniesię z przejętymi 26 tysiącami bitcoinów, odpowiedziano im, że zostanąone pobrane i przechowane, aż dozakończenia procesu. Następnie najprawdopodobniej zostanąupłynnione. Problem jednak wtym, że przejęte bitcoiny nie należały do Ulbrichta – byłypieniędzmi przechowywanymi na kontach użytkowników serwisu, i nie masposobu, by dowieść, że były używane przez nich do celówprzestępczych. Na Silk Road sprzedawano bowiem oprócz narkotyków ifałszywych dokumentów także sporo towarów, które w większościjurysdykcji uznane byłyby za całkowicie legalne.Drugi problem dotyczy pieniędzy,których FBI namierzyć nie jest w stanie. W akcie oskarżenia przeciwkozałożycielowi Silk Road przeczytać można, że łączna sprzedaż przezten serwis przekroczyła 9,5 mln BTC (tj. około 1,1 mld USD), z czegoUlbricht miałby jako komisowe otrzymać około 600 tys. BTC, tj. niemal80 mln USD. Co się stało z tymi pieniędzmi? Rzeczniczka FBIprzyznała, że bitcoiny oskarżonego przechowywane były w oddzielnymportfelu, w zaszyfrowanej postaci – i do tej pory nie udało sięuzyskać do nich dostępu (co dowodzi, że Bitcoin spełnił pokładane wnim nadzieje – jako instrumentu finansowego, którego przyzachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa, nikt siłą właścicielowiodebrać nie może).Tymczasem czujni internauciwypatrzylicoś, co jest najwyraźniej należącym do FBI kontem z bitcoinami.Od przejęcia Silk Road spłynęło na nie już ponad 27 tysięcy BTC, amimo to przelewy nie ustają. Problem w tym, że niosą one nieprzyjemnedla federalnych agentów komunikaty (do każdego przelewu w sieciBitcoin można dołączyć własny komunikat do odbiorcy). Anonimowinadawcy wysyłają na adres FBI niewielkie kwoty (rzędumikrobitcoinów), którym towarzyszą hasła takie jak Youcannot arrest an idea, If people let the government decide what foods they eat and whatmedicines they take, their bodies will soon be in as sorry a state asare the souls of those who live under tyranny. - Thomas Jefferson,czy też And no drugs we're ever bought or sold again. TheEnd.Co gorsze dla FBI, należące dowładz konto stało się słupem reklamowym dla innych czarnorynkowychserwisów, które po zlikwidowaniu dominującego na rynku Silk Roadnabrały wiatru w żagle. Niektórzy komentatorzy oceniają, że sytuacjaprzypomina likwidację Napstera, internetowej usługi P2P z przełomustuleci, która umożliwiała internautom wymienianie się plikami MP3.Gdy Napstera udało się zlikwidować, branża fonograficzna z dumąobwieściła koniec piractwa w Internecie.Patrząc na pojawiające się poupadku prościutkiego przecież Napstera kolejne pirackie usługi P2P,technicznie coraz lepsze, coraz bardziej zdecentralizowane i corazskuteczniej chroniące anonimowość użytkowników, trudno pozbyć sięwrażenia, że i z Silk Road tak będzie. Jeden czarnorynkowy serwiszastąpią dziesiątki mniejszych, uczących się na błędach Ulbrichta,konkurujących o użytkowników ofertą, cenami i skutecznością ochronyich tożsamości. Jednocześnie też wzrośnie zaufanie dokryptograficznych walut, coraz bardziej niezależnych od pojedynczychusług czy serwisów. Bitcoin potwierdził już swoją rynkową dojrzałość– tym razem po wybuchu paniki wywołanym zamknięciem Silk Road,powrót do średniego kursu zajął mu raptem kilkanaście godzin.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)