Gears of War 2 - podstawy trybu multiplayer

Gears of War 2 - podstawy trybu multiplayer

Redakcja
02.12.2008 11:00, aktualizacja: 01.08.2013 01:59

Na wstępie jedna prosta rada: zasiadając do multiplayera w Gears of War 2 zapomnijcie o wszystkim, czego nauczyła Was pierwsza część gry. To zupełnie inna bajka, wymagająca odpowiedniego podejściai określenia. Styl „na Rambo” nie zdaje egzaminu – shotgun jest na tyle słaby, powolny i nieprzewidywalny, że zwyczajnie nie warto się z nim rzucać na większą grupę przeciwników. Przeżycie takiego starcia zdarza się bardzo rzadko. Zapomnijcie też o tym, że najważniejsza w walce jest szybkość, celność i omijanie kul. Postawcie raczej na kombinowanie, odpowiednie rzucanie granatów, drużynowe akcje i... masę szczęścia. Tak, sieciowe rozgrywki w GoW 2 należą do najbardziej losowych i niesprawiedliwych z jakimi dane mi się było zetknąć. Dlatego też zawarte w niniejszym artykule porady mogą okazać się użyteczne.

Zacznę od wyjaśnienia mechanizmu wybierania (tudzież zakładania) meczy. Zniesiono podział na spotkania rankingowe i prywatne – teraz możemy wybierać między publicznymi a prywatnymi. Konsola zapisuje dane z obu typów rozgrywek, czyli np. ilość zabójstw, śmierci i innych, lecz tylko te z meczy publicznych mogą wpłynąć na podwyższenie lub obniżenie rangi. Rang jest sześć, a przyznawane są na podstawie ilości wygranych spotkań. Proponuję się nimi kompletnie nie sugerować, gdyż tak naprawdę w ogóle nie świadczą o umiejętnościach gracza. Poza tym nadawane są w dość nieodgadniony sposób – nieraz trzeba być w zwycięskiej drużynie bardzo wiele razy pod rząd aby uzyskać promocję, a potem jedna-dwie porażki i już ranga leci na pysk.

Kolejną cechą meczy publicznych jest to, że nie można za bardzo kształtować ich formy – ilości graczy, czasu potrzebnego na wykrwawienie się zawodnika, dostępnych na mapie broni itp. Z góry narzucone jest, że „publiki” mają pięć rund, w których ścierają się dwie pięcioosobowe drużyny. Dobre jest to, że możemy sami wybierać członków naszej ekipy, zapraszając ich z poziomu listy przyjaciół. Przeciwnicy dobierani są losowo. Gdy obie strony są gotowe do boju, przychodzi czas wybrania rodzaju rozgrywki. Spośród danego ich typu (o tym szerzej za chwilę) konsola losowo proponuje dwa, a gracze oddają głosy na ten, który bardziej im odpowiada. To samo dotyczy aren – dwie losowo zaproponowane mapki i głosowanie. Pełna demokracja.

Obraz

Typy rozgrywki zostały pogrupowane ze względu na ich charakter. W skład pierwszego z nich, Elimination, wchodzą: Warzone, Execution i Guardian. Główny cel – zabijanie. Do Territories zaliczamy: Annex, King of the Hill oraz Submission. Główny cel – zdobywanie obszarów. Do tego dochodzą jeszcze dwie wariacje sieciowych rozgrywek: Horde i Wingman. Przyjrzyjmy się po kolei każdej z nich.

[break/]ELIMINATION:Execution - dwie pięcioosobowe drużyny stają do boju w pięciorundowym pojedynku. Wybicie wszystkich członków przeciwnej ekipy zapewnia nam wygranie rundy. Cechą charakterystyczną tego rodzaju potyczek jest to, że wroga można dobić jedynie z bliskiej odległości. W przeciwnym wypadku podniesie się on po określonym czasie i będzie mógł grać dalej. Najlepszym sposobem jest oczywiście zabijanie na miejscu, na przykład strzelając w głowę czy w jakiś sposób wysadzając przeciwnika. Execution stawia bardziej na pojedynki w zwarciu, z użyciem shotgunów. Sianie seriami z dystansu raczej nie zdaje egzaminu.

