4chan został bez pieniędzy, a teraz chce go kupić najgorszy człowiek Ameryki Strona główna Aktualności04.10.2016 12:47 Udostępnij: Polub: O autorze Adam Golański @eimi 4chan stoi pod ścianą. Zabrakło pieniędzy na podstawowe rzeczy – serwery, infrastrukturę sieciową, opłaty za ruch sieciowy i rozproszone systemy dostarczania treści. Hiroyuki Nisimura, który w zeszłym roku kupił słynny serwis obrazkowy od jego założyciela, Christophera Poole, lepiej znanego jako Moot, stawia sprawę jasno: choć próbował utrzymać 4chan w takiej formie jak dotąd, to dłużej to nie będzie już możliwe. Nie wystarczyły pieniądze pozyskane z reklam, ani też konta premium dla tych Anonów, którzy chcieliby dodatkowych funkcjonalności. Nadchodzi zima, która może przynieść koniec fajnych obrazków z Internetu, a co za tym idzie, memetyczną katastrofę całej Sieci – pozbawiony 4chanu Internet pogrąży się w nijakości i politycznej poprawności, a słowo Google znów będzie znaczyło Google, a nie jak dzisiaj, Google. Na szczęście nie wszystko jest stracone. Nisimura, który w forach obrazkowych siedzi od lat, jest założycielem japońskiego 2channel, przedstawił trzy posunięcia, które mogą pomóc w utrzymaniu 4chanu przy życiu. Pierwszym jest sprzedaż większej liczby subskrypcji (być może z ograniczeniem funkcji dla niepłacących), drugie to wprowadzenie znacznie większej ilości reklam do serwisu, trzecie to ograniczenie o połowę generowanego ruchu sieciowego – czy to przez zamknięcie niektórych boardów, czy też zmniejszenie maksymalnych rozmiarów wysyłanych obrazków. Pojawiła się jednak jeszcze jedna możliwość ocalenia tej przystani niemal nieograniczonej wolności (obraźliwego) słowa. Brzmi to absurdalnie, a jednak 4chanem zainteresował się niesławny Martin Shkreli, „najbardziej znienawidzony człowiek Ameryki”. Znany jest on najbardziej z tego, że po zdobyciu przez jego firmę farmaceutyczną wyłącznej licencji na lek Daraprim, wykorzystywany m.in. w leczeniu toksoplazmozy u chorych na AIDS, podniósł jego cenę z 13,5 dolara do 750 dolarów za tabletkę. I'm open to joining the Board of Directors of 4Chan. @4chan— Martin Shkreli (@MartinShkreli) October 2, 2016 Shkreli złożył ofertę Nishimurze przystąpienia do rady dyrektorów 4chanu – i najwyraźniej jest ona rozpatrywana. Kto wie, jak zły może teraz stać się 4chan po tym, gdy wpadnie w ręce tego zdolnego przedsiębiorcy o albańskich korzeniach? Nudno na pewno nie będzie. Internet Udostępnij: Polub: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Jak oglądacie telewizję za granicą? Ankieta i nasze podpowiedzi 21 sty Mateusz Budzeń Internet 72 Wybory w USA uratowane? Trolle z Rosji dostają wiadomości od amerykańskiego wojska 24 paź 2018 Anna Rymsza Internet 202 Ukraińcy tworzą grę o obozach koncentracyjnych, a polska prokuratura pada ofiarą manipulacji 30 paź 2018 Piotr Urbaniak Gaming Społeczność 107 Dzikie zwierzęta dostaną pieniądze za występy w telewizji dzięki rozpoznawaniu obrazu 18 wrz 2018 Anna Rymsza Oprogramowanie 22 zobacz więcej
Udostępnij: Polub: O autorze Adam Golański @eimi 4chan stoi pod ścianą. Zabrakło pieniędzy na podstawowe rzeczy – serwery, infrastrukturę sieciową, opłaty za ruch sieciowy i rozproszone systemy dostarczania treści. Hiroyuki Nisimura, który w zeszłym roku kupił słynny serwis obrazkowy od jego założyciela, Christophera Poole, lepiej znanego jako Moot, stawia sprawę jasno: choć próbował utrzymać 4chan w takiej formie jak dotąd, to dłużej to nie będzie już możliwe. Nie wystarczyły pieniądze pozyskane z reklam, ani też konta premium dla tych Anonów, którzy chcieliby dodatkowych funkcjonalności. Nadchodzi zima, która może przynieść koniec fajnych obrazków z Internetu, a co za tym idzie, memetyczną katastrofę całej Sieci – pozbawiony 4chanu Internet pogrąży się w nijakości i politycznej poprawności, a słowo Google znów będzie znaczyło Google, a nie jak dzisiaj, Google. Na szczęście nie wszystko jest stracone. Nisimura, który w forach obrazkowych siedzi od lat, jest założycielem japońskiego 2channel, przedstawił trzy posunięcia, które mogą pomóc w utrzymaniu 4chanu przy życiu. Pierwszym jest sprzedaż większej liczby subskrypcji (być może z ograniczeniem funkcji dla niepłacących), drugie to wprowadzenie znacznie większej ilości reklam do serwisu, trzecie to ograniczenie o połowę generowanego ruchu sieciowego – czy to przez zamknięcie niektórych boardów, czy też zmniejszenie maksymalnych rozmiarów wysyłanych obrazków. Pojawiła się jednak jeszcze jedna możliwość ocalenia tej przystani niemal nieograniczonej wolności (obraźliwego) słowa. Brzmi to absurdalnie, a jednak 4chanem zainteresował się niesławny Martin Shkreli, „najbardziej znienawidzony człowiek Ameryki”. Znany jest on najbardziej z tego, że po zdobyciu przez jego firmę farmaceutyczną wyłącznej licencji na lek Daraprim, wykorzystywany m.in. w leczeniu toksoplazmozy u chorych na AIDS, podniósł jego cenę z 13,5 dolara do 750 dolarów za tabletkę. I'm open to joining the Board of Directors of 4Chan. @4chan— Martin Shkreli (@MartinShkreli) October 2, 2016 Shkreli złożył ofertę Nishimurze przystąpienia do rady dyrektorów 4chanu – i najwyraźniej jest ona rozpatrywana. Kto wie, jak zły może teraz stać się 4chan po tym, gdy wpadnie w ręce tego zdolnego przedsiębiorcy o albańskich korzeniach? Nudno na pewno nie będzie. Internet Udostępnij: Polub: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji