Sobota Linuksowca - Wormux

Sobota Linuksowca - Wormux

Redakcja
05.07.2008 00:02, aktualizacja: 01.08.2013 01:59

Lata temu firma Team 17 wpadła na prosty, acz genialny pomysł - zrobić grę w której jedna armia robaków będzie ścierała się z innymi z użyciem różnorakich dziwnych broni i przy akompaniamencie śmiesznych odzywek. Tak w 1995 roku narodziła się seria Worms, która królowała na polu imprezowych tytułów dwuwymiarowych. Później całość przeniesiono w 3D i klimat rozgrywki gdzieś się zatracił. Na szczęście ruch otwartego oprogramowania wciąż pamięta stare, dobre czasy i tak oto powstało Wormux - z wersji na wersję coraz lepszy, ciągle rozwijany klon kultowych „robaków”.

Pierwszym, co rzuca się w oczy po odpaleniu tytułu jest brak możliwości gry z komputerem – twórcy obecnie udostępnili nam jedynie pojedynek z żywym przeciwnikiem przez sieć bądź bezpośrednio przed jednym monitorem. Okazuje się jednak, że deweloperzy już pracują nad porządną sztuczną inteligencją wrogów, która ma być dodana w jednej z kolejnych wersji – także spokojnie. Choć gra w moim odczuciu nie do końca oddaje klimat pierwowzoru (bo ten był niepowtarzalny), tak grywalność mamy tutaj na bardzo podobnym poziomie. Identycznie jak w Worms przejmujemy kontrolę nad naszą małą armią, po czym używając różnorodnych broni dążymy do wykończenia ekipy, bądź ekip przeciwnika.

Kontrolowana drużyna musi należeć do jednej z 13 frakcji, a właściwie ikon otwartego oprogramowania. Mamy tu do dyspozycji m.in. pingwinki będące logiem GNU/Linux, diabełki stanowiące rozpoznawalny znak systemów BSD, czy płonące liski, których myślę nikomu nie trzeba przedstawiać. O ile wygląd postaci nie budzi zastrzeżeń i wręcz potrafi wywołać uśmiech na twarzy, to już sama ich animacja jest na razie niestety dosyć kiepska. Niby wszystko jest porządku - podwładni chodzą, skaczą, celują - robią to jednak bardzo sztywno i schematycznie, a już np. podczas takiego lotu z większej wysokości jakiejkolwiek animacji po prostu brak. Podobnie przy kontakcie ludka z gruntem. Tego typu graficzne niedoróbki jednak kłują w oczy, choć gra się całkiem przyjemnie.

Obraz

Przed rozpoczęciem rozgrywki właściwej, zaraz po wyborze drużyny, przychodzi pora na dobór mapy. Spośród 41 przygotowanych przez twórców aren z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Miejscówki zostały wykonane starannie, a co najważniejsze - pomysłowo i nieraz zabawnie. Co więcej, stworzenie nowej mapy według własnych upodobań jest dziecinnie proste, chociaż twórcy nie zaimplementowali do gry jakiegokolwiek generatora plansz - wystarczy zainstalować chociażby Gimpa. Wszystkie dostępne areny składają się bowiem z 3 obrazków oraz pliku xml, dzięki czemu ich edycja, czy dodawanie kolejnych, nie stwarza większych problemów.

[break/]Pora na rzecz najważniejszą, a mianowicie dostępny arsenał, który posłuży nam do eksterminacji wroga. Został on podzielony na dwie części: "uzbrojenie" oraz "narzędzia". W skład tych pierwszych jak sama nazwa wskazuje wchodzą wszelakie bronie, a jest ich sumie trochę. Znajdziemy tu między innymi bombę futbolową będąca odpowiednikiem banana bomb z Worms, bazookę, rakiety samonaprowadzające, atak z powietrza, czy ulubieńca wszystkich graczy linuksowych - zabójczego Supertuxa. W drugim dostępnym panelu mamy wszelaki sprzęt przydatny podczas przemieszczania się po planszy, czyli balony spowalniające upadek, plecak odrzutowy, wyciągarkę oraz kilka innych atrakcji (w sumie całe 9). Do działania dostępnego arsenału nie można mieć zastrzeżeń, choć znowu - niektóre gadżety posiadają niedoróbki graficzne.

Obraz

Walkę czas zacząć! Na kolorowej planszy widzimy losowo rozmieszczonych oponentów oraz naszych własnych wojaków, gdzieniegdzie znajdzie się mina, czy wybuchowa beczka. Wykonujemy ruch i strzelamy w jednostkę przeciwnika, następnie ten podobnie odpłaca się nam, wszystkiemu zaś towarzyszą zabawne pojękiwania postaci. Na każdy ruch mamy wyznaczoną ilość czasu, podczas którego musimy wcielić naszą strategię w życie. Tak, tak - bez opracowanej wcześniej taktyki nie ma szans na wygraną, na tym polega ta gra i to nadaje jej największego smaczku. Grywalność w Wormux jak wspominałem w sumie niewiele odbiega od tej którą prezentowały nam Wormsy. Rozgrywka potrafi bawić i doprowadzić do nerwowego główkowania jak powinien wyglądać nasz kolejny ruch. Arsenał zachowuje się zgodnie z panującymi w grze prawami fizyki - na lot pocisku ma wpływ wiatr, zaś granat odbija się od otoczenia potrafiąc nawet popchnąć jakąś postać na planszy. Walki są z reguły bardzo emocjonujące, a zarazem oczywiście przekomiczne.

Obraz

Co tu dużo mówić - Wormux to kawał fajnej gry, produkcja miło przypominająca stare czasy, a zarazem będąca po części czymś nowym i wciągającym. Cieszy również fakt, że tytuł jest wciąż rozwijany, a z każdą kolejną wersją dochodzą nowe atrakcje, których już teraz jest sporo. I można pograć ze znajomymi w deszczowy dzień, tudzież rodziną, co akurat wpadła do nas w odwiedziny. Należy także wspomnieć o cenie gry, a właściwie jej braku, bowiem Wormux jest w pełni otwartym tytułem - stąd można mu wybaczyć część niedociągnięć - ot, chociaż animacja postaci kuleje, w którejś z kolejnych wersji zostanie ona pewnikiem poprawiona. I jeszcze jedno - produkt jest w pełni spolszczony, dla gracza dostępny jest poradnik oraz pomoc do gry w ojczystym języku. Wormux naturalnie nie jest tym samym czym kiedyś były Wormsy, stanowi jednak interesujący, darmowy zamiennik.

Najnowsza edycja gry dostępna jest do pobrania w wersjach na systemy Windows, Linux i Mac OS bezpośrednio w dziale pliki na Gamikaze. Miłej zabawy.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)