Warzone - zasady te same, co w przypadku egzekucji, z tym wyjątkiem, że powalony na kolana gracz nie może samodzielnie wstać. Jeśli nikt go nie podniesie, po pewnym czasie się wykrwawi. Może też zostać dobity z dowolnej odległości. Tu dobrym sposobem jest używanie karabinu, najlepiej siedząc w bezpiecznym punkcie widokowym. Kilkoma celnymi seriami można oponenta sprowadzić do parteru, a ostatecznie zabić.

Guardian - czyli strażnik. W każdej drużynie na jedną rundę losowo wybierany jest dowódca, którego należy chronić. Dopóki dowódca żyje, pozostali gracze z jego składu mogą się odradzać w trakcie trwania rundy. Śmierć dowódcy oznacza brak możliwości respawnu aż do następnego etapu bitwy. Kluczowe zatem jest osłanianie „szefa”, on sam zaś musi być bardzo ostrożny, raczej unikać bezpośrednich konfrontacji z wrogiem. Najlepiej jest nie przejmować się zwykłymi przeciwnikami, a od razu spróbować przedrzeć się do dowódcy i posłać go do piachu – dopiero potem wykończyć całą resztę.

Obraz

TERRITORIES:Submission - coś w rodzaju przechwycenia flagi. Z tym że... żywej flagi. Po mapie wesoło hasa sterowana przez konsolę postać, a do graczy należy powalenie jej, schwytanie i doprowadzenie w określone miejsce. Której drużynie się to uda, ta wygrywa rundę. Cały problem polega na tym, że żywa flaga wcale nie jest łatwa do ujęcia. Twardo się broni, strzela, ucieka, szybko potrafi się pozbierać z ziemi. Sztuka jeszcze w tym, żeby ją przetransportować do wyznaczonego punktu – wszak wrogowie nie śpią i cały czas próbują przejąć od nas cel. Bardzo pomocne są przy tym granaty dymne – celnie rzucone powalą zarówno „flagę” jak i gracza prowadzącego ją.

Annex - zabawa w utrzymywanie pozycji na określonym obszarze. Miejsce, które w danej chwili mamy zająć, oznaczone jest przez kolorowy pierścień. Jeśli co najmniej jeden gracz z danej drużyny znajduje się w jego obrębie – naliczane są punkty. Gdy gracze pozostaną w pierścieniu dość długo, jego lokalizacja się zmieni. I znów szalony wyścig. Kto pierwszy zajmie miejscówkę, ten lepszy. Warto pamiętać, że przeciwników można dobijać z daleka, oraz że polegli w obronie terytorium nie odrodzą się aż do końca rundy.

King of the Hill - lekko przerobiony annex. Różni się tym, że obowiązują reguły execution (dobijać można jedynie z bliska lub mordować jednym celnym strzałem), a obszar, który mamy za zadanie przejąć, nie zmienia się. Reszta jest taka sama jak w wyżej wymienionym trybie.

Obraz

INNE:Wingman - maksymalnie dziesięciu graczy dobiera się w pary. Zasada – każdy na każdego, z wyjątkiem swojego skrzydłowego. Dwójki grają takimi samymi postaciami, a celem jest oczywiście zdobycie jak największej ilości punktów; te przyznawane są za zabójstwa innych graczy (na zasadach execution) oraz wygranie rundy. Polecam przede wszystkim zawsze trzymać się swojego skrzydłowego, a przy tym nie szarżować. Lepiej pozwolić wrogom powystrzelać się nawzajem, a potem tylko zająć się niedobitkami.

Horde - zdecydowanie perełka Gears of War 2. Pięcioosobowa drużyna COGów kontra reszta świata. Ściślej - podziemnego świata. Horde składa się z 50 rund, w których musimy wymordować wszystkie nacierające na nas jednostki Locustów. Na początku jest łatwo, potem zaczyna się prawdziwe piekło. Przeciwnicy zdają się nie kończyć, w dodatku w dalszych etapach atakują nas same spaślaki, które naprawdę ciężko ubić. To chyba tryb najbardziej nastawiony na ścisłą współpracę między graczami. Z góry odradzam podchodzenie do hordy z przypadkowymi zawodnikami z innych krajów – to po prostu mija się z celem. Jeśli zamierzacie przejść wszystkie 50 etapów, koniecznie zróbcie to z ekipą dobrze zgranych znajomych. Do tego mówiących po polsku.

