Facebook rzuca rękawicę YouTube, zaoferuje zyski dla twórców wideo Strona główna Aktualności06.07.2015 12:59 Udostępnij: O autorze Łukasz Tkacz Najbliższe miesiące mogą pokazać, że Google wraz ze swoim YouTube nie ma hegemonii nad rynkiem serwisów wideo i nie stanowi najlepszej platformy dla osób, które chcą na tego typu materiałach zarabiać. Nad wyraz interesująco wygląda oferta konkurencyjnego Facebooka, który przymierza się do bardzo silnego ataku. Jak do tej pory największa na świecie sieć społecznościowa mogła zaoferować przede wszystkim zasięg, choć i to w przypadku popularnych fanpage’ów nie było do końca pewne. Teraz wszystko ulega zmianie, bo Facebook chce na jesień zaoferować twórcom filmów pieniądze za wyświetlane w nich reklamy. Jest to wyraźne rzucenie rękawicy Google, choć trzeba zaznaczyć, że firma prowadzona przez Marka Zuckerberga ma zamiar podejść do kwestii reklam w zupełnie inny sposób. Inni są również odbiorcy, bo w przypadku Facebooka najwięcej filmów oglądają użytkownicy korzystający z aplikacji mobilnych. Niektóre z założeń są bardzo podobne. Autorzy i tym przypadku otrzymają 55% przychodów z reklam, o ile film był oglądany przez przynajmniej 10 sekund. Inne będzie jednak działanie, bo Facebook chce się skupić przede wszystkim na kontekście, danych do analizowania naszego zachowania i zainteresowań mu natomiast zdecydowanie nie brakuje. Zamiast wyświetlać reklamy przed właściwym filmem, będą one autonomiczne i umieszczone pomiędzy różnymi materiałami. Dotyczyć to będzie jednak nie wszystkich filmów pojawiających się na tablicy, lecz tych, które znajdą się na liście materiałów sugerowanych – można to przyrównać do osobnego strumienia, który będzie składał się właśnie z wideo i prowadził nas do kolejnych materiałów. Jeżeli dla przykładu reklama wyświetli się po trzech obejrzanych filmach, to zysk z niej zostanie podzielony na autorów wszystkich z tych filmów, proporcjonalnie do czasu spędzonego nad każdym z nich. W efekcie takiego działania zyski z reklam mogą być co prawda mniejsze niż na YouTube, ale „kanały” będą się wzajemnie reklamować i współdzielić zyski. Dzięki takiemu rozwiązaniu znacznie powinna zwiększyć się liczba osób, które będą w stanie obejrzeć nasze filmy. Warto także zauważyć, że już teraz zasięg jest większy, o ile dany film umieścimy na Facebooku. Jeżeli linkujemy do materiału umieszczonego na np. YouTube, to dany post jest wyświetlany mniejszej liczbie osób. Jest to działanie naturalne, sieć może przecież promować swoje wewnętrzne materiały bardziej, niż zewnętrzne. Pomysł może się udać ze względu na możliwości Facebooka. To właśnie ta sieć zdeklasowała konkurencję i ma ponad miliard użytkowników. W wielu przypadkach użytkownik nie będzie musiał szukać interesującego filmu, ten jakiś trafem znajdzie się na jego tablicy, na którą przecież i tak zagląda wiele razy w ciągu dnia – to część cyfrowego życia wielu osób, czy się to komuś podoba, czy nie. YouTube może więc mieć poważny problem. Gracze wolą korzystać z Twitcha, a teraz silną konkurencją dla zwykłych filmików okaże się Facebook. Internet Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Facebook goni YouTube, wprowadza filmy 360 stopni 24 wrz 2015 Mateusz Budzeń Internet 16 Facebook angażuje Reutersa do sprawdzania dezinformacji i deepfake'ów. Czy to wystarczy? 12 lut 2020 Jakub Krawczyński Internet Biznes Bezpieczeństwo 3 Google ujawnił przychody z YouTube'a. Serwis generuje 15 mld dolarów w rok 4 lut 2020 Karolina Modzelewska Internet Biznes 34 Twórca Telegrama: korzystanie z WhatsApp jest niebezpieczne. Współpracują z rządem 3 lut 2020 Arkadiusz Stando Oprogramowanie Internet Bezpieczeństwo 91
