Blog (335)
Komentarze (2.4k)
Recenzje (17)
@KrogulecRetromaniak: HP LaserJet 4P – niezniszczalna drukarka, którą uwielbiam cz. 2

Retromaniak: HP LaserJet 4P – niezniszczalna drukarka, którą uwielbiam cz. 2

31.07.2017 22:58, aktualizacja: 02.03.2018 00:02

Jakiś czas temu podjąłem się reanimacji starej drukarki HP LaserJet 4P. Zadanie to okazało się trudniejsze niż przypuszczałem – na dzień dobry musiałem wspiąć się na wyżyny swoich mizernych umięjętności manualnych i rozebrać urządzenie niemal na części pierwsze. Operacja zakończyła się sukcesem, a pacjent nie tylko przeżył, ale nawet wrócił do pełni sił. Teraz miało już pójść z górki. Nie poszło...

widząc te zabrudzenia byłem załamany...
widząc te zabrudzenia byłem załamany...

Na pierwszy problem napotkałem niedługo po publikacji poprzedniego wpisu. Po wydrukowaniu dosłownie kilkunastu stron, na kartkach zaczęły pojawiać się zabrudzenia od tonera, niczym w jakimś tanim, regenerowanym cartridge'u. Problem narastał z wydruku na wydruk, aż pasy zaczęły zajmować praktycznie całą szerokość strony. Nie jestem w stanie wyrazić słowami rozczarowania jakie wówczas czułem...

Cartdridge był na moje oko oryginalny, zakupiony został zresztą w godnym zaufania sklepie dobretonery.pl (zbieżność nazw przypadkowa ;), nie sposób więc zakładać że było inaczej. Trudno powiedzieć czy niepożądane efekty były wynikiem wady fabrycznej, czy też upływu aż 15 lat od wyprodukowania (data produkcji na opakowaniu to 2002 rok!). No cóż, kupując materiały eksploatacyjne do zabytkowej drukarki trzeba się było liczyć z jakimiś komplikacjami...

po wymianie cartdridgea wydruki znów idealne
po wymianie cartdridgea wydruki znów idealne

Szczęśliwie sklep stanął na wysokości zadania, za co należą się gorące podziękowania. Po złożeniu reklamacji, skontaktowano się ze mną telefonicznie z przeprosinami i propozycją przesłania innego (nowszego) cartridge'a. Bez dopłaty, choć różnica w cenie wynosiła 40 zł. Gdy nowy cartridge dotarł, dokonałem podmianki i z duszą na ramieniu rozpocząłem wydruki. Pierwszy, drugi, trzeci... Wygląda na to, że wszystko jest OK. Ufff... Jak widać na powyższym obrazku, ten stan się utrzymuje :)

Nowy cartridge to jednak tylko połowa sukcesu. Jak bowiem na codzień użytkować drukarkę, która jest wyposażona jedynie w archaiczny port równoległy typu Centronics? Można oczywiście wykorzystać jakiś stareńki komputer wyposażony w taki port, podłączyć do niego drukarkę, wpiąć do sieci i udostępnić. Hałasujący non stop blaszak nie jest jednak idealnym rozwiązaniem. Do takiej antycznej drukarki znacznie lepiej poszukać dedykowanego, antycznego print servera.

145104
145105

Napisałem w tej sprawie na naszym dobroprogramowym forum i bardzo szybko skontaktował się ze mną jeden z użytkowników, DeePdIVEr – jeszcze raz dzięki!, oferując urządzenie HP JetDirect EX Plus (J2591A). Radość moja była przeogromna, jest to bowiem print server mniej więcej z epoki mojej drukarki, tandem zatem wprost idealny. Niewielkie, zgrabne pudełeczko, wyposażone jest w złącze Centronics oraz dwa gniazda sieci LAN (RJ‑45 i BNC) pracujące w stareńkim standardzie 10MBit/s. Do wydruków jednak wystarczającym.

