Któregoś sierpniowego poranka, popijając "małą czarną" i robiąc tzw. przegląd internetów, zauważyłem, że w skrzynce pocztowej pojawił się e-mail od Google, czy też, jak kto woli, od YouTube o niezwykle znamiennym tytule "Na Twój film w YouTube nałożono ograniczenie wiekowe".
Ciekawe - pomyślałem i jeszcze przed wgłębieniem się w treść wiadomości zacząłem analizować cóż takiego zamieściłem ostatnio na kanale, że podpadło to serwisowi YouTube.