My najpierw natknęliśmy się na podpowiedź przebitą strzałą ale zamiast kierować się wskazówkami co tam jest napisane, to usilnie szukaliśmy pierwszej skrzynki. Gdy w końcu z pomocą Xyrcon mieliśmy pierwszą skrzynkę, to wazon już poszedł łatwo. Najśmieszniejsze, że ten wazon stał na wprost drzwi do pokoju mojego i msneta =D Później zamiast wrócić w miejsce trzeciej zagadki to próbowaliśmy rozszyfrować podpowiedź z kartki. Najpierw pobiegliśmy w las niedaleko rzeki gdzie było kilka takich pieńków obok siebie, ale to był zły trop. Później altanka tam gdzie były losowane nagrody, a następnie wypatrzyłem taką wielką kłodę po drugiej stronie rzeki. Jednak gdy tam poszliśmy i było widać, że suchą stopą nie da się tam przejść to odpuściliśmy. W końcu wróciliśmy na miejsce trzeciej zagadki, a kłody czekały tuż obok i bach mamy kolejną skrzynkę. Kordy z ostatniej skrzynki poprowadziły nas w środek tej części zamku gdzie był basen, ale tam nic nie było ani w doniczkach ani w innych miejscach gdzie można by coś ukryć. No, to poszliśmy szukać do tego pomieszczenia, o którym wspominała Xyrcon, ale szukaliśmy tam już na samym początku gdy miotaliśmy się gdzie może być pierwsza skrzynka. W końcu rozdzieliliśmy się i dwie osoby poszły pod taras, a trzy na taras. Wystarczyło trochę poświecić latarką i jest! Jakby ktoś obserwował cały czas drzwi, którymi można było wyjść z basenu na zewnątrz to by się nieźle zdziwił, bo chyba z 10 razy wychodziliśmy tamtymi drzwiami (wchodząc od tarasu) ale nigdy nie wchodziliśmy tam =P Ponadto na samym początku kordy też zaprowadziły nas gdzieś w las tylko trochę wcześniej niż była schowana pierwsza skrzynka i w tamtym miejscu przy drzewach było mnóstwo głębokich dziur i przy nich straciliśmy mnóstwo czasu, bo wręcz krzyczały "tu jest coś ukryte". Co do pływania współrzędnych, to jeśli mamy wyznaczony jakiś teren jak np. teren zamku, to można pokusić się o konstruowanie zagadek w taki sposób, żeby współrzędne nie były potrzebne. Ewentualnie można wziąć choćby Garmina i położyć go na 100 pomiarów, które uśredni. Jak już jesteśmy przy geocachingu to nie mogę zapomnieć o Oski9191, który jak zobaczył, że spotykamy się o 15 przy fontannie na rynku we Wrocławiu w czwartek 3 lipca, to przyszedł po prostu. Wszyscy byliśmy przekonani, że to jest keszer, do czasu aż nie zobaczyliśmy go na Zlocie. Jak się okazało Oski9191 w ogóle wcześniej nie wiedział co to jest geocaching, a przyszedł, bo skoro jest jakieś spotkanie to czego nie =P Wówczas znaleźliśmy we Wrocławiu tyle skrzynek, że straciliśmy rachubę, a przez odcinek przewinęło się od 20 do 30 osób, których serdecznie pozdrawiam. Były tam ekipy z całej Polski, a w szczególności z Podkarpacia, Trójmiasta i Wrocławia. Może za miesiąc będzie odcinek jak ogarnę jeszcze trzy z Kielc. Dzięki Xyrcon za świetną zabawę i nie mogę się doczekać co wymyślisz za rok =D
12.07.2014 15:04