Dania chce pokoju, szykuje się do cyberwojny

Dania chce pokoju, szykuje się do cyberwojny

Dania chce pokoju, szykuje się do cyberwojny
Redakcja
05.01.2015 11:56, aktualizacja: 05.01.2015 12:34

Cyberwojna nie jest już terminem określającym możliwe wydarzenia w przyszłości, lecz określeniem teraźniejszości – zauważyły to władze Danii, które w odpowiedzi na liczne ataki na lokalne przedsiębiorstwa i instytucje rządowe postanowiły się bronić. Jak? Nie tylko poprzez wzmocnienie zabezpieczeń, ale przede wszystkim cybernetyczną ofensywę. Dania buduje własną armię, która ma sprostać temu zadaniu.

Jak donosi duński dziennik Politiken, tamtejszy rząd zdecydował się na zainwestowanie około 465 milionów koron duńskich (niemal 270 milionów złotych), na budowę własnej cyberarmii i opracowanie odpowiednich strategii działania w stosunku do wrogich państw i organizacji. Całym projektem zajmie się duński wywiad w postaci organizacji Defense Intelligense Serve (FE), planowo środki te mają zostać zainwestowane do 2017 roku. Głównym celem ma być nie obrona, lecz atak: władza najwidoczniej ma dosyć coraz większej liczby ataków, które na nią spadają.

Obraz

O niełatwej sytuacji Danii mogą świadczyć dwie kwestie. Pierwszym są ostatnie ataki na tamtejsze firmy biorące udział w tworzeniu i udoskonalaniu samolotu Lockheed Martin F-35 Lightning II, które dostarczają istotne dla tego przedsięwzięcia komponenty. Ofiarą ataków padła m.in. firma Terma, która zajmuje się tworzeniem np. części systemu radarowego i paneli struktury płatowca. Dotychczas wykryte ślady prowadzą do Chin, bardzo możliwe więc, że atak ten był nie przypadkiem, lecz świetnie przygotowanym działaniem wykonywanym na zlecenie służb specjalnych. Kolejny problem to wyścig o podbój Arktyki: prawa do tych bogatych w surowce rejony rości sobie nie tylko Dania, ale również Rosja. Oba kraje ścigają się w dostarczeniu do ONZ odpowiednich dokumentów, które mają potwierdzać ich zwierzchnictwo nad tym terenem. Sprawa jest jednak zbyt istotna ze strategicznego punktu widzenia i wątpliwe, aby którakolwiek ze stron po prostu odpuściła – cyberataki są tu więc więcej niż spodziewane. Do tego doliczmy inne kraje ostrzące sobie na Arktykę zęby, jak np. Chiny, które nie kryją się z budową floty arktycznej.

O tym, jak poważna jest kwestia cyberataków świadczą nie doniesienia o wycieku roznegliżowanych zdjęć światowych celebrytów – choć są oni popularni, to tego typu sprawa jest taką samą pożywką dla mas, jak i każde inne doniesienia zbierane przez osoby śledzące ich życie. Znacznie poważniejsze konsekwencje mają ataki wymierzone w instytucje rządowe, działające przedsiębiorstwa, a także przemysł. Jakiś czas temu niemiecki federalny urząd ds. bezpieczeństwa informatycznego doniósł, że w ubiegłym roku celem ataku stała się jedna z niemieckich hut stali. W jego wyniki doszło do awaryjnego wyłączenia pieców. Pod ciągłym atakiem jest także Korea Południowa, w której coraz częściej dochodzi do różnego rodzaju ekscesów: zablokowanie ponad 30 tysięcy komputerów w 2013 roku to tylko przygrywka. Zupełnie innym kalibrem jest atak na elektrownie atomowe jaki miał miejsce przed świętami dokonany najprawdopodobniej przez Koreę Północną i mający na celu kradzież danych.

Problem pogłębia w pewien sposób nastawienie wielu ekspertów i polityków – nie zgadzają się oni ze stwierdzeniami, że cyberataki można uznać za równoważne operacjom militarnym. Takie postawienie sprawy powoduje, że niektóre państwa mogą teoretycznie znajdować się w stanie pokoju, lecz tak naprawdę będzie się między nimi toczyła intensywna cyberwojna. Jej skutki mogą być jednak nie mniejsze, niż przy użyciu rakiet, bomb i czołgów – sparaliżowany przemysł, banki, szpitale czy choćby systemy kierowania ruchem to chaos ogarniający atakowany kraj.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)