Recenzja filmu Hitman

Recenzja filmu Hitman

Redakcja
29.02.2008 15:04, aktualizacja: 01.08.2013 01:59

Czym kuszą artystów gry tak mocno, że patrząc na ich osiągnięcia, najzwyczajniej w świecie tracą oni zdrowy rozum? Bo próbowało wielu. Będący u samego źródła Japończycy, bogaci w technologię Amerykanie, a tu dopiero nasi sąsiedzi Francuzi osiągnęli poziom zadowalający krytyków oraz znawców filmowego dzieła. Czy mógł w tym im pomóc status jednych z najlepszych na świecie montażystów oraz oświetleniowców? Na pewno, ale być może przypadkiem akurat przy realizacji filmu Silent Hill Christophera Gansa odkryto coś jeszcze?

Hitman ŻabaHitman to bez wątpienia postać kultowa, interesujący mit o płatnym mordercy stworzonym przez najlepszych genetyków na świecie. Jego przeszłość jest tak tajemnicza, iż nie jest nam nawet dane poznać imienia bohatera – funkcjonuje on jedynie pod pseudonimem (artystycznym?) Agent 47. Gra to jednak nie film (choć sporo wskazuje, iż mało reżyserów to rozumie), a więc prócz wątku fabularnego przygody wirtualnego zabójcy intrygują także innymi cechami. Jakimi?

Pomijając walory oprawy audio/wideo konsolowo-komputerowej produkcji, Hitman to rozgrywka opierająca się na cichym eliminowaniu wrogów, korzystaniu z przeróżnych przebrań, poszukiwaniu najlepszej i najefektywniejszej drogi do celu oraz swobodnej, ale precyzyjnej improwizacji. W tle natomiast majaczą speluny pełne walających się po ziemi strzykawek, kluby nocne goszczące setki bywalców, a nawet tropikalne hacjendy władców narkotykowego biznesu. Czy znając dokładnie realia rządzące tytułem z ręki IO Interactive można wierzyć, że to właśnie francuscy spece ponownie stworzą obraz istotny nie tylko dla fanów cyfrowej rozrywki? 20th Century Fox uwierzyło wykładając na film 25 milionów dolarów...

[image source="Galerie/Inne/Film_Hitman_Galeria:597" mode="normal"]Główny wątek filmu, co mnie trochę dziwi z racji dobrego scenarzysty (Skip Woods), jest do bólu prosty. Co prawda nie umknęły mojej uwadze próby zabiegów zgłębienia portretu psychologicznego Agenta 47, tak z racji tego, że ich efekt jest przeciętny odpuszczę sobie dalsze uwagi na ten temat… Tym razem tytułowy Hitman otrzymuje zlecenie zabicia nowo wybranego prezydenta Rosji. Misja wydaje się prosta. Widzimy płatnego mordercę na dachu wieżowca, podziwiamy jego strzał z odległości kilku kilometrów, by przy głośnym pomruku docenić fruwające mózgowie byłej już de facto głowy państwa. Niestety, ku zdziwieniu całej widowni okazuje się, że to początek, chciało by się rzec, skomplikowanej intrygi. Oddziały specjalne „czerwonej gwiazdy”, tajemnicza agencja o nazwie „Firma”, a nawet ponętna Rosjanka – wszyscy w ten, czy inny sposób stracą parę kilo pocąc się niemiłosiernie przy próbie utrzymania naszej uwagi w czasie filmowego seansu...

[break/]Na drewnianym klocku, swoją głowę do ścięcia położył francuski reżyser o imieniu Xavier Gens. A trzeba przyznać, że cios kata nadleciał niesłychanie szybko. Producenci obrazu „obrazili” się na Gensa i nie pozwolili mu na uczestnictwo w post produkcji. Dlaczego? Ponoć pierwotna wersja okazała się bardzo brutalna i pozbawiona komiksowych filtrów. Brawa dla pionu wytwórni... W rezultacie, mimo walki montażysty, otrzymujemy dwie produkcje. Nieistotne, czy jedna, lub druga stanowią udany mechanizm. Ważne, że razem gwarantują chaotyczną i pozbawioną większego pomysłu papkę. Z jednej strony bardzo dobra praca światła oraz kamery Laurenta Baresa, z drugiej dosłowne „cięcie” taśmy przez Carlo Lizzo. Smutne, bo z takiego dorobku francuskiego kina akcji jak Pocałunek Smoka czy Człowiek Pies można było w ostateczności wiele skopiować. A tak, nawet mało doświadczony widz odnotuje sztuczne urywanie scen w celu ukrycia dalszej, krwawej treści.

[image source="Galerie/Inne/Film_Hitman_Galeria:598" mode="normal"]Pomijając już niekonsekwencję filmowców, Hitman jawi się jako przyzwoita produkcja. Co prawda łatwa do „rozdzielenia” na tą wspomnianą starą i nową wersję dzięki zmianom zachodzącym w filtrach obrazu, jednak oferująca kilka ciekawych strzelanin, poprawne eksplozje, szereg efektów specjalnych oraz emocjonujących scen walki. Zwłaszcza te ostatnie, którym choć nieco brakuje do kunsztu Ultimatum Bourne’a, tak dzięki wykorzystanym technikom przyśpieszania nieparzystych klatek składają się w efektowne sekwencje. Potwornie szybkie bloki, ciasne dźwignie, łamania – ten element filmu zdecydowanie zwraca uwagę.

Jest jeszcze kwestia najważniejszego oraz budzącego największe kontrowersje elementu, czyli obsady, a zasadniczo postaci głównego bohatera odtwarzanej przez Timothy’ego Olyphanta. Początkowo przymierzono się, aby w tą rolę wcielił się sam Vin Diesel. Przyznam – mimo pasującej łysiny, prezentowałby on jednak zbyt spore gabaryty jak na cichego zabójcę. Zgadzam się również, że jego role, mimo iż całkiem charyzmatyczne (świetny Riddick), wychodzą czasem zbyt przerysowane. A to, potwierdzając kompletną niekonsekwencję producentów, początkowo zupełnie ich nie interesowało. W rezultacie gwiazda Szybkich i Wściekłych został o ironio producentem wykonawczym, zaś postać Hitmana przypadła w udziale czarnemu charakterowi czwartej części Szklanej Pułapki. Z jakim rezultatem?

[image source="Galerie/Inne/Film_Hitman_Galeria:596" mode="normal"]Opinie są podzielone, acz na ten temat mam naturalnie po raz kolejny swoją własną. Agent 47 poznany w grze to postać pozbawiona emocji, wyrzutów sumienia, wątpliwości - ludzka maszyna do zabijania. Z jednej strony człowiek, z drugiej zimna i wyrachowana istota. Jak zatem widzicie spore wyzwanie dla aktora. Nie tylko należy osiągnąć wiarygodność poprzez czyny i zachowanie, ale równocześnie być w nich bardzo powściągliwym i oszczędnym. Sylwetka płatnego zabójcy to oryginalna wariacja na temat postaci dramatycznej, której nie dane jest do końca zrozumieć własnego przekleństwa.

[break/]Z tego powodu od razu powinny odpaść zabiegi sztuki aktorskiej opierające się na dosadnej i banalnie czytelnej mimice. A tej niestety mamy tutaj całe kombinacje. Wynika to nie tylko z kompletnego nie zrozumienia bohatera przez scenarzystę, ale także samego Olyphanta. Kontrast pomiędzy efektownym oraz wyrachowanym zabijaniem, a serią dialogów i interakcji z innymi, dosłownie pląsającymi po planie aktorami, wypada niczym przerysowana karykatura. Co prawda fani przygód Zagubionych, czy Skazanego na śmierć będą zachwyceni, tak jednak doskonale zapoznany z przygodami bohaterów lotu Oceanic 815, czy „Krucjatą Scofieldów” stwierdzam, że zarówno Robert Knepper (T-Bag), jak i Henry Ian Cusick (Desmond) grają tutaj dosłownie swoje serialowi role. Ale nie martwcie się. Na czele obsady stoi przecież Olga Kurylenko, która aktorką na pewno nie jest, a mimo wszystko skupia uwagę największej części widowni. Panie patrzą na jej przewiewne sukienki oraz zmysłową bieliznę, panowie na to co pod nią...

[image source="Galerie/Inne/Film_Hitman_Galeria:595" mode="normal"]Filmowy Hitman to po raz kolejny koślawy golem, którego lepiono z ładnych garści budulca, ale kompletnie nie wiedząc co i dlaczego. Francuskie zacięcie miało poprowadzić Agenta 47 przez dynamiczne oraz nowatorskie kino akcji, amerykańskie wytwórnie zapewnić dostęp do sprzętu, środków oraz znanych nazwisk. Niestety z powodu nieporozumień nie dane nam było ujrzenie pełnej wizji reżysera. Miało być mrocznie i dosadnie, a powstał lekki, komiksowy, niezobowiązujący film akcji oparty na grze tylko dla dorosłych. I tu właśnie prawdopodobnie pojawia się powód inspiracji kina światem elektronicznej roz(g)rywki.

[image source="Galerie/Inne/Film_Hitman_Galeria:594" mode="normal"]Miliony sprzedanych kopii Hitmana skusiły wielkie wytwórnie do nakręcenia średnio budżetowej „siekanki”, by po raz kolejny bez dogłębnego zapoznania się z tematem zarobić te kilka groszy. I to się pewnie jeszcze przez długi czas nie zmieni. Dopiero kiedy komputerowe produkcje zdobędą uznanie nie tylko materialne, ale również artystyczne, nikt nie pokwapi się o myśl dlaczego gra, która świetnie się sprzedaje wzbudza tak ogromne zainteresowanie? W kontekście serii Hitman była to z pewnością dojrzałość oraz wiarygodność historii, w kontekście innych gier tzw. „grywalność”, której na razie nikt nie potrafi przepisać na język filmowy...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)