Blog (31)
Komentarze (2.7k)
Recenzje (0)
@JuskoWczoraj i dziś – czyli w poszukiwaniu magii IT

Wczoraj i dziś – czyli w poszukiwaniu magii IT

31.01.2015 00:31, aktualizacja: 31.01.2015 12:24

[img=pc]

Od czasu do czasu zdarza mi się spojrzeć podczas pracy przez okno i szukać natchnienia na niebie, po czym znów powrócić myślami i zacząć pisać na klawiaturze, wypełniając swe zadania. Im dłużej jednak pracuję z komputerami oraz w branży IT, tym bardziej podchodzę do tego jak do zwykłego worka kartofli, nocy po dniu, bez emocji i zastanawiając się czasem – do diaska, gdzie podziała się dawna magia IT?

Podejrzewam, że można nazwać to zwykłą nostalgią, lecz czy do końca? Myślę, że dla wielu strefa IT oraz kwestie około-informatyczne również spowszedniały – jednak czy naprawdę chodzi tutaj o kolejną wiosnę na karku, następny siwy włos na głowie oraz zbyt duże wessanie do szarej rzeczywistości?

Gdy cofniemy się do początku lat '90 ubiegłego wieku, każdy chyba cieszył się z możliwości używania komputera – była to taka skrzynka, która przenosiła pewne sprawy w kolejny wymiar. Co prawda wcześniej były już 8‑bitowce, jednak miały również swoje ograniczenia (choćby długi czas wczytywania aplikacji). W międzyczasie świat Amigi zaczyna przygasać, a w domach pojawiać się powoli PC. Wraz z tym czuje się, że otwiera się kolejny etap, nie wspominając o wagarach aby zagrać u kolegów w Wolfenstein 3D, DOOM czy Duke Nukem (jeszcze nie 3D, początkowo to były platformówki).

Pojawia się Windows 95 i znów wydaje się, że technologia nie stoi w miejscu i ponownie zaczyna się coś nowego – czegoś takiego jeszcze na PC nie było (chyba, że ktoś cudem miał Maka). Obsługa weszła na kolejny poziom zaawansowania, znika DOS (na pierwszy rzut oka). Kurczę – te komputery to naprawdę magiczne skrzynki, w dodatku system operacyjny nie z tej ziemi. Nawet uruchomienie programu miało coś niesamowitego – dwa kliki, po czym otwiera się zaawansowana aplikacja - ładna, okienkowa. No i kultowe: „Można teraz bezpiecznie wyłączyć komputer”. Tego jeszcze, po prostu nie było :‑)

Kultowa fraza :-)
Kultowa fraza :-)

Czas pędzi i przynosi rewolucję graficzną (również sprzętową) w postaci Quake I, Tomb Raider czy Duke Nukem 3D – to jest po prostu niesamowite – co jeszcze przyniesie nam przyszłość?

Nadchodzi rok 1998 i następny system Microsoftu – Windows 98. Całkiem miły, rewolucji w designie nie ma - szarości mają swój urok, pozwalając skupić się na pracy. Taak – żyjemy w ciekawych czasach - jak w ogóle można było żyć bez komputerów, skoro tak upraszczają pracę, rozrywkę, no i „pomagają w nauce” (pamiętacie ten argument, aby naciągać rodziców na kupno PC)? :‑) Nadal komputery są takim magicznym wynalazkiem w domowych zaciszach. Kolejna rewolucja sprzętowa jak i growa – Quake II, Half-Life czy Unreal (ta grafika, ta woda, niebo – a wszystko nawet w software mode!).

Dochodzimy do 1999 roku, kiedy posiadałem najbardziej zaawansowany na osiedlu komputer (a może i miasteczku?) - P400 MHz, 64MB RAM, Riva TNT 16MB, 8GB HDD, 15” monitor CRT. Cena - tylko 3600zł :‑) Wśród znajomych z komputerami, każdy patrzył na mojego blaszaka z opadem szczęki, gdyż mieli maszyny na zintegrowanych grafikach gdzie Half-Life zacinał, a ja grałem w Unreal na full detalach, bądź mieli standardowo 32MB RAM (co powoli przestawało być wystarczające). Dla mnie komputer to magiczne pudełko – wgłębianie się w Windows 98, próby napraw, pewne wsiąkanie w aspekty technologiczne (choć byłem wtedy raczej zapalonym graczem). Na osiedlu mieszkał też pewien informatyk – chyba mistrz dla każdego adepta sztuk komputerowych. Pracował wtedy jako helpdesk / automatyk w jednym z dużych zakładów i każdy wyobrażał sobie, że gość musi mieć klawe życie – przyjemna praca z komputerami, zna się na programowaniu, pewnie musi mieć sporo pieniędzy. Każdy gnał do niego z pytaniami czy awariami – w końcu informatyk, no to guru - wszystko wie :‑) W mig jakoś w 2000 roku, wyprzedził wszystkich i pamiętam tylko, że jego komputer miał 128MB RAM i procesor ponad 600MHz – po prostu rakieta.

