Google zmienia sposób walki z nadużyciami seksualnymi, ale protestujący nie są zadowoleni Strona główna Aktualności09.11.2018 06:09 Udostępnij: O autorze Piotr Urbaniak @gtxxor Zgodnie z obietnicą daną przez dyrektora generalnego, Sundara Pichaia, protestującym pracownikom Google zmieni sposób walki z nadużyciami seksualnymi pracowników. Wydano w tej sprawie trzystronicowy dokument, opisujący najważniejsze regulacje. Nie wszyscy są jednak w pełni usatysfakcjonowani nowymi pomysłami kierownictwa. – Zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze wszystko było w porządku w przeszłości i jest nam bardzo przykro z tego powodu. To jasne, że musimy wprowadzić pewne zmiany – pisze Sundar Pichai w wiadomości e-mail wysłanej do wszystkich pracowników. – Firma zapewni większą przejrzystość w kwestii tego, jak radzi sobie z problemami, a także lepsze wsparcie i opiekę osobom, które ich doświadczają – zapewnia dyrektor, zamykając wypowiedź załącznikiem. I to właśnie ów załącznik zawiera kluczowy – patrząc z perspektywy całego zamieszania – dokument, opisujący czekające pracowników Google'a zmiany. Prawdopodobnie najważniejszą z nich jest zmiana podejścia do systemu arbitrażowego. Korporacja zachęca, aby zgłaszać nadużycia bezpośrednio do sądu. Co więcej, Pichai obiecuje zwiększoną szczegółowość raportów i statystyk, co stanowi bezpośrednią odpowiedź na żądania manifestantów. Ponadto w firmie mają zostać przeprowadzone szkolenia na temat molestowania seksualnego, a system raportowania skarg będzie działać przez całą dobę, w czasie rzeczywistym. Niejako przy okazji, choć nie znalazło się to wśród postulatów, firma z Mountain View podejmie walkę z nadmiernym spożyciem alkoholu. Zdaniem Pichaia około 20 proc. przypadków molestowania to efekt nadmiernego pijaństwa. Powołane zostaną zespoły i zorganizowane imprezy przestrzegające przed skutkami spożycia alkoholu. Niemniej większość żądań pracowników przemilczano. CEO ledwie lakonicznie napomknął o zwiększonym zaangażowaniu w równość i praktyki integracyjne, podczas gdy inicjatorzy protestu domagają się m.in. raportów na temat różnic w płatnościach, uwzględniających podział na grupy etniczne i płci. Nie ma też raczej szans na umieszczenie jednego z szeregowych pracowników w radzie dyrektorów, jako przedstawiciela. Ten postulat zupełnie pominięto. Summa summarum protestujący pozostali nieusatysfakcjonowani. Zaznaczają co prawda wyraźnie, że doszło do postępu w wielu palących kwestiach, ale jednocześnie wskazują dalsze uchybienia. – Choć jesteśmy podekscytowani faktem postępu w zakresie molestowania seksualnego, nie rezygnujemy z najbardziej naglących potrzeb kobiet – komentuje jeden z aktywistów. Oznacza to oczywiście, że manifestanci nie powiedzieli ostatniego słowa i wkrótce może dojść do powtórki. Pytanie: jak tym razem zareaguje zarząd, który – co by nie mówić – wstępnie podjął dialog? Biznes Społeczność Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Tysiące pracowników Google'a wyszło na ulice. Mają dość nadużyć seksualnych w firmie 3 lis 2018 Piotr Urbaniak Biznes Społeczność 141 Polityk z USA krytykuje Google i Facebooka za bierność wobec antyszczepionkowców 15 lut Piotr Urbaniak Internet Bezpieczeństwo 235 Mapy Google z lepszymi komendami głosowymi. Nawigacja obsługuje już Asystenta Google 9 sty Mateusz Budzeń Oprogramowanie TechMoto CES2019 108 Jezus, Hitler i znani politycy wystąpią w kontrowersyjnej parodii gier akcji 16 gru 2018 Piotr Urbaniak Gaming 51
Udostępnij: O autorze Piotr Urbaniak @gtxxor Zgodnie z obietnicą daną przez dyrektora generalnego, Sundara Pichaia, protestującym pracownikom Google zmieni sposób walki z nadużyciami seksualnymi pracowników. Wydano w tej sprawie trzystronicowy dokument, opisujący najważniejsze regulacje. Nie wszyscy są jednak w pełni usatysfakcjonowani nowymi pomysłami kierownictwa. – Zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze wszystko było w porządku w przeszłości i jest nam bardzo przykro z tego powodu. To jasne, że musimy wprowadzić pewne zmiany – pisze Sundar Pichai w wiadomości e-mail wysłanej do wszystkich pracowników. – Firma zapewni większą przejrzystość w kwestii tego, jak radzi sobie z problemami, a także lepsze wsparcie i opiekę osobom, które ich doświadczają – zapewnia dyrektor, zamykając wypowiedź załącznikiem. I to właśnie ów załącznik zawiera kluczowy – patrząc z perspektywy całego zamieszania – dokument, opisujący czekające pracowników Google'a zmiany. Prawdopodobnie najważniejszą z nich jest zmiana podejścia do systemu arbitrażowego. Korporacja zachęca, aby zgłaszać nadużycia bezpośrednio do sądu. Co więcej, Pichai obiecuje zwiększoną szczegółowość raportów i statystyk, co stanowi bezpośrednią odpowiedź na żądania manifestantów. Ponadto w firmie mają zostać przeprowadzone szkolenia na temat molestowania seksualnego, a system raportowania skarg będzie działać przez całą dobę, w czasie rzeczywistym. Niejako przy okazji, choć nie znalazło się to wśród postulatów, firma z Mountain View podejmie walkę z nadmiernym spożyciem alkoholu. Zdaniem Pichaia około 20 proc. przypadków molestowania to efekt nadmiernego pijaństwa. Powołane zostaną zespoły i zorganizowane imprezy przestrzegające przed skutkami spożycia alkoholu. Niemniej większość żądań pracowników przemilczano. CEO ledwie lakonicznie napomknął o zwiększonym zaangażowaniu w równość i praktyki integracyjne, podczas gdy inicjatorzy protestu domagają się m.in. raportów na temat różnic w płatnościach, uwzględniających podział na grupy etniczne i płci. Nie ma też raczej szans na umieszczenie jednego z szeregowych pracowników w radzie dyrektorów, jako przedstawiciela. Ten postulat zupełnie pominięto. Summa summarum protestujący pozostali nieusatysfakcjonowani. Zaznaczają co prawda wyraźnie, że doszło do postępu w wielu palących kwestiach, ale jednocześnie wskazują dalsze uchybienia. – Choć jesteśmy podekscytowani faktem postępu w zakresie molestowania seksualnego, nie rezygnujemy z najbardziej naglących potrzeb kobiet – komentuje jeden z aktywistów. Oznacza to oczywiście, że manifestanci nie powiedzieli ostatniego słowa i wkrótce może dojść do powtórki. Pytanie: jak tym razem zareaguje zarząd, który – co by nie mówić – wstępnie podjął dialog? Biznes Społeczność Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji