Na samym wstępie śpieszę z wyjaśnieniami zastosowania takiego, a nie innego tytułu, by nie spotkać się z linczem krótkowzrocznych fanów, dzierżącego dwa nagie miecze, wiedźmina. Od czasu premiery pierwszej części przygód o niezłomnych zabójcach kryjących się w mroku, byłem zafascynowany tym, w jaki sposób studio Ubisoft starało się przedstawiać swoją produkcję. Zafascynowała mnie historia Ezio Auditore z Florencji, tak znamienicie poprowadzona w dalszych odsłonach - Brotherhood i Revelations.