Fedora Workstation, czyli prawdziwy system, a nie tylko worek z opensource'owymi klockami

Fedora Workstation, czyli prawdziwy system, a nie tylko worek z opensource'owymi klockami

21.04.2014 11:37

Fedora jest tą dystrybucją Linuksa, o której wszyscy niemalsłyszeli, praktycznie każdy ją docenia, a jednak mało kto używa.Użytkownicy postrzegają bowiem zwykle Fedorę jako poletkodoświadczalne linuksowej techniki, dystrybucję najszybciejwprowadzającą w życie pomysły programistów linuksowychkomponentów, ale pozbawioną tego szlifu, wykończenia, jakim cieszysię np. Linux Mint czy OpenSUSE. By zmienić ten wizerunek, twórcyFedory wzięli się za zakrojony na ogromną skalę projekt, w ramachktórego działają trzy grupy: Fedora Workstation, Fedora Cloud iFedora Server. Pierwszy z nich sprawić ma, że Fedora stanie sięnajlepszym Linuksem na świecie – przynajmniej dla programistów.Stan prac nad tym ambitnym zadaniem przedstawił niedawnoChristian Schaller z Red Hata, tak opisujący misję projektu: FedoraWorkstation przyniesie najwyższej klasy desktopowy system operacyjnydla twojego laptopa czy stacji roboczej, system łączącydopracowany interfejs użytkownika z dostępem do najnowszychrozwiązań technicznych. W pierwszych wydaniach kładziemy specjalnynacisk na programistów, zarówno pod kątem wygody pracy z pulpitemjak i narzędzi, jakie możemy im zaoferować, by mogli byćproduktywni tak szybko, jak to jest możliwe. A kiedy mówimy„programiści”, mamy na myśli nie tylko tych, którzy pisząaplikacje na desktop, czy sam desktop, myślimy o wszelkiego rodzajudeweloperach i DevOP-ach”. [img=fedora]Osiągnięcie takiego stanu rzeczybędzie wymagało wiele pracy, bo dziś Fedora, z jej relatywniekrótkim okresem wsparcia dla kolejnych wydań, rozmaitymi usterkami,których w pogoni za nowoczesnością nikt nie naprawia i brakiemwyraźnej wizualnej tożsamości, przypomina bardziej worek zopensource'owymi pakietami, które po prostu są wstawiane dorepozytoriów dystrybucji, bez żadnych łatek i prób dopasowaniatego wszystkiego do siebie.Schaller nie zaprzecza, że tak tomożna dziś postrzegać. Choć zaczynamy od tego wielkiego pudłaklocków Lego, to dokładamy do nich trochę inżynierskiej pracy,podejmujemy jasne, trudne decyzje w kwestii kierunku działań,zaczynamy budować coś, co sprawia wrażenie całości, a nie świeżozmontowanego zestawu przypadkowych części. Projektując FedoręWorkstation patrzymy więc nie tylko z perspektywy tego, co możemyzrobić dla poszczególnych bibliotek czy aplikacji, jak GTK+,Firefox czy LibreOffice, ale także tego, jaki system chcemy uzyskaćw całości (…) Zamiast pytać „które funkcje systemd możemyujawnić w desktopie”, pytamy „jakie to nowe funkcje chcemyzaoferować użytkownikom w przyszłych wersjach produktu, i czegopotrzebujemy od systemd, jądra i innych komponentów, by to zrobić”– wyjaśnia programista Red Hata.Takie podejście do projektowaniasystemów operacyjnych zdało egzamin w RHEL-u, Mac OS-ie X,Playstation 4, Androidzie czy Chrome OS-ie. Tam najpierw powstawaławizja systemu, potem szukano otwartych komponentów, które pasowałydo tej wizji, a następnie samodzielnie opracowywano to, czegobrakowało. Alternatywa dla takiego podejścia, czyli korzystanie zniezależnych od siebie komponentów, dostarczanych jako pakiety .rpmczy .deb, i wiązanych w całość przeróżnymi skryptami,nakładkami i warstwami abstrakcji, po prostu nie jest w stanieprzynieść spójnego desktopu. Z kolei zaś twórcy tych komponentównigdy nie mogą być pewni, na co mogą w docelowym systemie liczyć,jaki zestaw interfejsów tam napotkają, ani też jak ich interfejspowinien wyglądać, by pasować do całości.By temu zaradzić, Fedora Workstationbudowana jest wokół koncepcji LinuxAppsLennarta Poetteringa. To izolacja aplikacji, uruchamianych wewłasnych kontenerach, które otrzymują zestaw standardowychinterfejsów systemowych, łączących je z takimi linuksowymikomponentami jak Wayland, overlayfs czy kdbus. Tak izolowaneaplikacje byłyby kontrolowane przez mechanizm uprawnień,przypominający to, co znamy z Androida i mogłyby być dostarczane wpostaci paczek, zawierających w razie potrzeby własne wersjebibliotek uruchomieniowych, pozwalając im działać bez względu nato, co znajduje się w systemie-gospodarzu.Fedora Workstation będzie najwyraźniejproduktem zbudowanym wokół pulpitu GNOME Shell, jednak zapewnić mateż dobre wsparcie dla aplikacji budowanych na innych niż GTKtoolkitach. Dla użytkownika ten podział nie ma i nie powinien miećznaczenia. Aplikacje napisane w Qt czy Javie powinny nie tylkowyglądać w Fedorze Workstation jak aplikacje GTK, ale też powinnykorzystać z jego natywnych mechanizmów, zapewniających np. opcjedostępności dla niepełnosprawnych czy obsługę ekranów owysokiej gęstości pikseli (HiDPI).Finalną wytyczną projektową FedoryWorkstation wydaje się otwartość na usługi webowe na miaręnaszych czasów. Choć deweloperzy projektu śmieją się z twierdzeńhipsterów o tym, jakoby skończył się czas desktopowychkomputerów, to zarazem dobrze widzą, z jak wielu webowych usług iaplikacji dziś korzystamy. Te usługi i aplikacje mogłyby byćjednak znacznie efektywniejsze, gdyby nie były ograniczone tylko doprzeglądarki, ale zostały osadzone w samym pulpicie, by można jebyło uruchamiać lokalnie.Ambitne plany nie doczekały sięjeszcze harmonogramu ich realizacji, pierwszego wydania FedoryWorkstation nie doczekamy się raczej przed 2015 rokiem. Śledzićstan prac nad nimi możecie na wikiprojektu. Czy można liczyć w tym wypadku na sukces?Standaryzacja userlandu Linuksa rozbija się wciąż obibliotekę GTK, z której nikt spośród członków FedoryWorkstation rezygnować nie zamierza. A przecież zdecydował się naQt Mark Shuttleworth, wybierającten toolkit dla nowej wersji środowiska Unity, w tę stronę poszłoteż Valve, wybierając właśnie Qt i IDE QtCreator na środowiskodla swoich narzędzideweloperskich. Uporczywe trwanie Fedory przy GTK skazujedesktopowego Linuksa na schizmę, której przekroczenie za pomocąsamych łatek i abstrakcji raczej nie będzie możliwe.

Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)