Playtest Battlefield: Bad Company 2 Vietnam

Playtest Battlefield: Bad Company 2 Vietnam

Redakcja
27.12.2010 10:13, aktualizacja: 01.08.2013 01:58

Kiedy DICE i Electronic Arts wypuścili na rynek kontynuacje Bad Company, tytuł na krótką chwilę cieszył się sporą popularnością. Czemu potem sporo osób przesiadło się na inne pozycje? Cóż zawiniło temu kilka rzeczy... Polityka "elektroników" w sprawie dodatków pozostawiała wiele do życzenia, zaś sama gra drażniła małą ilością map i niekiedy wręcz fatalnie wyważoną siłą broni. Dopiero z nadejściem Vip Map Pack 7 doczekaliśmy się nowych lokacji, natomiast niedawno DICE zafundowało nam także wyprawę do Wietnamu...

O ile darmowe rozszerzenia, pojawiające się od premiery Battlefield: Bad Company 2, nie rozpieszczały nas za bardzo pod względem zawartości, o tyle płatny już Vietnam to zupełnie inna para kaloszy. Dodatek został wyceniony wysoko, bo na aż 1200 punktów Microsoftu i według zapowiedzi oferować miał olbrzymie pokłady rzeczy, jakich weteranom "podstawki" brakowało - mam tu na myśli nowe mapy, broń czy pojazdy. Trzeba od razu jasno zaznaczyć, że szwedzka ekipa ze wszystkich obietnic się wywiązała, aczkolwiek nie oznacza to, iż nie obyło się bez kilku wpadek. Niemniej po bitych kilkunastu godzinach zabawy mogę śmiało stwierdzić, że gdyby nie pewne drobne niedociągnięcia, tak otrzymalibyśmy produkt, który mógłby śmiało, sam w sobie wylądować na półkach sklepowych.

[image source="Galerie/Battlefield_Bad_Company_2_Galeria_8_-_Vietnam:35825" mode="normal"]Z miejsca potrafi zaskoczyć niewielka "waga" pobieranego pakietu, ale należy szybciutko wyjaśnić, iż tak naprawdę główne elementy dodatku ściągnęliśmy jakiś czas temu, kiedy DICE udostępniło wspomniane we wstępie Vip Map Pack 7, liczące sobie aż 1,6 GB. Dzięki temu, w dniu premiery Vietnamu, w mig mogliśmy spokojnie zasiąść do gry. Electronic Arts tym razem stanęło na wysokości zadania i zapewniło graczom komfortową oraz bezstresową rozgrywkę. Obyło się bez problemów z połączeniem, znikających serwerów, lagów, zerowania statystyk, czy tony innych nieudogodnień, jakie dotąd z reguły towarzyszyły premierze każdej większej sieciowej pozycji ze stajni "elektroników".

[break/]Rozszerzenie znajdziemy w głównym menu Bad Company 2. Po podświetleniu nazwy przywita graczy nie tylko nowe tło, lecz także kawałek Fortunate Son zespołu Creedence Clearwater Revival. Utwór jest silnie kojarzony z okresem konfliktu, pojawiał się w niejednym filmie traktującym o Wietnamie. W przypadku DLC, fantastycznie podkręca on tempo i pozwala wczuć się w klimat. Podmenu posiada dokładnie te same warianty opcji, które znajdziemy w zwykłej grze. Pojawia się pierwszy problem - jeżeli "wycalakowaliśmy" poszczególne klasy, to w Vietnamie mamy z marszu dostęp do całego uzbrojenia. Niezbyt przemyślany ruch, zważywszy na fakt, że dotąd wszystkie pukawki i gadżety odblokowywaliśmy mniej więcej na 15 czy 20 poziomie na 50 możliwych... Zabrakło motywacji do dalszego "giercowania". Niemniej jeśli nadal macie ambicję do osiągania kolejnych awansów to dobra wiadomość - punkty wpadają często oraz gęsto.

[image source="Galerie/Battlefield_Bad_Company_2_Galeria_8_-_Vietnam:35827" mode="normal"]Z nowym wyposażeniem trzeba będzie wprowadzić pewne poprawki do sposobu gry. Odstraszyć potrafi brak wszelkich celowniczków kolimatorowych, znacznie ułatwiających strzelanie. W Vietnam wyłącznie snajper posiada przywilej korzystania z lunety, reszta musi polegać na muszce. Na szczęście po kilku pierwszych meczach dosyć sprawnie rozwala się "makówki"... Przy doborze uzbrojenia widać, iż DICE nie poniosła fantazja, gdyż otrzymujemy oto autentyczne pukawki z tamtego okresu, porozrzucane dla poszczególnych klas. Żołnierz na wyposażeniu ma M16, Ak47 oraz M14. Inżynier użyje M10, UZI plus niezawodną w każdych warunkach PPSH-ę. Medyk, poza leczeniem, także zasypie przeciwnika konkretną porcją pocisków dzięki M60, XM20, no i RPK. Strzelec wyborowy natomiast z dystansu osłoni odział z SVD, M14 z lunetą czy M20. Poza wymienionymi wyżej giwerami, znalazły się także egzemplarze dostępne dla każdej klasy, lecz z nich warto wspomnieć właściwie tylko o miotaczu płomieni. Cacko pali wszystko i wszystkich na naszej drodze, cudownie nadaje się do osłaniania właśnie zdobytego celu. Acz mimo zadawania olbrzymich obrażeń jego zasięg jest mocno ograniczony. Arsenał dopełniają pistolety, jak również strzelby.

