HBO bierze się za „agresywną ochronę” Gry o Tron – a piraci wciąż piracą
Pierwszy odcinek słynnego (z jakiegoś tajemniczego powodu)serialu „Gra o Tron” HBO udostępniłoco prawda za darmo w Sieci, ale zrobiło to tak źle od stronytechnicznej, że niewielu starczyło cierpliwości, by skorzystać ztego oficjalnego źródła. Internauci sięgnęli więc szybko powypróbowane torrenty i streamingi. Kolejnych odcinków za darmo jużjednak nie było – więc z tym większym entuzjazmem internauci zapiractwo się wzięli. Co więc z tą „agresywną ochroną swoichtreści”, jaką zapowiadał rzecznik HBO Jeff Cusson? Ano właśniesię zaczęła, przynajmniej w USA.
We współpracy z firmą IP-Echelon, amerykańska telewizjawykrywa w Sieci kopie pirackich plików z „Grą o Tron”, anastępnie podejmuje działania prawne, mające zmusić właścicielidanej strony czy serwisu do ich usunięcia. Jak twierdzi, jest w tychdziałaniach skuteczna, choć zasoby cyberschowków pokazują cośzupełnie innego.
IP-Echelon zajmuje się także monitorowaniem rojów torrentowych,w ramach których udostępniane są poszczególne odcinki serialu. Ponamierzeniu adresów IP i zidentyfikowaniu ich użytkowników, HBOrozsyła do nich monity, wzywające do zaprzestania tej naruszającejprawo działalności. O dziwo, póki co nie straszy konsekwencjami inie żąda odszkodowań, lecz informuje piratów jedynie, jak mogąobejrzeć serial bez naruszenia praw autorskich.
W Polsce póki co HBO takiej akcji nie podjęło – i podejmowaćjej nie zamierza. Ogranicza się jedynie do „kroków zgodnych zprocedurami spółki” przeciwko serwisom, które udostępniajątreści licencjonowane przez HBO. Telewizja przypomina też, że„jedynym miejscem, w którym można legalnie oglądać Grę o Tron”są kanały linearne HBO i serwisy HBO GO oraz HBO OD.
Tymczasem mimo że od premiery trzeciego odcinka szóstego sezonuserialu minęły już ponad trzy dni, wciąż w najpopularniejszychtorrentowych rojach wysiewany on jest łącznie przez ok. 60 tys.użytkowników. Cóż, najwyraźniej piraci nie boją się agresywnejochrony.