Rzut Okiem - Mass Effect 2

Rzut Okiem - Mass Effect 2

Redakcja
17.12.2009 00:01, aktualizacja: 01.08.2013 01:58

Datę premiery Mass Effect 2 mam zakreśloną w ściennym kalendarzu już od dawna - zresztą jak mogłabym na kontynuację nie czekać, skoro w jedynkę zagrywałam się nocami do nieprzytomności, w pracy potem wypijając hektolitry kawy i z powodzeniem udając zombie rodem z serii Resident Evil? A już się boję, co takiego dziać się będzie przy okazji zaliczania drugiej odsłony serii… Ponieważ twórcy, zapowiadając wyeliminowanie wszelkich błędów pierwowzoru, stawiają tym razem także na więcej akcji, okraszonej jednakże epicką fabułą oraz dużo mroczniejszym klimatem.

W pierwszym tygodniu grudnia (jak niektórzy zapewne już wiedzą) miałam przyjemność uczestniczyć w Warszawie w przedpremierowym pokazie Mass Effect 2 prowadzonym przez jednego z producentów tytułu, Adriena Cho. Prezentacja była częścią większego tournee, jakie BioWare odbywa z tytułem po Europie. Polakom (plus gościom zagranicznym) zademonstrowano w akcji zarówno starych, jak i tych nowych dla serii bohaterów, zobaczyliśmy bowiem w ten pamiętny deszczowy poranek pierwsze 20 minut gry, na którą z zapartym tchem czekają oto miliony. Przywitał nas znajomy fanom widok - Normandia i doskonale kojarzony z poprzedniej części Joker, jej pilot. Spokojny lot zostaje gwałtownie przerwany przez atak innego statku, na pokładzie wybucha panika. Wiadomo, że to nie gethy z pierwowzoru, zaczyna się próba wyjścia z beznadziejnej wręcz sytuacji. Przez chwilę widoczny jest nawigator Pressly i... Ashley, która przed nieuchronną eksplozją ucieka w kierunku kapsuł ratunkowych. Jokera za żadne skarby nie da się namówić, aby opuścił pokład - do akcji wkracza więc Shepard.

W scence początkowej ani razu nie widać twarzy głównego bohatera - co jest oczywiście chytrym rozwiązaniem wprowadzonym na potrzeby późniejszego ewentualnego załadowania stanu gry z Mass Effect 1 lub stworzenia postaci zupełnie od początku. W kompletnym opancerzeniu oraz hełmie na głowie Shepard przebija się przez szalejący ogień (przy okazji - bardzo ładnie został oddany efekt żaru i płomieni), aby następnie po krótkiej szarpaninie z pilotem... wypaść w próżnię. Bezwładne ciało komandora z dużą prędkością leci w otchłań kosmosu, a my częściowo uzyskujemy odpowiedź na od dawna stawiane sobie pytanie - czy on w grze żyje. Otóż i tak, i nie. W opisywanym momencie co prawda najwidoczniej ginie, jednak... może po kolei. Pojawia się logo Mass Effect 2, zaś Adrien Cho pokazuje nam kolejny element produkcji - edytor postaci.

Obraz

Ekran ten oferuje podobne co w jedynce opcje, czyli dostosowanie wyglądu twarzy, wybór przeszłości bohatera, a także oczywiście płci. Jako bonus mamy szumnie zapowiadaną możliwość załadowania „naszego” Sheparda z pierwowzoru. Pozwoli to na zabawę tą samą postacią co uprzednio, choć wciąż istnieje możliwość zmiany jej wyglądu (no cóż, patrząc na szybki rozwój chirurgii plastycznej nawet teraz, to co będzie w dalekiej przyszłości). Pokazane są również dostępne klasy, z których udaje mi się dostrzec Soldiera, Sentinela, Adepta i Engineera. Z wiadomości pozapokazowych dodać jeszcze mogę dwie ostatnie, czyli Infiltrator oraz Vanguard. Niestety Adrien prawie natychmiastowo dokonuje wyboru (nie zdążam zatem wszystkiego ogarnąć wzrokiem), demonstrując nam równocześnie nowy typ charakterystyk dla danej klasy. W „dwójce” każda postać będzie miała unikalne umiejętności specjalne – w przypadku Żołnierza są to na przykład Adrenaline Shot, pozwalające na niewielkie zwolnienie czasu i oddanie bardziej precyzyjnego strzału, czy tajemnicze (na razie) Concussive Shot. Dodatkowo w zależności od "zawodu" uzyskamy specjalizację we władaniu konkretną bronią oraz, co mnie zaskoczyło - amunicją. Dobrze, lecimy dalej z prezentacją.

[break/]Z perspektywy leżącego na szpitalnym łóżku Sheparda jak przez mgłę oglądamy twarze nowych postaci w serii - Mirandy i lekarza Wilsona. A więc jednak żyje... Dlaczego, jak? To pytanie chwilowo pozostaje bez odpowiedzi, gdyż po przejściowych problemach ze zbyt wysokim pulsem komandor znów zapada w indukowany sen. Nie trwa to jednak długo. Problemy na stacji kosmicznej wymuszają reakcję - instruowany przez dobiegający z głośników ciepły alt Mirandy musimy się dostać do kapsuł ratunkowych, mimo że nie jesteśmy jeszcze w pełni zdrowi. W tej sekwencji poznajemy podstawową mechanikę rozgrywki, a podkreślić trzeba, że zaszło tutaj kilka istotnych zmian. Tak zwany cooldown clip, czyli magazynek chłodzący, to pierwsza z nich - pozwoli na uniknięcie przegrzania broni, jeśli tylko zdążymy z jej przeładowaniem. Mamy też ulepszony system chowania się za osłonami oraz prawdziwą bombę - możliwość wycelowania w konkretne partie ciała, co owocuje efektownym odstrzeleniem głowy czy też jakiejś kończyny ciała. Ostatnią prezentowaną przez Adriena innowacją są bronie "ciężkie" - w demie Shepard dostaje do rąk wyrzutnię rakiet, siejąc masowe zniszczenie wśród przeciwników. Ale pomimo tego, że gra będzie bardziej nastawiona na akcję, trzeba pamiętać, iż w kontynuacji napotkamy problem ograniczonej ilości amunicji - koniec więc z bezmyślnym strzelaniem zza węgła.