[image source="Galerie/Battlefield_Bad_Company_2_Galeria_8_-_Vietnam:35831" mode="normal"]Co z pojazdami? Twórcy wrzucili na mapy niewielką ich ilość, co w czasie walki na olbrzymim terenie jest odczuwalne. Z nowości, czołgi zostały wyposażone w miotacze ognia, lecz prawdziwa frajda zaczyna się dopiero, gdy zasiądziemy za sterami maszyn armii amerykańskiej. DICE wzorując się chyba na filmie Czas Apokalipsy, dorzuciło do nich osobną muzykę. Weźmy na to, kiedy z lotniska startuje śmigłowiec UH-1, z zamontowanych na nim głośników zadudni Walkiria - charakterystyczna dla kawalerii powietrznej z obrazu Francisa Forda Coppoli. Robi to niesamowite wrażenie i momentami sam, będąc po stronie Vietcongu, słysząc coraz głośniej Wagnera, miałem ochotę czmychnąć w jakąś dziurę. Podobny patent jest też przy czołgach, łodziach oraz jeepach, aczkolwiek obok dzieła niemieckiego kompozytora nie znajdziemy tu za dużo ciekawych utworów. Z minusów wypada wytknąć, iż helikopter Huey zdaje się być zrobiony z papieru - strącić go można "prując" z najzwyklejszego karabinu. Pancerz tu praktycznie nie istnieje, nawet sprawny pilot nie będzie miał żadnych szans w starciu z początkującym graczem uzbrojonym chociażby w AK-47.

[break/]Co się tyczy miejscówek, zdecydowanie czeka nas kilka ciekawych widoczków. Przede wszystkim cztery nowe lokacje zaserwują nam charakterystyczne dla przedstawianych lat scenariusze pod walkę. Mamy pola ryżowe, wioski, ruiny w środku dżungli, a nawet spalone napalmem wzgórze. Ta ostatnia mapa, czyli Hill 137, robi szczególnie piorunujące wrażenie na wszystkich. W trybie gorączki, atakujący non stop mają pod górkę, zaś umocnienia Vietcongu są wyjątkowo dobrze zakamuflowane. Ponadto pojawiła się rzecz nowa w Battlefield: Bad Company 2 - okopy oraz tunele. Tym samym nie ograniczymy się wyłącznie do starć na otwartej przestrzeni, ale także nie zabraknie pojedynków na śmierć i życie w klaustrofobicznych przejściach. Dżungla też wygląda wyjątkowo dobrze, chociaż brakuje mi, obok cieszącej oko flory, również bujnej fauny.

[image source="Galerie/Battlefield_Bad_Company_2_Galeria_8_-_Vietnam:35829" mode="normal"]Od strony oprawy trudno jest się do czegoś przyczepić - w końcu produkt napędza silnik Frostbite. Miło, że praktycznie każdy model w rozszerzeniu jest nowy, począwszy od wojaków, poprzez pojazdy, na elementach otoczenia kończąc. Giwery prezentują się fachowo, a prowizoryczny kamuflaż nadaje całości jeszcze większego smaczku. Nie inaczej jest z postaciami - tu też widać zapożyczenia z filmów traktujących o Wietnamie, jak choćby Full Metal Jacket czy Pluton. Nie ma co liczyć na pięknych chłopców w czystych mundurach - mamy twardzieli umorusanych błotem, smarem, posiadających często rany wojenne. Ubogo jest właściwie wyłącznie w temacie muzyki, bo mimo wszystko kawałków dostajemy jak na lekarstwo. Z drugiej strony, komentarze korespondenta wojennego po zakończonych meczach świetnie oddają nie tylko klimat całego konfliktu, ale także fałszywą propagandę, jaką karmieni byli żołnierze amerykańscy. Polonizacja Vietnama wypada świetnie - zabrakło Cezarego Pazury i Mirosława Baki, ale wojskowy język jest tam, gdzie być powinien.

[image source="Galerie/Battlefield_Bad_Company_2_Galeria_8_-_Vietnam:35828" mode="normal"]Podsumowując, za 1200 punktów Microsoftu otrzymujemy produkt, który po kilku modyfikacjach tu i ówdzie mógłby śmiało wylądować na półkach sklepowych jako pełnoprawny tytuł. Głodni nowych map weterani Battlefield: Bad Company 2 z pewnością powitają Vietnam wyjątkowo ciepło, zaś ci, którzy rzucili podstawkę w kąt, możliwe, że zmobilizują się, aby znowu ją odkurzyć i włożyć płytkę do czytnika. Za niewielką kasę otrzymujemy właściwie same nowe rzeczy - broń, pojazdy oraz lokacje, nie znajdziemy elementów otoczenia znanych już na wylot. Szkoda tylko, iż Electronic Arts postanowiło nie rozdzielać statystyk na Bad Company 2 oraz Vietnam, przez co nie dane nam będzie ponownie zapracować sobie na kolejne pukawki i otrzymamy je już na starcie...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)