Blog (31)
Komentarze (2.7k)
Recenzje (0)
@JuskoSpołeczność Linuksowa – czyli jak blisko od pomocy do zniechęcenia

Społeczność Linuksowa – czyli jak blisko od pomocy do zniechęcenia

23.09.2014 16:59, aktualizacja: 23.09.2014 21:52

Przyznam, iż jest to kolejny wpis dyktowany impulsem – zwykle na ich podstawie zaczynam coś pisać, bądź gdy myśli w mej głowie skłębią się przy danym temacie na tyle, iż może powstać z nich wpis.

Aktualnie bowiem, niemal 8 rok z rzędu czytując fora internetowe bądź działy poświęcone Linuksowi (w większości fora polskie) – nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż społeczność Linuksa potrafi zarówno świetnie pomóc, jak i krótką piłką zrazić do siebie kompletnie, a przy okazji do GNU\Linuksa jako systemu.

Nie jest tajemnicą, iż domowe distra Linuksa udostępniane za darmo do pobrania, nie podlegają komercyjnemu wsparciu technicznemu. W takim przypadku jeśli coś nie działa możemy zgłosić ewentualnego buga, poradzić sobie własnym sumptem lub zapytać internetową społeczność użytkowników Linuksa – czasem rozwiązania problemów okazują się bowiem tak wielką czarną magią, że tylko społeczność może to wiedzieć :‑)

Społeczność wspiera każde distro :-)
Społeczność wspiera każde distro :-)

Niejednokrotnie samemu korzystałem z pomocy społeczności, choć ostatnimi laty częściej odpisuję w tematach o problemach niż sam je mam. Najbardziej lubię udzielać się w tematach nowicjuszy Linuksowych, którzy dopiero zainstalowali system i nie wiedzą jeszcze jak poruszać się po systemie oraz co i gdzie kliknąć. Sam ponad dekadę temu nie wiedziałem nawet dobrze czym jest jakieś „respozytorium” (literówka celowa) oraz po co są w ogóle te zależności całe. Pytań zatem nowicjusz ma wiele i nie są to zazwyczaj skomplikowane rzeczy, jednak na tym etapie można albo zachęcić kogoś do użytkowania, albo odrzucić.

Oczywiście nie odbierajcie mnie źle – społeczność jest naprawdę pomocna i bez niej rozwiązywanie niuansów Linuksa byłoby znacznie trudniejsze, jednak dochodzimy tutaj do ciemniejszych aspektów.

W ostatnich latach mam wrażenie, iż ze wzmożoną siłą wzrasta przeświadczenie, że im bardziej skomplikowane distro, tym bardziej prawdziwym użytkownikiem Linuksa się jest. Być może ma tu znaczenie fakt popularyzacji Ubuntu – w końcu to distro kierowane do Kowalskich, raczej laików, a przecież „prawdziwy Linux” to bash, ascetyczna powłoka graficzna, konfiguracja plików tekstowych oraz CLI. Ba – w świecie tej geekowskiej części społeczności, etap laika ma strasznie pejoratywny wydźwięk (jakby zapomnieli o sobie, kiedy po raz pierwszy zasiedli do Linuksa).

Mało tego – bardzo niedawno (na moment publikacji) nieco offtopując, lecz zabrałem głos w pewnym temacie na naszym forum, gdzie użytkownik kiedyś tam używał Linuksa, ale prosi o porady bo nie wie, czy Ubuntu a ogólnie Linux zastąpi mu Windows. Oczywiście użytkownik miał wcześniejsze doświadczenia z Ubuntu, zatem przytaknąłem na tamten moment, że Ubuntu w wersji LTS będzie dobry, że ma sporą społeczność więc znajdzie pomoc, że w zasadzie najprawdopodobniej how‑to dla Ubuntu będą pierwszymi pozycjami problemów w wyszukiwaniach Google. Oczywiście Ubuntu to Ubuntu zatem idealny cel do deprecjonowania i pojawiły się również ze strony innych forumowiczów propozycje Manjaro czy Archa bodaj (osobiście bowiem początkującego nie wpychałbym na distra o niejasnej przyszłości, mniejszościowych czy wymagające nieco więcej wiedzy). Wybaczcie, ale lepiej, aby nowy użytkownik poszedł za czymś znanym, a nie łuskał po sieci how‑to i posty dla Manjaro czy Archa (choć o Archu jest sporo, to jednak społeczność jest mimo wszystko mniejsza).