Obraz

Dowiadujemy się czegoś o świeżych bohaterach. Czarnoskóry Jakob to biotyk korzystającym między innymi z nowej umiejętności Pull (przyciąganie przeciwników do siebie). Wilson to klasowo to znany z pierwszej części inżynier, niemniej gość ginie na tyle szybko, że pewnie nie odegra znaczącej roli w ME2. Ważniejsza jest Miranda - prawa ręka tajemniczego Illusive Mana, postaci z dziwnie niebieskimi źrenicami. W tak doborowym towarzystwie Shepard ewakuuje się ze stacji kosmicznej, aby stanąc oko w oko z nim właśnie, acz nie do końca - ten jako zabezpieczenia używa bowiem techniki hologramowej. Komandor żąda wyjaśnień i oczywiście otrzymuje je, choć widać, że oboje nie pałają do siebie specjalną sympatią. Wreszcie dowiadujemy się, co tak naprawdę stało się z Shepardem podczas katastrofy Normandii. Jego dryfujące w przestrzeni kosmicznej ciało dużym nakładem finansowym odzyskano, a samego bohatera - przywrócono do życia. Akcję tę nazwano projektem Lazarus (Łazarz), zaś całość przeprowadzona została przez znaną skądinąd grupę Cerberus, której przewodzi właśnie Illusive Man. Okazuje się ponadto, że ludzkość znów znalazła się w stanie wojny, jednak nie wiadomo tak naprawdę, kto tym razem pomaga Reaverom (tak jak Saren i gethy w ME1 służyły Suwerenowi). Ktoś uprowadza do tego ludzi z ich kolonii. Ostatnim naszym zaatakowanym siedliskiem okazuje się Freedom's Progress i tam właśnie ma udać się Shepard, by znaleźć jakieś ślady zdradzające tożsamość napastników. Tylko on może się podjąć samobójczej w ostatecznym rozrachunku misji.

Co do ciekawych elementów, które rzuciły mi się w oczy podczas pokazu, mogę wymienić automatyczne odnawianie energii po znalezieniu się za osłoną. Następuje to bardzo szybko, więc niestety z miejsca wzbudziło moje obawy, co do poziomu trudności rozgrywki - ale może na wyższych ustawieniach będzie inaczej. Dalej, na ekranie personalizacji oraz wyboru ekwipunku wszystko jest teraz ładne, przejrzyste i przede wszystkim łatwo dostępne, także koniec z mozolnym przebijaniem się przez dziwacznie zaprojektowane menu z „jedynki”. Przy każdym elemencie uzbrojenia mamy suwaki, których poruszenie w lewo lub prawo da nam dostęp do wszystkich możliwych do założenia elementów zbroi. Pancerz jest kilkuczęściowy, udostępniono też „tuning” wizualny, czyli zmiany kolorów, wzorów i tym podobnych szczegółów. W pewnym momencie udało mi się również wychwycić wyskakującą w prawym dolnym rogu ekranu wiadomość o postępie w dążeniu do konkretnego osiągnięcia (niczym w Orange Box) - w tym danym przypadku było to odpowiednie zastosowanie umiejętności typu Pull na 20 przeciwnikach. Podczas całego pokazu niejednokrotnie zaznaczono również wagę decyzji podejmowanych przez nas w Mass Effect 1 - jeśli załadujemy stan gry, wszystko (losy Rady, uśmiercenie konkretnych postaci) będzie miało znaczący wpływ na rozgrywkę w części drugiej.

Obraz

Niedługo po pokazie pojawiły się informacje na temat zarówno znanych, jak i nowych dla serii klas - mowa tu o Adepcie (Biotyk), Inżynierze oraz Sentinelu. Najlepiej w moich oczach prezentuje się pierwsza postać. BioWare obiecuje znaczące podbicie mocy, możliwość precyzyjnego kierowania rzutami, omijanie przeszkód, roznoszące przeciwników kombinacje umiejętności, fale uderzeniowe świetnie działające na bliską odległość plus wiele innych atrakcji. Kilka nowych opcji zyskał też Inżynier, a wśród nich między innymi przywoływanie drone'a bojowego, którego zdolności można ulepszać, oraz podpalanie czy też zamrażanie wrogów. Sentinel to niejako kombinacja pierwszych dwóch klas, oczywiście z dodatkowymi umiejętnościami - mowa tu przede wszystkim o możliwości wyekwipowania znacznie wzmacniającego wytrzymałość postaci Tech Armor, które po zniszczeniu naszej tarczy wyemituje falę energii zwalającą przeciwników z nóg. Jest to chyba najbardziej zróżnicowana z dotychczas ujawnionych klas, jednak dla mnie numerem jeden na pewno będzie Biotyk. Byle zatem do 29 stycznia!

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)