Rzut Okiem - StarCraft II

Rzut Okiem - StarCraft II

Redakcja
25.09.2008 12:10, aktualizacja: 01.08.2013 01:59

Jak zapewne przeczytaliście w naszej relacji z targów Games Convention 2008 w Lipsku, stanowisko Blizzarda przyciągnęło rzesze fanów gotowych zabić, aby tylko móc zagrać w StarCrafta 2 i The Wrath of The Lich King. My też tam byliśmy i dziś z dumą obnosimy siniaki zdobyte podczas walki o miejsce przed komputerem, na którym dało się przyjrzeć bliżej drugiej części jednej z najbardziej legendarnych strategii czasu rzeczywistego. Oto nasze wrażenia.

Wersja gry prezentowana na targach umożliwiała rozegranie bitwy z żywym przeciwnikiem bądź zmierzenie się z wrogiem sterowanym przez SI. Ta pierwsza opcja oczywiście obiecywała o wiele więcej wrażeń, lecz na sam początek woleliśmy kilka razy zniszczyć gracza komputerowego, poznać jednostki i rozejrzeć się, czy dużo się od czasów części pierwszej zmieniło. Wszak minęło już dziesięć lat odkąd Zergowie zagościli na naszych komputerach, a to przecież w świecie komputerowej rozrywki cała epoka. Zagorzali fani „jedynki” na pewno się ucieszą, gdy dowiedzą się, że wciąż jest to stary, dobry StarCraft. Wygląda na to, iż żadnej rewolucji w gatunku RTS-ów Blizzard nam nie szykuje i nawet dobrze. Ale wszystko po kolei.

Jak słusznie zauważyła większość moich rozmówców z polskiej branży, z daleka stanowiska, na których pokazywano w akcji SC2, wyglądały jakby promowały WarCrafta III. Dopiero po bliższym zapoznaniu się z tym, co oferowały nam komputery Blizzarda zrozumieliśmy nasz początkowy błąd. Z większej odległości rozpoznać byliśmy w stanie zwyczajnie tylko ogólną kolorystykę świata, ta zaś zdecydowanie przypomina Azeroth – mocne, nasycone kolory królują również w drugiej części kosmicznej epopei i nie ma co się spodziewać żadnej zmiany na tym gruncie. Tak, fotorealistycznej grafiki raczej tutaj nie uświadczymy.

Obraz

Pod kątem oprawy „wersja lipska” StarCrafta 2 niestety nie zachwycała. Daleko jej nadal do tak popularnych RTS-ów jak choćby Company of Heroes, czy World in Conflict. Nie można oddalić widoku od pola bitwy, aby na mapie taktycznej rodem z Supreme Commandera wydawać polecania setkom jednostek na raz. Nawet wykonanie naszych żołnierzy póki co nie powala, a na pewno nie jest najwyższym osiągnięciem graficznym roku 2008. Lecz cóż, taka jest przecież polityka Blizzarda. Przedstawiciele firmy sami się przecież przyznają, że ich celem nie jest stworzenie strategicznego Crysis. Dlatego też finalnie powinniśmy raczej spodziewać się tego, co firma prezentuje od jakiegoś już czasu na screenach.

[break/]Gwałtownych zmian nie możemy również oczekiwać w kwestii map. Podobnie jak miało to miejsce w części pierwszej, są tu one tylko scenerią do bitew. Nie uświadczymy żadnego zajmowania budynków, niszczenia struktur, tudzież innych podobnych zagrywek taktycznych znanych z ostatnich strategicznych hitów. Niektóre jednostki, takie jak choćby Colossus Protossów, czy Reaper Terran poruszają się co prawda w inny niż standardowy sposób, tym samym pozwalając na ignorowanie ograniczeń terenu, ale to małe wyjątki. W zamian za pozostawienie nieco leciwego systemu, od którego wielu dzisiejszych twórców już odchodzi, kolejne dziecko Blizzarda oferuje podejście zupełnie inne – stare, dobre, tradycyjne bitwy, tylko z domieszką świeżych jednostek, nowych możliwości i klimatu specyficznego dla twórców World of WarCraft. Poza tym StarCraft 2 wygląda jak gra wprost stworzona do turniejów dla tych wszystkich maniaków w Azji, którzy nie umieją oderwać się od monitora nawet na czas posiłku.

Obraz

Walki Protossów, Zergów oraz Terran są jeszcze ciekawsze i jeszcze bardziej zaciekłe. Nowe armie znakomicie wpasowują się w klimat świata. Szczególnie klimatycznie przedstawia się statek matka Protossów, który jest na przykład w stanie stworzyć zatrzymującą czas bańkę. Właśnie specjalne umiejętności, a tym razem będzie ich jeszcze więcej, sprawiają, że każda jednostka na polu bitwy może się przydać, każdy pojazd można wykorzystać na swój sposób, czy to wyłączając wieżyczki przeciwnika, czy unieruchamiając jego myśliwce… Co ciekawe, pozostawiono także dawny pomysł na irytowanie naszych podwładnych. Klikając na nich wielokrotnie możemy spodziewać się ciętych ripost w stylu wujka Staszka, czy wręcz okrzyków wściekłości. Mała rzecz, a cieszy.

Obraz

Grafika mimo tego, że nie serwuje nam fontann przeróżnych efektów, których nazwy znają tylko producenci kart graficznych, wypada dobrze, no i przede wszystkim przejrzyście. System sterowania, czy nawet rozłożenie przycisków w menu pozostawiono na szczęście bez zmian. To jest po prostu ładniejszy, nowocześniejszy StarCraft z nowymi jednostkami oraz większą ilością zagrywek strategicznych. Wydaje się, że Blizzard stanął przed poważnym kłopotem – tworzyć coś nowego, co może odrzucić od siebie starych, zagorzałych fanów (a tych przecież na świecie nie brakuje) albo wrócić do korzeni i wydać grę, która stanie się nowym turniejowym hitem. I chyba wybrali tę drugą opcję. Jednak z drugiej strony daty premiery jeszcze nie ogłoszono, a przecież dużo może się jeszcze zmienić. Od dnia, kiedy dane nam było jednak w StarCrafta 2 zagrać, gra śni się nam po nocach. Pozostaje tylko czekać.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)