Blue Screen of Death - rzecz niemal wpisana w codzienną pracę z Windows 98 ;-)
Blue Screen of Death - rzecz niemal wpisana w codzienną pracę z Windows 98 ;-)

Czas płynął, mamy przekrój lat 2000-2003. Osobiście komputer wciągnął mnie bardzo – ostatecznie to wspomniana magia w blaszanej obudowie, choć mój PC zaczął już się starzeć i low‑detail było normą. W międzyczasie próbowałem tworzyć strony www za pomocą programu Hot Metal, coś tam kodzić w Borland Delphi, modzić w Trackerach itp. Był to też czas, kiedy modemy zaczynały odchodzić w niepamięć, a pojawiały się kafejki internetowe, w tym u nielicznych stałe łącza. Bardziej dostępny internet ponownie był przekroczeniem pewnych granic – cały świat w zasięgu klawiatury, w dodatku IRC, a godzina w kafejce kosztowała chyba 6zł. Tak, to było coś – w dodatku pierwsze próby gier multiplayer, w tym przypadku demo Unreal Tournament – wtedy też po raz pierwszy zdziwiłem się, że strzelam, a strzał dopiero po chwili jest na ekranie...tylko czy miało to znaczenie? :‑) Dziś chyba każdy wie, że po prostu ping był wysoki :‑) Ludzie w kafejce spotykali się na LAN sesjach Quake III Arena, niektórzy na Counter-Strike. Powtarzam się, lecz komputer był technologią, która miała coś w sobie i jeszcze czymś na pewno zaskoczy – co zresztą się stało, gdyż wystrzelił wtedy boom technologiczny.

W latach 2003-2010 komputery zaczęły zyskiwać kolejne GHz w procesorach, z czasem kolejne rdzenie, podskoczyła ilość montowanej pamięci RAM, pojemność dysków, możliwości kart graficznych, pojawiła się rewolucyjna Vista i dobry Windows 7. Rozwój dokonał się też w grafice komputerowej i grach, czego doskonałymi przykładami są Half-Life 2, DOOM 3 czy Far Cry. Oczywiście progres technologiczny dotyczył również telefonów, gdzie prócz klasycznych modeli zaczęły pojawiać się smartfony Nokii, oparte o Symbiana (choć nie tylko Nokia używała tego systemu). Generalnie lata te określiłbym jako wyścig na podzespoły, grafikę, telewizory HD oraz telefony. Koniec tego przedziału przyniósł też Androida , upowszechnienie laptopów, zmierzch Symbiana oraz przedstawienie iPada, jeśli się nie mylę.

Przedział lat 2010-2015. Cóż, komputery, smartfony, tablety, rozdzielczość HD - to już norma. W zasadzie technologie połączyły się nierozerwalnie z życiem codziennym, a producenci chcą wszystko uczynić „smart” - nawet kuwety dla kota oraz doniczki dla kwiatków. Dziś sam pracuję na co dzień w IT przy komputerze i wiem też, że Pan Darek (czyli wspomniany wcześniej osiedlowy guru informatyk) wcale nie miał takiego klawego życia, a programista to wcale nie jest a'la prezes danej firmy, tylko osoba walcząca z kodem, próbująca napisać go dobrze pomiędzy bugami. Włączam komputer – Windows czy Linux, jestem znudzony. Próbuję pisać kod – proszę sam siebie o więcej cierpliwości. Dłubanie w Windows czy komputerze – dziś zna to niemal każdy, a problemów nie rozwiązuje się już samemu w ciemno, bo istnieją fora internetowe. Do internetu podłączony jest też prawie każdy, a fraza LAN‑Party jest dla niektórych zagadką.

IRC - standard internetowego chatowania. W niektórych kręgach nadal popularny
IRC - standard internetowego chatowania. W niektórych kręgach nadal popularny

W kwestii gier czy sprzętów, nie ma co już powodować takiej magii, gdyż co niby ma? Dołożenie kolejnego rdzenia do smartfona? Zagęszczenie pikseli wyświetlacza? Kolejny model tabletu, który jest prawie identyczny co 15 poprzednich modeli, tylko siłą rzeczy wstawili nieco silniejsze podzespoły? Gry, które nawet w wersjach pudełkowych mają mikropłatności, a rewolucji szuka się w wydawaniu remasterów i powrocie do pikselowej formy (indie)?

Wyciągam z piwnicy starego blaszaka z 1999 roku, tak, tego z P400MHz i odpalam – Windows 98, motywy systemowe wraz z dźwiękami co sprawia, iż system żyje i jest interaktywny. Prosty interfejs nie atakuje kolorami z farb plakatowych, a system śmiga na 64MB RAM i zostawia masę wolnej pamięci. Tak – to mogło się podobać. Patrzę na Windows 10 i zastanawiam się, czy to wizualna rewolucja lub regres (choć zdanie pasuje bardziej do W8). Odszukałem też telefon Siemens SX1 z 2003 roku, który pracuje na Symbianie S60v1 i nie dziwię się, czemu wręcz musiałem go mieć (na żadnym innym telefonie, nie pisało mi się potem tak wygodnie wiadomości SMS). Odpalam Half-Life, Quake 2 czy Unreal - wciągają mnie nawet bardziej, niż kiedyś.

To nostalgia, czy wina kolejnych siwych włosów mimo młodego wieku? A może faktycznie technologia stała się tak powszechna, że nie ma już co wzbudzać tego efektu „WOW” jak dawniej? Może te dokładanie kolejnych rdzeni do tabletów i smartfonów jest rzeczywiście tak emocjonujące jak kiedyś PC, tylko tego nie zauważam? Ciężko stwierdzić jednoznacznie...

Spis mojego blogowania: klik

grafiki: twentysomethinglivingsadisticvmware communitieswykop

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (29)