Licencjonowanie Office 365 według Spider's Web to pobożne życzenia...

Licencjonowanie Office 365 według Spider's Web to pobożne życzenia...

Licencjonowanie Office 365 według Spider's Web to pobożne życzenia...
Wojciech Kowasz
17.04.2014 16:52, aktualizacja: 17.04.2014 17:03

W Polsce historia interpretowania licencji Microsoftu na różne sposoby jest bardzo bogata, ale nie ma się co dziwić – my, Polacy, już tak mamy, że musimy kombinować jak tylko się da, aby wyjść na swoje najmniejszym kosztem, często poświęcając temu zagadnieniu nieracjonalnie dużo uwagi, byle tylko "oszukać system". Nieraz rzeczy, które za oceanem wydają się proste i bezsporne, u nas przedstawiane są w taki sposób, że pomysłodawcom włos zjeżyłby się na głowie, gdyby o tym usłyszeli.

Nam włos się zjeżył, gdy przeczytaliśmy opinię jednego ze znanych blogerów serwisu Spider's Web, Macieja Gajewskiego, który... pochwalił się w swoim artykule złamaniem warunków licencji Office 365 dla Użytkowników Domowych. Co gorsza, w sukurs przyszedł mu serwis PC World, marka od lata znana i uznana, jeszcze z czasów świetności drukowanych czasopism. Tam redaktor Piotr Grabiec także napisał, że Office 365 dla Użytkowników Domowych oferuje udostępnianie licencji na konta Microsoft członków rodziny lub znajomym. Jako portal, którego nadrzędnym celem jest propagowanie legalnego oprogramowania i ducha legalności, postanowiliśmy tę sprawę zbadać, zwłaszcza że pan Gajewski brnął w swoje i na dodatek podpierał się rzekomą aprobatą pracownika Microsoftu.

Jako pierwszy całe to zamieszanie opisał dość szczegółowo jeden z naszych czytelników, Monczkin, na łamach swojego bloga prowadzonego na naszym portalu. Streśćmy tutaj szybko istotę sprawy, a po więcej szczegółów odsyłamy do źródła. Problem zaczął się od tego, że pan Gajewski poinformował w swoim artykule, że jest subskrybentem Office 365 dla Użytkowników Domowych, ale jako że nie posiada aż pięciu urządzeń (a na tyle licencje dostarcza owa subskrypcja), przekazał dwa pozostałe mu klucze aktywacyjne kolegom, z którymi – jak się wyraził – luźno czasem współpracuje. Choć nie wzbudziło to przesadnie zainteresowania w komentarzach pod samym artykułem, to jednak w Google+ znaleźli się bystrzejsi czytelnicy pana Gajewskiego, którzy zwrócili uwagę, że coś tu nie gra, bo treść umowy licencyjnej Office 365 dla Użytkowników Domowych umożliwia korzystanie z pakietu Office na, owszem, maksymalnie pięciu urządzeniach, ale używanych przez samego subskrybenta i członków jego gospodarstwa domowego.

To już wzbudziło kontrowersje na tyle duże, że sam zainteresowany pojawił się w tej dyskusji i powtórzył, że według niego oddawanie kluczy kolegom nie jest naruszeniem zasad licencji, a także zasłonił się opinią otrzymaną rzekomo od pana Marka Zaleskiego, pracownika działu PR polskiego Microsoftu, który miał mu w prywatnej rozmowie przyznać rację. Skontaktowaliśmy się więc z centrum prasowym polskiego oddziału Microsoftu i poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie. Okazało się, że Microsoft jednak zaprzeczył, jakoby pan Zaleski coś takiego powiedział. Oto co otrzymaliśmy w odpowiedzi od pani Joanny Frąckowiak, PR Manager w polskim oddziale Microsoftu:

Zgodnie z EULA Office 365 Home Premium „subskrypcja Office 365 dla Użytkowników Domowych uprawnia do zainstalowania pakietu Office maksymalnie na pięciu komputerach PC lub Mac oraz na pięciu tabletach z systemem Windows lub iPadach używanych maksymalnie przez 5 członków gospodarstwa domowego.”

Przez gospodarstwo domowe zgodnie z definicją „gospodarstwa domowego” zawartą w Encyklopedii PWN, rozumie się „zespół osób razem zamieszkujących i wspólnie utrzymujących się, w większości połączonych więzami biologicznymi i stanowiących rodziny. Do gospodarstwa domowego zalicza się również osoby niespokrewnione, ale wspólnie zamieszkujące i utrzymujące się; osoby samotne, utrzymujące się samodzielnie to jednoosobowe gospodarstwa domowe”.

A zatem twierdzenie dziennikarza, wyrażone w artykule z 15 kwietnia „Office 365 Personal, czyli ostatni element układanki” w serwisie Spider’sWeb „swój abonament na Office 365 rozdzieliłem między swoją kobietę, mamę i… dwóch kolegów, z którymi luźno czasem współpracuję” jest prawdziwe tylko przy dochowaniu warunku, że wszystkie te osoby pozostają we wspólnym gospodarstwie domowym.

Takie też informacje zostały wcześniej przekazane przez Marka Zaleskiego z działu PR.

Pan Maciej Gajewski udzielał się w dyskusji na naszym blogu i próbował bronić swojej tezy, niemniej z jego wypowiedzi nie można wywnioskować, aby zamieszkiwał i utrzymywał się z dwoma kolegami, z którymi luźno współpracuje. Nigdzie tego nie przyznał w komentarzach, raczej kluczył i próbował udowadniać, że udostępnianie domowego Office 365 niespokrewnionym i niepozostającym w ramach jednego gospodarstwa domowego osobom jest w świetle licencji w porządku. W pewnym momencie stwierdził też, że on tylko wypożycza swoje tablety kolegom – co i tak nie działa tu na jego korzyść, bo w umowie licencyjnej wyraźnie napisane jest, że oprogramowanie może być używane tylko przez domowników. Najciekawsze jednak jest to, że Microsoft de facto nie potwierdza wersji pana Gajewskiego, jakoby pracownik PR zaaprobował stanowisko blogera...

Wygląda więc niestety na to, że ktoś ma tu zwyczajnie problem z przyznaniem się do błędu, a przecież błądzić to rzecz ludzka. Jeśli jednak jest się blogerem na popularnym blogu technologicznym, trzeba się liczyć z tym, że wielu ludzi po prostu ufa w rzetelność informacji tam przekazywanych. Martwi też, że – sądząc po materiale w serwisie PC World – mamy wśród naszych dziennikarzy i w blogosferze tak niską świadomość dotyczącą legalności oprogramowania. Niestety pogląd, że "kupiłem – to moje" wydaje się być bardzo głęboko zakorzeniony w naszej mentalności i jeszcze długo się go nie pozbędziemy, na czym ostatecznie cierpimy wszyscy nie mając dostępu do takich usług jak Netflix, Hulu czy jeszcze do niedawna iTunes...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (131)