Betatest Red Alert 3

Betatest Red Alert 3

Redakcja
22.09.2008 11:42, aktualizacja: 01.08.2013 01:59

Command and Conquer jest jedną z tych sag gier komputerowych, które od tradycji odchodzą niełatwo, trzymając się znanych i lubianych schematów rozgrywki. Nawet produkcje teoretycznie w stosunku do całej serii niby dość rewolucyjne, w porównaniu z pędzącymi ostatnio z prędkością świetlną w rozwoju gatunku tytułami (Company of Heroes, Supreme Commander, Endwar) wydają się uczepione schematu zbuduj bazę, zbierz surowce, zalej przeciwnika falą jednostek. Nie inaczej jest też z Red Alertem 3. Beta, która właśnie trwa, nie ujawnia niestety niczego niesamowitego. Ale wszystko i tak jest przyćmione przez fakt, że do krwawego konfliktu Sowietów oraz Aliantów dołącza nowa frakcja. W końcu.

Tak, tak, trzecia strona nie zamierza wcale ustępować w niczym dwóm zaprawionym w bojach armiom i widać to wyraźnie w wersji testowej Red Alerta 3. Imperium Wschodzącego Słońca (jak zapewne już wiecie tak właśnie nazywa się nowa frakcja) staje ze wszystkimi w szranki i konkury na równych zasadach, co znajduje swoje odzwierciedlenie w rankingu najpopularniejszych w becie armii. Japończycy stanowczo prowadzą, za nimi tuż są uczniowie Lenina, a dopiero na szarym końcu znaleźć można Aliantów. A wszystko to jeszcze przez błędy z odpowiednim zbalansowaniem jednostek, lecz może po kolei.

Przede wszystkim zacząć trzeba od kilkutygodniowego problemu z logowaniem do systemu, z naprawą którego Electronic Arts zwlekało wyjątkowo długo. Nowi gracze nie mogli się po prostu dostać do lobby wieloosobowej rozgrywki. Tematy na oficjalnych forach rosły jak mazurskie grzyby po wrześniowym deszczu, a odzewu – nic. W końcu, po wydaniu ogromnego patcha, ważącego tyle, ile zajmował sam plik instalacyjny bety, duża część z tych napaleńców mogła włączyć się do walki. Aczkolwiek niektórzy wciąż nie mogą się bawić. Szkoda, bo odzew społeczności chcącej sprawdzić Red Alerta 3 przed premierą jest naprawdę ogromny.

[image source="PC/Galerie/Command_and_Conquer_Red_Alert_3_PC_Galeria_2_Beta:10963" mode="normal"]Beta umożliwia rozegranie bitwy multi, przez co od razu wskakujemy w sam środek akcji. Owszem, jeśli mamy pecha, trafimy na weterana będącego w stanie w zaledwie kilka minut zmieść nas z powierzchni ziemi... Jak na tradycyjnego RTS-a przystało rozpoczynamy grę od rozbudowy bazy. Każda z frakcji robi to w odrobinkę inny sposób. Alianci najpierw wybierają budynek, który musi zostać wyprodukowany, następnie trzeba odczekać odpowiedni czas i wtedy go postawić. Sowieci z początku potrzebują znaleźć odpowiednią lokalizację, dopiero wtedy rozpoczyna się budowa, zaś Japończycy produkują mobilne moduły, które następnie trzeba przetransportować w określone miejsce. Dzięki temu już na samym początku niektórzy gracze korzystają z taktyki namnożenia małej armii wieżyczek, podjechaniu nią w strategiczne miejsca na mapie i zainstalowanie dość uciążliwej obrony, którą przeciwnik musi po prostu ominąć - co niejednokrotnie oznacza objeżdżanie całej mapy dookoła. Proste i skuteczne.

[break/]Właśnie z takich małych smaczków składa się struktura wszystkich trzech armii. Różnice w jednostkach naprawdę są duże i nie można już powiedzieć, że ten, czy tamten czołg jest po prostu odpowiednikiem pojazdu drugiej frakcji. Dla przykładu standardową piechotę Aliantów teraz uzbrojono w strzelby plus tarcze, które służyć mogą do całkowitej obrony przed podstawowymi oddziałami nieprzyjaciela. Choć oczywiście najbardziej skuteczną bronią na samym początku pozostaje armia psów - czy w przypadku Sowietów niedźwiedzi. Jeśli dodamy do tego fakt, że sowiecki transporter piechoty może wystrzelić jednostki w powietrze na znaczną odległość, to musicie przyznać, że ilość zagrań na polu bitwy stanowczo się zwiększa. Jeśli nie widzieliście nigdy desantu bojowych niedźwiedzi-spadochroniarzy, Red Alert 3 da Wam taką szansę.

[image source="PC/Galerie/Command_and_Conquer_Red_Alert_3_PC_Galeria_2_Beta:10960" mode="normal"]Do następnych zmian zaliczyć można fakt, iż ciężarówki przewożące surowce potrafią pływać, przez co dosięgną rafinerii znajdujących się za zbiornikami wodnymi. Te w końcu odgrywają większą rolę w grze, ponieważ możemy nareszcie rozbudować naszą flotę i zapanować nad morzami oraz oceanami. Również tutaj widać różnice pomiędzy pomysłami na walkę konkretnych frakcji. Sowieci na przykład produkują standardowe łodzie, podczas gdy krążowniki Aliantów wyposażone są w gąsienice, a dzięki temu gdy trzeba wjadą na ląd i poprowadzą ostrzał jednostek naziemnych. Nie poruszają się co prawda za szybko, lecz zawsze lepsze to niż patrzenie kiedy przeciwnik wybija naszą bazę do nogi. Nie wspominam już nawet o tak niesamowitej jednostce, jak bojowy delfin. Greenpeace będzie miał przeciwko czemu protestować przed siedzibą EA.

Większe znaczenie zbiorników wodnych przekłada się na następny element, który pewnie starych wyjadaczy zaskoczy - wszelkie użyteczne struktury da się bowiem wybudować wprost... na tafli (oprócz tych produkujących jednostki lądowe, oczywiście). Sprawia to, że nie wiemy nigdy, na jakiego gracza natrafimy, bo może się okazać, że nasz przeciwnik posiada bardzo ograniczone siły na ziemi, rekompensując to sobie potężną flotą, bazą umieszczoną w bezpiecznej odległości od lądu i grupą bombowców strategicznych, które za chwilę potężną falą zniszczą naszą bazę.

[image source="PC/Galerie/Command_and_Conquer_Red_Alert_3_PC_Galeria_2_Beta:10959" mode="normal"]Powracając do nowej frakcji - wyróżnia się ona głównie tym, że jej armie oprócz dość specyficznej, humorystycznej „mangowości” (ot, znikający w obłokach dymu ninja) lubią wzbijać się w powietrze. Niektóre jednostki działają jak transformersy, zmieniając się z robota bojowego w samolot, lub naturalnie odwrotnie. Przypomina to bardzo Vikinga ze StarCrafta II, acz trudno określić, kto wpadł pierwszy na pomysł myśliwca przekształcającego się w jednostkę naziemną. Trzecia strona konfliktu jednak dobrze wpasowuje się w odrobinę szalony klimat alternatywnej historii z machinami do podróży w czasie w tle.

[break/]Jak wspominałem, największy problem na razie to zrównoważenie frakcji. Alianci są najrzadziej wybieraną opcją, głównie przez to, że ich jednostki wypadają bardzo uniwersalnie – a popularna reklama głosi, iż „jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”. Armie Zachodu co prawda mogą poruszać się i po ziemi, i po wodzie, ale z czołgami Sowietów oraz mechami Japończyków już sobie nie radzą. Sowieckie legiony za to dość często przegrywają z wojownikami wprost z Nipponu głównie z faktu, że ci drudzy posiadają latające roboty, które można nabyć w grze naprawdę dość szybko. Taka armia składająca się z kilkunastu jednostek zdolnych do ignorowania przeszkód terenowych to naprawdę potężna broń.

[image source="PC/Galerie/Command_and_Conquer_Red_Alert_3_PC_Galeria_2_Beta:10962" mode="normal"]Nowością w grze są znane już z C&C: Generals drzewka umiejętności. Nie znajdziemy tu co prawda ataków zdolnych do odwrócenia losów wojny, ale już na przykład możliwość zaznaczenia sobie celu, po zniszczeniu którego dostaniemy odpowiednią pieniężną nagrodę, niejednokrotnie wspomaga odrobinkę nasz portfel. Szybkość gry jest czasami taka, że nawet nie zauważamy kiedy zarabiamy punkty do wydania na te specjalne umiejętności. Duża część meczy kończy się zaledwie po kilkunastu minutach, a w grze dwuosobowej trzeba zapomnieć o osiągnięciu najwyższego poziomu i budowaniu najpotężniejszych jednostek – liczy się bowiem to, czyj inżynier pierwszy dotrze do platformy wiertniczej zapewniającej stały dopływ gotówki i czyje psy (albo „misie”) zagryzą większą ilość piechoty przeciwnika.

[image source="PC/Galerie/Command_and_Conquer_Red_Alert_3_PC_Galeria_2_Beta:10961" mode="normal"]Red Alert 3 zapowiada się niewątpliwie smakowicie. Grafika w grze na najwyższych ustawieniach wypada kolorowo i wyraźnie, lecz przede wszystkim naprawdę klimatycznie – ładunki elektryczne przecinają powietrze, zaś łodzie podwodne wypuszczają torpedy wzburzające pięknie animowaną wodę. Ważny jest ponadto fakt, że już w wersji beta tytuł działa na minimalnych konfiguracjach sprzętowych bardzo płynnie. Nie wygląda wtedy co prawda zbyt zachęcająco, aczkolwiek jakiemu fanatykowi wieżyczek Tesli to przeszkadza. Trzecia frakcja ożywia bardzo rozgrywkę, dzięki czemu RA 3 przerośnie pewnie popularnością krytykowaną przez część fanów „dwójeczkę”. Jeśli tylko kampania będzie równie interesująca i atmosferyczna, jak walka wieloosobowa, to mamy na co czekać. No i te cudownie kiczowate przerywniki filmowe. Teraz oprócz sowieckiego akcentu oraz pięknych alianckich kobiet będziemy mogli posłuchać zagrażających całemu światu Japończyków! Miód.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)