Cybersquatting, ale inaczej niż zazwyczaj. Pisarz chce, aby ktoś znany przeczytał jego powieść Strona główna Aktualności06.02.2020 07:52 fot. Shutterstock.com Udostępnij: O autorze Piotr Urbaniak @gtxxor Cybersquatting to praktyka polegająca na zarejestrowaniu domeny z nazwą znanej firmy lub nazwiskiem znanej osoby, aby później domagać się opłaty za odstąpienie adresu. Cóż, przynajmniej zazwyczaj celem jest właśnie korzyść majątkowa. Ale nie tym razem. Zachowujący anonimowość internauta założył stronę patrickdewitt.net, co pokrywa się z nazwiskiem uznanego kanadyjskiego powieściopisarza i autora scenariuszy filmowych, Patricka deWitt. W jakim celu? Aby, jak stwierdził, zwrócić na siebie uwagę wydawców swojego idola; przedstawić im fragment autorskiej pracy i ewentualne uzyskać recenzję. Pomijając adres domeny, autor witryny ani przez moment nie próbował udawać, że jest Patrickiem deWitt. Wprost przeciwnie – informuje o tym na każdym kroku. A writer is squatting on Patrick deWitt's website. The price to get it back? "I just want y’all to read my manuscript." https://t.co/JGtuxD23uq pic.twitter.com/CSOIHp1Sgs— Benjamin Samuel (@benasam) January 30, 2020 A sytuacja jest tym bardziej kuriozalna, że ów człowiek zdaje się być rzeczywiście przejęty brakiem kontrreakcji. – Wydawało mi się, że mogę szantażować wydawców, aby to przeczytali – wyznaje w rozmowie z Willamette Week. – Okazuje się, że byłem w błędzie. Nikt się nie pofatygował. Nikt nawet nie wysłał e-maila poprzez tę stronę, z wyjątkiem dziwnej, zdezorientowanej osoby, która pisała o okrucieństwie wobec zwierząt – żali się. Jak podaje źródło, zarówno Patrick deWitt, jak i jego aktualny wydawca, oficyna HarperCollins, nie chcą komentować zajścia. Na razie nie wnieśli też żadnej skargi do sądu. Trochę paradoksalnie, tym gorzej dla autora mistyfikacji, który może poczuć się kompletnie zbagatelizowany. Internet Biznes Bezpieczeństwo Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji
Udostępnij: O autorze Piotr Urbaniak @gtxxor Cybersquatting to praktyka polegająca na zarejestrowaniu domeny z nazwą znanej firmy lub nazwiskiem znanej osoby, aby później domagać się opłaty za odstąpienie adresu. Cóż, przynajmniej zazwyczaj celem jest właśnie korzyść majątkowa. Ale nie tym razem. Zachowujący anonimowość internauta założył stronę patrickdewitt.net, co pokrywa się z nazwiskiem uznanego kanadyjskiego powieściopisarza i autora scenariuszy filmowych, Patricka deWitt. W jakim celu? Aby, jak stwierdził, zwrócić na siebie uwagę wydawców swojego idola; przedstawić im fragment autorskiej pracy i ewentualne uzyskać recenzję. Pomijając adres domeny, autor witryny ani przez moment nie próbował udawać, że jest Patrickiem deWitt. Wprost przeciwnie – informuje o tym na każdym kroku. A writer is squatting on Patrick deWitt's website. The price to get it back? "I just want y’all to read my manuscript." https://t.co/JGtuxD23uq pic.twitter.com/CSOIHp1Sgs— Benjamin Samuel (@benasam) January 30, 2020 A sytuacja jest tym bardziej kuriozalna, że ów człowiek zdaje się być rzeczywiście przejęty brakiem kontrreakcji. – Wydawało mi się, że mogę szantażować wydawców, aby to przeczytali – wyznaje w rozmowie z Willamette Week. – Okazuje się, że byłem w błędzie. Nikt się nie pofatygował. Nikt nawet nie wysłał e-maila poprzez tę stronę, z wyjątkiem dziwnej, zdezorientowanej osoby, która pisała o okrucieństwie wobec zwierząt – żali się. Jak podaje źródło, zarówno Patrick deWitt, jak i jego aktualny wydawca, oficyna HarperCollins, nie chcą komentować zajścia. Na razie nie wnieśli też żadnej skargi do sądu. Trochę paradoksalnie, tym gorzej dla autora mistyfikacji, który może poczuć się kompletnie zbagatelizowany. Internet Biznes Bezpieczeństwo Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji