Tytuł tego wpisu jest może trochę niefortunny ale, jak się zaraz przekonacie, jak najbardziej zasadny. Zacznijmy może od tego, że jakiś czas temu postanowiłem sprzedać na popularnym serwisie aukcyjnym konsolę PS4. Nic takiego, normalna rzecz, normalna czynność - o samej konsoli, wyposażeniu i cenie nie ma nawet sensu wspominać.
W każdym razie, bodajże w drugim dniu licytacji otrzymałem e-mail o treści:
jaki jest stan sprzecie
- no cóż, napisane dziwnie ale kontekst jak najbardziej zrozumiały.