[break/]Tyle powinniście wiedzieć o trybach sieciowej zabawy w GoW 2. Ogólnie dość ciężko wbić się w multi tej gry, gdyż wielu graczy to wymiatacze, którzy nad „jedynką” spędzili setki godzin. Z biegiem czasu coraz mniej jest typowych nowicjuszy, którzy dopiero poznają tajniki drugich Girsów. Z tego względu zachęcam do zapoznania się z poniższymi radami, które mogą okazać się przydatne dla osób rozpoczynających przygodę z najnowszym dziełem Epic.

  1. Nie szarżuj. Zapamiętaj, że shotgun jest dość powolny i zdecydowanie za słaby, aby za jego pomocą można było rozgromić grupkę przeciwników. Jak do tego trafisz na hosta, to Twoje szanse na przeżycie spadną do około 3%.
  1. Host ma zawsze rację. Czytaj: zawsze jest od Ciebie szybszy i silniejszy. Strzeż się go.
  1. Granat dymny służy nie tylko do ograniczania widoczności, ale także do powalania przeciwników. Jeśli wybuchnie komuś pod nogami, ten padnie na ziemię i podniesie się dopiero po chwili. To dla Ciebie okazja, żeby podbiegnąć i wypłacić leżącemu porcję ołowiu w twarz.
Obraz
  1. Uważaj na leżących. Gra ma miejscami skopaną fizykę, co oznacza, że powalony granatem gość często dziwnie się trzesie i „pływa” po całej mapie. Wtedy zazwyczaj niestraszne mu żadne kule, mało tego – może w niespodziewanym momencie podnieść się i celnym strzałem pozbawić Cię głowy. Bezpieczną opcją jest stanąć nad nim z włączoną piłą i czekać, aż się pozbiera.
  1. Pilarzy strzeż się jak ognia. Niektórzy gracze idą po linii najmniejszego oporu i cały czas biegają z włączoną piłą. Liczą na to, że ktoś się w końcu złapie. I niestety często tak się dzieje. Najgorsze jest to, że gracza z włączoną piłą ciężko jest zatrzymać. W poprzedniej części Gears of War wystarczyło raz strzelić w takiego i było po problemie – teraz pilarze twardo prą do przodu niewzruszeni raniącymi ich kulami. Wiem, że to idiotyzm, ale co poradzić.
  1. Piły uzywaj tylko w ostatecznej ostateczności. Chyba że lubisz być mieszany z błotem przez innych graczy.
  1. Pamiętaj o przyczepianiu granatów do ścian. Oczywiście nie zawsze, ale na przykład gdy goni Cię kilkuosobowa zgraja, warto po drodze zastawić kilka pułapek.
Obraz
  1. W sytuacji kryzysowej warto użyć powalonego przeciwnika jako żywej tarczy. Możesz dzięki temu przyjąć więcej kul, choć jest to przypłacone zdecydowanie mniejszą sprawnością ruchową i koniecznością używania pistoletu.
  1. Jak zostaniesz powalony na ziemię, staraj się cały czas przemieszczać. Najlepiej w stronę graczy ze swojej drużyny lub w bezpieczne miejsce, gdzie trudniej będzie Cie dobić.
  1. Ciężkie bronie – moździerz i miniguna – podnoś tylko wtedy, gdy w pobliżu nie ma nieprzyjaciół. Mając taką kupę żelaza w rękach, potrzebujesz sporo czasu, by podejść w odpowiednie miejsce, wymierzyć i otworzyć ogień. Najlepiej, gdyby ktoś z Twojej drużyny Cię przy tym osłaniał.

To tyle - życzę powodzenia, dużo sieciowych zabójstw i jeszcze więcej cierpliwości w oczekiwaniu na łatki, które (miejmy nadzieję) poprawią nieznośne błędy trybu multiplayer Gears of War 2.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)