Nie ma nic lepszego, co by przypomniało, jak bardzo gracz się zestarzał, niż okrągłe rocznice premiery pewnych kultowych sprzętów rozrywkowych. Wielu z naszych czytelników pewnie jak przez mgłę pamięta rok 1989, a tymczasem 21 kwietnia w Japonii zadebiutował wtedy GameBoy, który w wakacje trafił potem do Stanów Zjednoczonych i rok później do Europy. Miło wspominam jak w czasach królowania w domach Pegasusa kolega przyciągał do siebie na przerwie w szkole tłum gapiów, bo trzymał w dłoniach cudo z zielonym ekranikiem, a na nim skakał szarawy Mario...
Obecnie coraz więcej smartfonów wyświetla obraz w Full HD, oferując wielordzeniowe procesory, więc trochę trudno uwierzyć, że kiedyś do zabawy wystarczył ekranik 160 na 144 piksele z 2-bitową paletą barw, CPU o taktowaniu 4,19 MHz i 8kB pamięci RAM. Żadne też akumulatory litowo-jonowe czy podobne, a zwykłe paluszki AA w liczbie 4 sztuk napędzały maszynkę. Z czasem znajomy zamienił mocno wysłużony sprzęt (tyle czasu z nim spędzał, że zwyczajnie powciskał przyciski) na jego wersję przezroczystą, ponownie rozbudzając zazdrość wśród rówieśników. Zacząłem się za GB rozglądać.
Z perspektywy czasu żałuję, że ominął mnie GameBoy Pocket, czyli wersja kieszonsolki, którą pewnie w obecnych czasach określilibyśmy zwyczajnie mianem slim, bo stanowiła usprawnioną i odchudzoną edycję pierwowzoru (1996 rok, szary ekran, blisko 10 godzin gry już na 2 bateriach AAA), a także GameBoy Color (1998, wyświetlacz 56 kolorów). W Japonii był w międzyczasie jeszcze GBP z podświetleniem. Łącznie urządzeń rozeszło się blisko 119 milionów sztuk, do czego nie dołożyłem żadnej cegiełki. Dopiero kilka ładnych lat później wsparłem Nintendo zakupem wersji Advance, o zupełnie zmienionym projekcie i dużo większych możliwościach. Potem już byłem na czasie (teraz 3DS XL).
Nintendo Game Boy Original - UK TV Commercial (1990)
Linia GameBoy posłała do grobu sprzęty wielu innych firm. Z rynku wypadł Atari Lynx, ludzie szybko zapomnieli o mało poręcznym TurboExpress i w sumie tylko SEGA z Game Gear, a później Nomadem (przenośnym Megadrive) odcisnęła się nieco bardziej w świadomości grających w biegu. Niektórzy pewnie z nostalgią wspomną też mocno reklamowane w zagranicznej telewizji Game.com z rysikiem czy kieszonkowe Neo Geo.