Tak naprawdę jednak - Linux to Linux, niemal wszędzie jest to samo i można to samo, zatem po co dawać początkującemu do wyboru wiele distr, zamiast polecić mu coś utartego i znanego, ponieważ na Gentoo, Archu, Manjaro czy innym Jasiu Linux, początkujący nie osiągnie więcej niż na Ubuntu czy Mincie, za to trudne distra albo ich lista do wyboru spowodują konfuzję nowicjusza.

Tyle Linuksów...ale każdy będzie przekonywać, że jeden jest lepszy od drugiego, więc nawet tutaj ludzie kłócą się o wyższości distra nad distrem...
Tyle Linuksów...ale każdy będzie przekonywać, że jeden jest lepszy od drugiego, więc nawet tutaj ludzie kłócą się o wyższości distra nad distrem...

Oczywiście po pewnym czasie głos zabrał użytkownik, który nagle musiał zauważyć, że Ubuntu jest dla laików, a Gentoo i Arch mają o tyle i tyle większą dokumentację (zatem są lepsze podejrzewam z tego argumentu, bo więcej tam trzeba z palca?). Oczywiście nie uszło mej uwadze stwierdzenie, że Ubuntu jest dla laików. Jakby użytkownik Ubuntu był gorszej kategorii od pro usera siedzącego na Gentoo czy Pro‑Distra i muszącego przejść wstępną konfigurację z palca, której laik NIE ZNA. Że co proszę? Zauważyłem jednak już wcześniej w sieci, że używanie Ubuntu czy innego prostego distra to „wstyd”, bo pro‑user musi zapomnieć, że na desktopach mamy XXI wiek (oczywiście konfiguracja z palca jest dobra, szczególnie na serwerach, ale nie wpychajmy jej wszędzie Kowalskiemu). Ubuntu jest jakie jest, nie jest najlepsze, ale mimo wszystko to Canonicalowi udało się rozpropagować obraz Linuksa jako coś dla Kowalskiego na biurko, a to w perspektywie lat i pomyślnych wiatrów przyciągnęło Valve i Steama (przynajmniej z początku), i to jeszcze z kolei przyciąga coraz więcej deweloperów i to niekoniecznie gier. Nie osiągnęło tego ani Gentoo, ani Arch, ani Manjaro, ani inne egzotyczne distra, które może i są dobre, ale marketingowo nie istnieją i nie przyczyniły się do zwiększenia świadomości istnienia Linuksa na desktopach.

Może Ubuntu potrafi się rozsypywać, ale to Ubuntu rozruszało zastanany świat Linuksa na desktopie i można dywagować co by było, gdyby Ubuntu nigdy nie powstało. Padło również stwierdzenie, iż Archa zainstaluje ten, kto potrafi czytać (czyli ten, komu nie udało się to nawet z Wiki jest łamagą, bo ma kłopot z jakimś tam linuksem?). Proszę o dystans – Arch dla początkującego, który zazwyczaj nie wie jeszcze nawet, czy Linux spełni jego potrzeby i może cmd w Windows nigdy nie uruchomił? Naprawdę chcemy mu wpoić, że Linux to instalator w ncurses, konfiguracje plików z palca i ogólnie namęczenie się z samą insalacją z nosem przy Wiki, kiedy Windows instaluje się poprzez Next-->Next-->Finish? Jak myślicie, ilu taka instalacja Archa jako pierwszy Linux zachęci, a ilu odrzuci? Ilu wyrobi sobie opinię, że Linux to jednak trudny system, choć za rogiem czekało wiele innych, lepszych na start distr? Nie radzisz sobie "cieniasie" z Linuksem? No to może sobie odpuść, albo użyj lamerskiego Ubuntu i pokrewnych. Taki chyba wniosek wypływa czasem z podobnych sytuacji.

Mam nadzieję, że jeśli owy wpis przeczytają autorzy tych postów, to nie poczują się w jakikolwiek sposób urażeni, gdyż absolutnie nie to mam na myśli :‑) Nie atakuję Was :‑)

Ubuntu - Linux for Human Beings...tylko czemu dla pro userów bycie laikiem i używanie Ubuntu to obciach...?
Ubuntu - Linux for Human Beings...tylko czemu dla pro userów bycie laikiem i używanie Ubuntu to obciach...?