Raz dwa wpiąłem serwerek do sieci LAN i podłączyłem drukarkę. Stanąłem jednak przed kolejnym wyzwaniem – jak to cudo skonfigurować? HP JetDirect EX Plus ma bowiem domyślnie przypisany nietypowy adres IP 192.0.0.192, co – jak się domyślacie – kłóciło się z adresacją przyjętą w mojej domowej sieci. Odpytanie Pana Google'a przyniosło informację, że o wygodnym interfejsie via HTTP można tylko pomarzyć (to były jeszcze bowiem te zamierzchłe czasy kiedy to cały Internet mieścił się na dyskietce :P). Konfiguracja była możliwa jedynie przez... Telnet.

dwie diody i tylko jeden przycisk do wydruku strony testowej
dwie diody i tylko jeden przycisk do wydruku strony testowej

Telnet, telnet... tak, gdzieś, kiedyś, coś, ale teraz? Hmmm... trzeba będzie sobie przypomnieć co i jak. Pierwszy problem – w nowszych Windowsach nie już ma nawet domyślnie zainstalowanego klienta Telnetu, trzeba go więc doinstalować (przy czym słowo "nowszych" jest tu nieco przesadzone gdyż nie ma go już od Visty, a więc od wieków). W Siódemce (której używam do takich zabaw) w tym celu musimy odwiedzić Panel Sterowania i w części Programy i funkcje odnaleźć i zaznaczyć odpowiednią opcję.

Teraz powinno pójść jeszcze prościej – w teorii wystarczy bowiem uruchomić wiersz poleceń, wpisać:

telnet 192.0.0.192

i voila!

Niestety rzeczywistość okazała się znacznie bardziej brutalna – kolejne próby spełzały bowiem na niczym. Zmieniłem adresację na 192.0.0.XXX, podpiąłem nawet serwerek bezpośrednio do komputera, ale cały czas klient Telnetu nie mógł się połączyć. Co najdziwniejsze, reakcja na polecenie ping była prawidłowa, urządzenie było widoczne w sieci, ale mimo to nie można było się z nim połączyć. Byłem załamany. Przeszukiwanie zasobów internetu pogłębiło jeszcze ten stan – natrafiłem bowiem na post jakiegoś użytkownika, który miał dokładnie taki sam print server, dokładnie taki sam problem, ale ostatecznie nie znalazł rozwiązania, poddał się i kupił inne urządzenie. Pięknie, po prostu cudownie...

telnet pod MacOS rządzi!
telnet pod MacOS rządzi!

Rozwiązanie przyszło niespodziewanie, gdy byłem już bliski bezwarunkowej kapitulacji. W międzyczasie próbowałem równolegle połączyć się z poziomu MacOS, który wykorzystuję, jak to się ładnie mówi, produkcyjnie. Natrafiłem jednak prawdopodobnie na moment kiedy serwerek jeszcze się nie podniósł po którymś tam resecie i efekt był dokładnie taki sam jak na Windowsach. W końcu jednak połączenie zostało nawiązane, co zauważyłem czystym przypadkiem robiąc już całkowicie co innego. Zaskoczenie, zdziwienie, radość – wszystko to naszło mnie w jednym momencie.

Okazało się, że z poziomu MacOS wszystko działa bez problemu (na marginesie – obsługa telnetu jest nadal wbudowana w system), wystarczyło więc kilka poleceń aby skonfigurować serwerek od A do Z. Nie jest to może tak wygodne jak poprzez interfejs graficzny, ale do zrobienia dla każdego, kto kiedykolwiek obsługiwał wiersz poleceń.

moja domowa drukarnia
moja domowa drukarnia

Koniec końców drukarka została zainstalowana na domowych komputerach – zarówno tych pracujących pod MacOS, jak i pod Windows. W tym pierwszym systemie przy wykorzystaniu uniwersalnego sterownika HP LaserJet PCL4/5, w drugim jako HP LaserJet 2200 PCL5. Wszystko działa bez zarzutu, no może poza czasem oczekiwania na wydruk (czasami trzeba uzbroić się w cierpliwość), ale to już kwestia doposażenia drukarki w trochę więcej pamięci niż standardowe 2MB ;) I temat na kolejny odcinek...

c.d.n.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (35)