Wydawcy uciekają z App Store - wolą własne e-sklepy

Wydawcy uciekają z App Store - wolą własne e‑sklepy

10.08.2011 14:59

Czy Apple przesadził z żądzą pieniądza? Kolejne wydawnictwa przechodzą na własne modele sprzedaży. Właśnie dołącza do nich Amazon, który przygotował webowy czytnik e-booków dla iPada - Cloud Reader.

Aplikacja Cloud Reader umożliwia czytanie książek nabytych w sklepie Amazon, a dostępnych w chmurze obliczeniowej. Z zakupionych e-booków możemy skorzystać zarówno z poziomu przeglądarki w komputerze obsługującej HTML5 (Chrome i Safari), jak również w iPadzie. W przyszłości pojawi się zapewne obsługa iPhone’ów i iPodów touch. Użytkownicy urządzeń z iOS nie muszą więc obecnie pobierać żadnych aplikacji z App Store. Co więcej, z Cloud Readera możemy korzystać również w trybie offline, co rozwiązuje problem z podłączeniem do Internetu.

Po uruchomieniu webowego czytnika mamy natychmiastowy dostęp do wszystkich książek, które nabyliśmy w e-sklepie Amazona. Możemy je oczywiście przeczytać, oraz bez problemu pobrać z poziomu aplikacji. Cloud Reader oferuje poza tym dostęp do sklepu z e-bookami, a także kilka podstawowych funkcji przydatnych podczas czytania książki. To między innymi dodawanie zakładek czy własnych notatek w trakcie lektury. Możemy oczywiście zmienić czcionkę, tło i przeskoczyć do wybranej strony lub rozdziału. Nic wyjątkowego, ale do podstawowego czytania w zupełności to wystarczy.

Kiedy nie wiadomo, o co chodzi...

Cloud Reader to tylko jeden z coraz częstszych przypadków, kiedy wydawcy rezygnują z modelu sprzedaży oferowanego przez firmę Apple. Z jakiego powodu? Rzecz jasna, chodzi o pieniądze. Apple pobiera 30% od każdej sprzedanej w swoim e-sklepie aplikacji - podobnie jak Google czy Microsoft. W zamian za to deweloperzy otrzymują możliwość promocji produktu i wsparcie. Gorzej z wydawcami książek, gazet czy firmami specjalizującymi się w wypożyczaniu filmów wideo. Muszą oni płacić haracz od każdego sprzedanego produktu w App Store. Poza tym Apple nie pozwala na linkowanie z poziomu aplikacji dla iOS do innych e-sklepów. Wszystko musi odbywać się pod czujnym okiem Steve’a Jobsa. A płacenie 30% od każdej sprzedanej książki czy gazety nie wszystkim przypadło do gustu.

Nic więc dziwnego, że nie tylko Amazon próbuje obejść dodatkowe opłaty pobierane przez twórcę iOS. Kilka tygodni temu na podobny pomysł wpadł producent e-czytnika Kobo, który również posiada wirtualną księgarnię (chociaż nie zrezygnował on zarazem z własnej aplikacji dla App Store). Pieniędzmi z firmą Apple nie chcą też dzielić się Vudu czy wydawca „Financial Timesa”. W czerwcu jedna z bardziej poważanych gazet na rynku postanowiła zmienić subskrypcję, rezygnując z aplikacji w App Store, a zamiast tego tworząc webową. Dostępna jest ona z poziomu przeglądarki Safari dla iOS. Za tygodniową subskrypcję zapłacimy 4,99 albo 7,49 euro.

Nie wszyscy jednak odchodzą dzisiaj od App Store, a sytuacja nie jest wcale taka prosta: zły Apple kontra dobrzy sprzedawcy. Świetnie ze sprzedażą swojej gazety radzi sobie na przykład „New Yorker”. Popularnemu wśród wykształconych Amerykanów „Nowojorczykowi” udało się zdobyć - uwaga - 100 tys. subskrybentów aplikacji na iPada. Co więcej za tygodnik prawie 20 tys. osób płaci pełen roczny abonament w wysokości 60 dolarów. „New Yorker” jest mimo wszystko wyjątkiem, wyspecjalizowanym czasopismem z długą tradycją. Większość wydawców musi jednak radzić sobie innymi sposobami.

Początkowo była to walka z zapisami w regulaminie e-sklepu App Store. Apple zabierał nie tylko 30% od sprzedaży, ale jeszcze wymagał, aby deweloper nie podnosił w związku z tym ceny za produkt. Za zmianą tych zapisów optowały takie firmy jak Netflix (wypożyczalnia filmów online) czy „Times”, zarabiające na zawartości udostępnianej w ramach aplikacji. Firma z Cupertino co prawda jakiś czas temu złagodziła wymogi w stosunku do deweloperów sprzedających usługi w ramach aplikacji, nadal jednak są one mało zachęcające. Efektem tych działań jest stopniowe wycofywanie się dużych deweloperów i próba sprzedaży zawartości z ominięciem e-sklepu App Store. Tutaj największą pomocą okazuje się nowa technologia, którą zresztą wspiera Apple.

HTML5 ratunkiem dla wydawców?

Chodzi oczywiście o HTML5, który obsługiwany jest przez iOS - w odróżnieniu od Flasha - a zarazem pozwala na łatwe tworzenie aplikacji webowych. Promowany przez Apple’a standard HTML5 może przyczynić się do niepowodzenia modelu finansowego dla wydawców w App Store. Stwarza on bowiem możliwość omijania e-sklepu i sprzedawania usług z poziomu przeglądarki internetowej. Pytanie, czy wraz ze wzrostem popularności HTML5 coraz większa liczba wydawców nie zacznie wprowadzać własnych e-sklepów działających poza oficjalną platformą firmy Apple, a jednocześnie oferujących produkty dla urządzeń z iOS?

Oczywiście, nie oznacza to, że App Store w najbliższym czasie zacznie świecić pustkami. E-sklep jest obecnie kurą znoszącą złote jajka - zarówno dla Apple’a jak i deweloperów. Większość z tworzących aplikacje nie może sobie pozwolić na własną ich promocję. Tutaj App Store wydaje się nieoceniony. Inaczej rzecz ma się z większymi deweloperami takimi jak na przykład Amazon czy „Financial Times”. Mogą oni pozwolić sobie na samodzielną walkę o klienta, bez pomocy firmy Apple, ale też bez płacenia dodatkowego haraczu.

Jest jeszcze inne wyjście, a mianowicie spadek popularności urządzeń z iOS na rzecz innych systemów (np. Androida). Rynek urządzeń mobilnych staje się coraz bardziej zróżnicowany, a odpowiedzią na to może być HTML5. Zamiast tworzyć kilka wersji swoich aplikacji dla Androida, iOS czy Windows Phone, wydawca może wprowadzić własny e-sklep dostępny z poziomu przeglądarki dla wszystkich. Jeżeli więc Apple nie zmieni swojej polityki dotyczącej zarabiania na wydawcach, App Store może powoli stać się sklepem wyłączenie z grami i programami. Po inne materiały użytkownicy będą musieli sięgać gdzie indziej.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)