Redragon Bragi PRO - recenzja po miesiącu użytkowania. Czy warto wydać 300 zł?
Kiedy pół roku temu moja stara klawiatura zaczęła myśleć o wcześniejszej emeryturze, zacząłem szukać godnego następcy. Nie chciałem wydawać fortuny, ale zależało mi na solidnym sprzęcie z łącznością bezprzewodową i żeby była to klawiatura mechaniczna (na takiej od dawna pracuję i mam najlepszy feeling przy pisaniu). Tak trafiłem na Redragon Bragi PRO - klawiaturę, która w teorii łączy w sobie wszystko, czego potrzebuje przeciętny gracz i osoba dużo pisząca do tego jest to najtańsza klawiatura bezprzewodowa z Gasket Mount. Klawiatura jest delikatnie pomniejszonego układu 96% mamy tu do czynienia z zabudowaną konstrukcją, czyli fachowo mówiąc, producent zastosował tu non‑floating key design (brawo!). Po niespełna dwóch miesiącach intensywnego użytkowania mogę podzielić się szczegółowymi spostrzeżeniami - zarówno tymi pozytywnymi, jak i rozczarowaniami.
Pierwsze wrażenie: dobrze, ale nie premium
Opakowanie jest proste, ale dobrze chroni produkt - klawiatura zabezpieczona gąbką, w komplecie 2‑in-1 switch puller do przełączników i keycap puller do klawiszy w jednym, krótki przewód kątowy USB‑A (jest też przejściówka z USB‑A na USB‑C przymocowana do kabla) na USB‑C, 4x zapasowe switche i zestaw naklejek (słabej jakości - po co to dają?). Samo wykończenie obudowy jest przyjemnie matowe, ale już po kilku dniach widać, że to plastik średniej jakości - palcuje się, podczas kontaktu ma się skojarzenia z tanim materiałem do tego podczas otwarcia produktu była specyficzna woń - po czasie już nie ma tego zapachu. Nie ma tu aluminium czy wzmocnień znanych z droższych konstrukcji, ale jest pełny hot swap i Gasket mount oraz trzy tryby podłączenia - a to dużo jak za tą cenę.
Profil XDA keycapów z PBT to ciekawy wybór - wszystkie klawisze są płaskie, bez tradycyjnego podziału na rzędy. Dla niektórych (np. fanów DSA) to zaleta, ale ja, pisząc bezwzrokowo, musiałem się przyzwyczaić. Plusem jest za to brak śliskości - nawet po długich sesjach klawisze nie błyszczą się od tłuszczu (niewątpliwa cecha i zaleta keycapów z tworzywa PBT). Niestety, ale litery nie mają zamkniętych niektórych znaków (O / 0 / P / B / D / A / R itp.) przez co wygląda to tanio - font na szczęście mało gamingowy, ale do PRO sporo brakuję (nazwa powinna zobowiązywać ;)).
Oprócz tego w Redragon Bragi nie zabrakło też wsparcia dla anty-ghostingu oraz pełnego NKRO.
Nie podoba mi się sposób umiejscowienia gniazda do podłączenia kabla (z boku obudowy). Nie jest to estetyczne tym bardziej jeżeli ktoś częściej korzysta z tej klawiatury z trybu przewodowego niż bezprzewodowego.
Gasket mount - czy to w ogóle coś zmienia?
Redragon chwali się, że Bragi PRO wykorzystuje konstrukcję gasket mount, która ma zapewnić lepszą wygłuszanie i miękkie lądowanie klawiszy. W praktyce różnica w stosunku do tradycyjnej płytki montowanej na śruby jest… subtelna.
- Dźwięk - nie ma tu głębokiego "thocka", raczej stonowane "clack". Brzmienie jest przyjemniejsze niż w tanich klawiaturach z plastikową płytą, ale daleko mu do high-endowych konstrukcji. Raczej ma się odczucia, że to nadal jest "Dacia", a nie Audi :) you know what i mean.
- Feel - klawiatura nie jest "miękka" jak niektóre modele z poronem, ale też nie twarda jak deska. To kompromis, który może nie zachwycić purystów.
Czy gasket mount w tej cenie ma sens? Tak, ale nie oczekujcie cudów.
Stabilizatory - przesmarowane, ale brzęczące
Stabilizatory pod długimi klawiszami (Space, Enter, Shift) są fabrycznie przesmarowane, co jest plusem. Niestety, przy szybkim pisaniu lub agresywnej grze nadal słychać metaliczne brzęczenie. Da się to poprawić modami, ale w cenie ~300 zł oczekiwałbym lepszej jakości.
Łączność i bateria - działa, ale nie bezproblemowo
3‑mode (BT/2.4 GHz/USB-C) - wygoda z małymi wadami
Bragi PRO oferuje trzy tryby połączenia:
- Bluetooth 5.0 - działa stabilnie, ale wprowadza lekki input lag (nie nadaje się do grania, ale to specyfika BT a nie tej konkretnej klawiatury).
- 2.4 GHz (dongle) - najlepszy do gier, praktycznie bez opóźnień.
- USB-C - przewodowy tryb, który również działa bez zarzutu i dla wielu główny tryb pracy.
Niestety, przełączanie między trybami nie jest tak płynne, jak w droższych klawiaturach - czasem trzeba ręcznie przełączyć przycisk na spodzie.
Bateria 4000 mAh - długo, ale RGB ją zjada
Redragon deklaruje nawet kilka tygodni pracy na jednym ładowaniu, ale to tylko przy wyłączonym podświetleniu. Włączając RGB, czas skraca się do kilku dni. Na szczęście ładowanie przez USB‑C jest szybkie.
Podświetlenie RGB i dodatkowe funkcje - ładne, ale ograniczone
Podświetlenie - żywe
RGB wygląda dobrze, zwłaszcza w ciemności, ale oprogramowanie Redragona jest mało intuicyjne. Zmiana efektów odbywa się przez kombinacje klawiszy lub dedykowany sterownik do pobrania ze strony producenta. Całość wygląda okay, plus za prześwitujące legendy na klawiszach. Dodatkowo, biel jest raczej odcieniem różu, co jest uwarunkowane doborem diod RGB zamiast RGBW.
Pokrętło głośności - wygodne, ale ograniczone
Pokrętło jest fajnym dodatkiem, ale działa tylko na systemowy dźwięk – nie reaguje w aplikacjach typu Spotify czy YouTube. Szkoda, że nie można go przeprogramować.
Czy warto kupić?
- Jeśli szukasz taniej klawiatury z hot-swapem i łącznością bezprzewodową – tak.
- Jeśli oczekujesz premium feelu i dobrego wyciszenia – lepiej dopłacić do czegoś lepszego.
Mi osobiście dobrze się na niej pisze, ale mam uwagi odnośnie miejsca podłączenia przewodu, keycapów oraz odczuć związanych z samym gasketem w tej klawiaturze - wg mnie lepszy dobry platemount niż ograniczony gasket.
Ocena: 7/10 – dobra w swojej cenie (niecałe 300zł), ale nie rewelacyjna.