Rzut Okiem - Fallout 3

Rzut Okiem - Fallout 3

Redakcja
17.09.2008 13:47, aktualizacja: 01.08.2013 01:59

Idzie, idzie i w końcu go widać na horyzoncie. Mało jest gier tak kultowych, jak obydwa Fallouty, podobnie jak niewiele produkcji wzbudza tyle kontrowersji wśród graczy co akurat część trzecia serii tworzona przez studio Bethesda. Rozpoczynając długą listę punktów spornych - od wydania wersji na konsole, przez przeniesienie sagi w pełne 3D, na nowym systemie walki skończywszy – dawno już nie widzieliśmy tak ożywionych dyskusji, zatwardziałych min oraz publicznego trzaskania wirtualnymi drzwiami. Na zakończonym już Games Convention 2008 nie mogło zabraknąć i tego wzbudzającego kontrowersje tytułu. Vault 101 kusiło wyglądem, a także sekretami zamkniętymi za okrągłymi, pancernymi drzwiami.

Prezentacja była naprawdę interesująca, choć standardowo powtórzyła się sytuacja, w której prowadzący zdołał doprowadzić bohatera kilkukrotnie do śmierci - lecz nie o to przecież chodzi w pokazach, aby udowodnić, że jest się profesjonalnym graczem (taki dziwny trend już)... Doszło również do nagłej zwieszki produkcji, ale Bethesda była przygotowana na taką sytuację drugiego Xboksa trzymając na podorędziu. Fakt, że obok stał gotowy zapasowy sprzęt nie bardzo popierał tezę o gotowości tytułu. Twórcy twierdzą jednak, iż tak jak teraz będzie już trzecia część Fallouta wyglądać na sto procent, choć znikające tekstury oraz przenikające przez siebie obiekty, tudzież mutant wbiegający w ścianę zdarzyły się podczas pokazu kilkukrotnie.

Podobnie jak w częściach poprzednich istnieje kilka sposobów rozwiązania każdego problemu. Po przeniesieniu gracza w świat widziany z perspektywy pierwszej osoby całość akcji wygląda zadziwiająco podobnie do znanego wszystkim miłośnikom dobrych strzelanek Deus Ex. Eksplorując zniszczony Waszyngton natknęliśmy się na most broniony przez wartownika i automatycznie sterowaną wieżyczkę. W tej sytuacji mamy właśnie parę opcji działania: możemy zniszczyć działko ciężką bronią albo korzystając z pobliskiego terminalu wyłączyć je, ewentualnie wręcz przeprogramować. Przy wybraniu tej ostatniej możliwości oszczędzimy sobie oczywiście wysiłku walki z wartownikiem.

Obraz

V.A.T.S., czyli specjalny taktyczny system rozgrywania walki, sprawdza się w praniu całkiem nieźle, chociaż można mieć pewne pretensje do poziomu trudności bitew, w których rzeczonego bajeru używamy. Wygranie bowiem z kilkoma przeciwnikami naraz wygląda na proste jak drut – da się po prostu zatrzymać czas i odstrzelić danemu wrogowi rękę, czy nogę. Podczas prezentacji okazało się jednak, że zwykli mieszkańcy Waszyngtonu są niczym w porównaniu do robotów panoszących się po zniszczonych ulicach. Jeśli nie posiadamy specjalnego uzbrojenia możemy pożegnać się z krótką potyczką. Wyrzutnia rakiet plus granaty są w takiej sytuacji po prostu wymagane.

[break/]Niektóre rodzaje broni prezentują się wyjątkowo miodnie. Ręczna wyrzutnia miniaturowych pocisków jądrowych nie jest być może najbardziej realistycznym rodzajem oręża, ale z pewnością emocje towarzyszące jej używaniu zadośćuczynią brak mimetycznego podejścia do sprawy. Najbardziej skutecznym narzędziem zniszczenia okazały się jednak w czasie prezentacji wspomniane przed chwilą granaty. Te, jeśli odpowiednio użyte, pozwolą nam na wyeliminowanie kilku przeciwników naraz, a gdy do tego wybraliśmy wcześniej perka pozwalającego na skuteczne, krwawe zabijanie, zapewnią nam one dodatkowe atrakcje wizualne.

Obraz

Całkiem nowy element w serii, czyli możliwość słuchania audycji radiowych, wypada zaiste ciekawie. Stacji w grze powinno być w wersji finalnej w sumie cztery - podczas pokazu dostępne były co prawda tylko dwie, ale już sam pomysł zaczerpnięty zapewne z serii Grand Theft Auto wydaje się bardzo interesujący oraz przemiodny. Pompatyczne, amerykańskie marsze wojskowe w przedziwny sposób wpasowują się w walki z mutantami na ulicach zniszczonego Waszyngtonu. Aż dziwne, że ktoś nie wpadł na to wcześniej.

Ekran postaci w porównaniu do części poprzednich nie wygląda już aż tak atrakcyjnie. Po pierwsze, rozpisane zieloną czcionką listy perków i współczynników wypadają szczerze mówiąc dość nudno. Każdemu wpisowi towarzyszy rysunek z firmowanym niesamowicie w części trzeciej Pip-Boyem w roli głównej. Brakuje trochę kultowego, dobrze znanego i funkcjonalnego ekranu z „jedynki” i „dwójki”. Lifting przeszło również menu ekwipunku. Niestety – o ile już wcześniejsze Fallouty nie mogły się pochwalić zbyt atrakcyjnie przedstawionym wyposażeniem, lecz mieliśmy chociaż możliwość obejrzenia danej broni, tak w zaprezentowanej w Lipsku wersji nawet tego elementu nie uświadczyliśmy – ekwipunek wybiera się oto na typowo konsolowej liście różnych opcji.

Obraz

Żałujemy, że nie dane nam było pobiegać po postapokaliptycznym świecie samodzielnie, ale prezentacja i tak pozwoliła nam przyjrzeć się bliżej światu nowego Fallouta. Jeśli chodzi o grafikę, nie można nie być pod wrażeniem zniszczonych miast oraz wszelkich martwych pustkowi. Ogień wygląda co prawda tak, jakby ktoś zaimplementował go na szybko, aby tylko prezentacja była w miarę kompletna - Alone in the Dark to w tym względzie nie jest na pewno. Trzymamy mimo wszystko za Bethesdę kciuki i czekamy na ostateczną wersję, która swoim poziomem powinna zakończyć narzekania growych cyników. Powinna.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)