Poruszyliśmy zatem sprawę traktowania nowicjusza jako kogoś gorszego zestawiając go z power-userami. Inną sprawą jest małe dokopanie nowicjuszowi w postach. On z problemem – power user z wyrzutem, że są Google. Szczerze? Dla mnie – to jak strzał w policzek. Powiedzmy sobie wprost – po co są fora Linuksowe? Aby były odsyłaczami do Googla? No to zlikwidujmy formę forum a zróbmy z tego agregator linków – po co roztaczać atmosferę przyjaznego forum, skoro nawet zapytać nie można? Dodatkowo często da się wyłapać ton wyższości od doświadczonych użytkowników, że przecież to oczywiste, że rozwiązanie leży tu i tu, bo plik X, komendy XYZ, modyfikacja tego tamtego itd. Rany Julek – skąd początkujący ma to wiedzieć? Ale oczywiście często odpowiedź power usera jest tak zdawkowa i tajemnicza, że początkujący nie rozszyfruje tego, więc w zasadzie problem ma dalej. Całkiem niedawno widziałem też na jakimś forum sytuację, że początkujący użytkownik pytał się o coś, a przez parę postów wałkowano mu rozwiązanie w konsoli, kiedy...może w ciągu 3 klików dało się włączyć GUI z ustawieniami... Jak dla początkującego to kolejność nieco odwrotna i nawet użytkownik zauważył, że nieco to skomplikowane, ale skoro tak być musi...

Częstym argumentem jest też, że gdy zirytowany nowicjusz ogłasza, iż odchodzi i przeklina społeczność, to społeczność na to, że to żadna strata – jednego użytkownika, który nie ogarnia Linuksa mniej, a jeden mniej czy więcej to żadna strata. Nie wiem czy to zadufanie społeczności, czy zamknięcie się na nowych użytkowników, ale postawa co najmniej zniechęcająca.

Niestety specjalistów jeden lepszy od drugiego, przy czym szorstkich momentami w obyciu, to mamy na polskich forach wielu. Nie chcę oczywiście niczego idealizować, gdyż na zagranicznych forach zjawisko szorstkości i patrzenia przez pro‑userów na początkujących z góry też jest, jednak jakby w mniejszym natężeniu. Dlatego też nowicjusz jeśli angielski pisany nie jest problemem – nie zrobi wcale źle, jeśli w pierwszej kolejności uda się na zagraniczne, duże fora. Osobiście w ciągu 8 lat jak pisuję na linuksowych forach – nikt, nigdy na zagranicznym forum nie deprecjonował mojej opinii, nie próbował wmówić mi braku racji, nikt w początkowych 3 latach z Linuksem nie bagatelizował mnie z racji używania wtedy Ubuntu. Zestawiając to z naszą społecznością, to duże fora mogłyby przytemperować swój temperament i być bardziej przyjazne. Oczywiście są też mniejsze polskie fora i pisze się tam bardzo przyjemnie (choć idzie oczywiście za tym mniejsza ilość użytkowników i nie zawsze rozwiązany kłopot)

W końcu prośba o pomoc do społeczności na forach jest passé, prawdziwy user korzysta tylko z Googli...
W końcu prośba o pomoc do społeczności na forach jest passé, prawdziwy user korzysta tylko z Googli...

Mnie w biznesie zawsze uczono myślenia w stylu: „zadowolony klient powie o nas dwóm kolejnym osobom, niezadowolony rozpowie o nas negatywnie piętnastu następnym, którzy klientami nie zostaną”. Może pewna część społeczności powinna o tym pamiętać i nieco zmienić podejście na bardziej przyjazne – szczególnie, jeśli ktoś chciałby, aby statystyki Linuksa rosły. Moim zdaniem - nie ma użytkowników Linuksa na desktopie aż tak wielu, aby mieć luksus zniechęcania do siebie nowicjuszy na lewo i prawo gburowatą postawą.

Zwyczajnie Linux nie jest już tym systemem dla wybranych, a pewna część społeczności chyba nadal hołduje temu założeniu zapominając, że Linuksa dziś może oraz chciałby używać też Kowalski, któremu do informatyka daleko. Warto zatem popracować czasem nad zachęceniem nowicjusza, a przede wszystkim chyba wykorzenić dziwną manierę nabijania się z distr typu Ubuntu ("bo to dla laików").

Oczywiście rozumiem, iż dość powierzchownie opisałem negatywne cechy – chciałbym rozwinąć to bardziej, jednak byłby to już na tyle długi tekst, iż sam nie chciałbym czytać tak długiego wpisu blogowego. Nie chcę też, aby ktoś zrozumiał to jako atak na społeczność Linuksową – po prostu postawa bardziej zaawansowanych użytkowników nie zawsze jest dla nowicjuszy zachęcająca, a czasem faktycznie odrzucająca.

Spis mojego blogowania: klik

grafiki: theopensociety, walldevice, inteligentcomp, nbcnews

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (147)