Windows Phone rok później: jest lepiej, ale ciągle brakuje wielu aplikacji

Windows Phone rok później: jest lepiej, ale ciągle brakuje wielu aplikacji

Windows Phone rok później: jest lepiej, ale ciągle brakuje wielu aplikacji
Redakcja
30.12.2014 14:25, aktualizacja: 31.12.2014 09:19

Już za jakiś czas fani mobilnej rozrywki będą mogli uruchomić na swoich urządzeniach z systemem Windows Phone popularną grę Pou. Jak do tej pory dostępny był jedynie jej niedoskonały klon o nazwie Mou, ale niebawem korzystanie z niego nie będzie już konieczne. My tymczasem przy tej okazji pytamy, jak wygląda obecnie rynek aplikacji dla Windows Phone i jak zmienił się w ciągu ostatniego roku.

Choć dla wielu osób przykład ten może wydawać się zabawny, to doskonale obrazuje problemy, jakie ciągle trapią mobilny system Microsoftu. Gra bazująca na znanej idei tamagotchi, czyli opiece nad wirtualnym stworzeniem zdobyła ogromną popularność na całym świecie i grają w nią codziennie miliony osób. Trudno powiedzieć, co takiego interesującego jest w opiekowaniu się wirtualnym ziemniakiem, ale jeżeli chodzi o sprawy rynkowe i biznesowe, to tutaj głos ma większość, a nie osoby, którym idea tej aplikacji się nie podoba. Od dawna jest on dostępna dla systemu iOS, Androida, a nawet Blackberry. Windows Phone był natomiast czarną owcą, dlaczego?

Niemal równo rok temu na łamach portalu mogliście zapoznać się z artykułem, który stanowił subiektywne porównanie aplikacji dla Androida i Windows Phone. Platforma Microsoftu nie wypadała wtedy zbyt dobrze, bo sytuacja wyglądała źle: duże braki w sklepie, lub też brak ich aktualizacji powodował, że zainteresowanie tym systemem było niskie. Nie oszukujmy się, użytkownicy potrzebujący np. zaawansowanego klienta SSH czy aplikacji do sterowania samodzielnie stworzonym robotem to nielicząca się nisza. Z punktu widzenia popularności systemu najważniejsze są aplikacje masowe i społecznościowe, a także popularne gry.

Z całą pewnością jest lepiej niż przed rokiem: przeglądając listę popularnych aplikacji takich jak Facebook, Messenger, WhatsApp, Viber, Deezer, Spotify, Skype, Shazam czy nawet Adobe Reader zauważymy, że wszystkie z nich były aktualizowane w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy. Co więcej, nie są już one tak ubogie jak kilka miesięcy wcześniej, w zasadzie mogą śmiało konkurować ze swoimi odpowiednikami na innych platformach. To bardzo dobry znak pokazujący, że niektórzy deweloperzy nareszcie dostrzegli Windows Phone. Problem jednak nadal istnieje, co doskonale obrazuje klient Instagrama nieaktualizowany od marca, a ciągle znajdujący się w fazie beta. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z popularnym Snapchatem, z którego nie można w ogóle skorzystać na tym systemie – deweloper nie wydał stosownej wersji, a klon został niedawno usunięty. Co mają zrobić użytkownicy? Nie wiadomo. Na kogo zrzucą winę nie mając pojęcia, jak to wszystko naprawdę wygląda? Oczywiście na system, który okaże się w ich oczach „bezużyteczny”.

Obraz

Braki nadal są gigantyczne jeżeli weźmiemy pod uwagę usługi oferowane przez największego konkurenta, a mianowicie Google. Tutaj trudno jednak o jakiekolwiek zmiany, bowiem korporacja ta postanowiła możliwie maksymalnie utrudnić popularyzację systemu Microsoftu poprzez jej ignorowanie. Taktyka ta może wydawać się głupia, ale przynosi świetne rezultaty: jeżeli ktoś intensywnie korzysta z usług takich jak Gmail, Google Muzyka, Google+ czy Hangouts to nie ma czego szukać na Windows Phone, a korzystanie z niego to jedynie utrudnianie sobie życia. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej gdy spojrzymy na rynek przeglądarek: Chrome jest coraz popularniejszy, a możliwości synchronizacji jakie zapewnia rozkładają na łopatki całą konkurencję. Co prawda Internet Explorer teraz także jest w stanie synchronizować dane, ale jego wersja desktopowa traci udziały i nie pozwala na personalizację, oraz zwiększenie funkcjonalności za pomocą rozszerzeń.

Na złość użytkownikom platformy robi nawet… sam jej producent. Nie trzeba niesamowitych zdolności aby zobaczyć, jak osoby korzystające z Windows Phone są traktowane przez Microsoft. Firma ta w mijającym roku wielokrotnie aktualizowała i poszerzała swoje aplikacje dla np. Androida, a użytkownicy mobilnego Windowsa musieli niemal w każdym takim przypadku czekać. Oczywiście czasami wynika to z faktu wbudowania jakiejś aplikacji w system operacyjny jak np. w przypadku pakietu Office. Ostatnio nawiązana współpraca z Dropboksem mimo wszystko obrazuje, że sytuacja jest daleka od dobrej. Użytkownicy Androida mogą korzystać z wielu usług Microsoftu, zmiany trafiają do nich na bieżąco, a tymczasem osoby posiadające telefony z Windows Phone nadal muszą czekać na oficjalnego klienta tej usługi chmurowej. Nie tylko tej zresztą, bo poszukiwania klienta MEGA czy Google Drive kończą się jedynie na znalezieniu zamienników. O jakości tych świadczą z kolei liczne komentarze typu „Nie polecam, nie działa”. Skoro więc producent tak dobrze dba o inne platformy… to po co w ogóle używać Windows Phone?

Ostatnie wyniki dotyczące sprzedaży smartfonów z systemem Microsoftu nie pozostawiają złudzeń: jest naprawdę źle. Widać jednak, że przyszłość może być lepsza. Pojawienie się na ten system wirtualnego żywego ziemianka nie jest jedynie nic nie znaczącą bzdurą – to oznaka, że system nareszcie jest dostrzegany. W przyszłym roku pojawi się z kolei Windows 10, także na urządzeniach mobilnych. Może on poważnie namieszać na rynku, oczywiście o ile Microsoft odpowiednio wykorzysta sytuację i zaoferuje platformę, na której nie będzie brakowało popularnych aplikacji. Sam system może być idealny, ale bez nich nikt nie będzie chciał go używać.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (99)