Survivalowa opowieść, w której spotykasz samego siebie. The Alters [Recenzja]
Zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś kiedyś podjął inną decyzję? Co gdyby droga którą podążasz, mogłaby ewoluować, zmienić tor, naprawić źle podjętą decyzję? The Alters nie tylko zadaje to pytanie — ono cię w nim zamyka.
Grasz jako Jan, jedyny ocalały po katastrofie statku kosmicznego, który ląduje na niegościnnej, obcej, tajemniczej planecie. Walka o przetrwanie to tylko mała część gry — równie ważna jest konfrontacja z alternatywnymi wersjami samego siebie, którymi mogłeś się stać, gdybyś podjął inną decyzję w swoim życiu. To nietypowe połączenie poważnego science fiction, strategicznego zarządzania bazą i intymnego dramatu psychologicznego. Brzmi jak odcinek Black Mirror, a nie typowa gra sci‑fi.
Zdążyć przed wschodem
Gra zaczyna się od nieuniknionego zagrożenia: zanim radioaktywne słońce spali powierzchnię, musisz zebrać zasoby, uruchomić mobilną bazę i ruszyć dalej. Zarządzanie surowcami jest proste, ale satysfakcjonujące — wydobywasz, budujesz, podłączasz wieże zasilania. Coś jak uproszczone Satisfactory, ale z dodatkową presją: promieniowanie, anomalie, burze magnetyczne, czas. Nie ma tu żadnych potworów ani obcych — ale planeta i tak próbuje cię zabić. Na szczęście z czasem odblokowujesz narzędzia, które pomagają opanować ten chaos, w tym coś na kształt "protonowego plecaka" z Pogromców Duchów.
Baza, która się toczy
Twoja baza to ogromne, obracające się koło, a jej wnętrze przypomina stację wypadową XCOM lub dwuwymiarowy Fallout Shelter. Budujesz pomieszczenia, przemieszczasz je, rozdzielasz zadania... i wkrótce nie jesteś już sam. Jedno z pierwszych pomieszczeń, jakie tworzysz, to Łono – i to nie przypadek. To tu, przy użyciu znalezionego na planecie Rapidium i komputera kwantowego, zaczynasz tworzyć swoje alternatywne wersje. Każdy inny Jan to tak naprawdę ty sam – tylko po innych wyborach życiowych. Jeden został górnikiem, inny naukowcem. Każdy ma swoje traumy, przemyślenia i... pretensje do ciebie.
Nie robisz ich dla ozdoby. Każdy Alter to specjalista — potrzebny, by rozwijać bazę, badać nowe technologie czy leczyć innych załogantów. Ale zawsze jest ich za mało, a czasu jeszcze mniej. Musisz nieustannie decydować, kto co robi, komu możesz zaufać.
Wewnętrzny konflikt
Zarządzanie Alternami to nie tylko podział zadań, ale też budowanie relacji. Każdy z nich ma swoje potrzeby: pożywienie, sen, rozrywkę, ale też emocje. Jeden oczekuje wsparcia. Drugi – twardej ręki. Jeśli się nimi nie zajmiesz, mogą się zbuntować albo... zginąć. Gra nie unika trudnych pytań. W miarę postępu fabuły pojawiają się wybory bez dobrego rozwiązania. I musisz z nimi żyć — a razem z tobą twoje alter ego. W jednej scenie wszyscy Janowie wykonują wspólnie piosenkę. Brzmi absurdalnie? Może. Ale robi to fenomenalne wrażenie.
Klimat przy małym budżecie
The Alters nie udaje gry AAA, wręcz przeciwnie. Przerywniki filmowe to storyboardy z lektorem, interfejs bywa czasami nieczytelny, a niektóre głosy się powtarzają. Ale nie przeszkadza to aż tak mocno. Aktor głosowy Alex Jordan daje z siebie wszystko, różnicując każdą wersję Jana. A całość trzyma klimat i emocjonalny ciężar.
Tytuł wart uwagi
The Alters to gra science fiction, w której nie walczysz z potworami, tylko wewnętrznie z samym sobą. Przetrwanie to tu nie tylko kwestia zasobów, ale też psychiki i moralnych wyborów. Jeśli szukasz czegoś więcej niż tylko kolejnego shootera w kosmosie — ta gra może cię pozytywnie zaskoczyć. Tym bardziej, że to polska produkcja już teraz mocno wybijająca się na zróżnicowanej scenie gier komputerowych. Obecnie grę można zakupić w pełnej cenie, poza obniżką premierową, ale to wciąż dobre pieniądze. Osobiście polecam polski sklep GOG, gdzie zakupimy grę na cyfrową własność, bez zabezpieczeń, wymuszonego połączenia z internetem, strachem późniejszego usunięcia dystrybucyjnego.
* - grę do recenzji otrzymałem od sklepu GOG.com. Dzięki za wsparcie!