Udostępnij: O autorze Łukasz Tkacz Najbliższe miesiące mogą pokazać, że Google wraz ze swoim YouTube nie ma hegemonii nad rynkiem serwisów wideo i nie stanowi najlepszej platformy dla osób, które chcą na tego typu materiałach zarabiać. Nad wyraz interesująco wygląda oferta konkurencyjnego Facebooka, który przymierza się do bardzo silnego ataku. Jak do tej pory największa na świecie sieć społecznościowa mogła zaoferować przede wszystkim zasięg, choć i to w przypadku popularnych fanpage’ów nie było do końca pewne. Teraz wszystko ulega zmianie, bo Facebook chce na jesień zaoferować twórcom filmów pieniądze za wyświetlane w nich reklamy. Jest to wyraźne rzucenie rękawicy Google, choć trzeba zaznaczyć, że firma prowadzona przez Marka Zuckerberga ma zamiar podejść do kwestii reklam w zupełnie inny sposób. Inni są również odbiorcy, bo w przypadku Facebooka najwięcej filmów oglądają użytkownicy korzystający z aplikacji mobilnych. Niektóre z założeń są bardzo podobne. Autorzy i tym przypadku otrzymają 55% przychodów z reklam, o ile film był oglądany przez przynajmniej 10 sekund. Inne będzie jednak działanie, bo Facebook chce się skupić przede wszystkim na kontekście, danych do analizowania naszego zachowania i zainteresowań mu natomiast zdecydowanie nie brakuje. Zamiast wyświetlać reklamy przed właściwym filmem, będą one autonomiczne i umieszczone pomiędzy różnymi materiałami. Dotyczyć to będzie jednak nie wszystkich filmów pojawiających się na tablicy, lecz tych, które znajdą się na liście materiałów sugerowanych – można to przyrównać do osobnego strumienia, który będzie składał się właśnie z wideo i prowadził nas do kolejnych materiałów. Jeżeli dla przykładu reklama wyświetli się po trzech obejrzanych filmach, to zysk z niej zostanie podzielony na autorów wszystkich z tych filmów, proporcjonalnie do czasu spędzonego nad każdym z nich. W efekcie takiego działania zyski z reklam mogą być co prawda mniejsze niż na YouTube, ale „kanały” będą się wzajemnie reklamować i współdzielić zyski. Dzięki takiemu rozwiązaniu znacznie powinna zwiększyć się liczba osób, które będą w stanie obejrzeć nasze filmy. Warto także zauważyć, że już teraz zasięg jest większy, o ile dany film umieścimy na Facebooku. Jeżeli linkujemy do materiału umieszczonego na np. YouTube, to dany post jest wyświetlany mniejszej liczbie osób. Jest to działanie naturalne, sieć może przecież promować swoje wewnętrzne materiały bardziej, niż zewnętrzne. Pomysł może się udać ze względu na możliwości Facebooka. To właśnie ta sieć zdeklasowała konkurencję i ma ponad miliard użytkowników. W wielu przypadkach użytkownik nie będzie musiał szukać interesującego filmu, ten jakiś trafem znajdzie się na jego tablicy, na którą przecież i tak zagląda wiele razy w ciągu dnia – to część cyfrowego życia wielu osób, czy się to komuś podoba, czy nie. YouTube może więc mieć poważny problem. Gracze wolą korzystać z Twitcha, a teraz silną konkurencją dla zwykłych filmików okaże się Facebook. Internet Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji