Manta MID707 — moc Samsunga, której szybko brakuje energii

Manta MID707 — moc Samsunga, której szybko brakuje energii

Manta MID707 — moc Samsunga, której szybko brakuje energii
Redakcja
23.12.2013 16:49, aktualizacja: 28.12.2013 12:07

Manta… kolejna po GoClever nazwa, która nie kojarzyła mi się zbyt dobrze, chyba dlatego, że producent ten wyraźnie nie celuje w segment jakościowy, a raczej stara się zachęcić użytkowników przede wszystkim niską ceną. W moje ręce trafił niedawno tablet o jakże wybujałej nazwie Manta Tablet QUAD POWER Ultra GPS MID707. Gdybym miał oceniać go tylko na podstawie tego, z pewnością dostałby komplet punktów za humor producenta. Pomimo niskiej ceny, mamy tu do czynienia z całkiem bogatym zestawem. Ładne kartonowe pudełko, a w nim oprócz tabletu kabelek USB, dedykowana ładowarka (niestety przez USB urządzenia nie naładujemy), kabel OTG, słuchawki instrukcja i nieco dokumentów. Wśród nich także kupon na książki w serwisie Nexto. Producent postanowił również uraczyć nas dedykowanym futerałem, który jest nieźle wykonany i jedyne co można mu zarzucić to zamykanie na niezbyt bezpieczne rzepy.

Pierwszy kontakt z urządzeniem przywodzi na myśl tylko jedno: gdzieś już to widziałem. Mocno zaokrąglony prostokąt z wyraźnie odróżniającym się głównym przyciskiem fizycznym pod ekranem. Manta definitywnie wzorowała się na smartfonach Samsunga biorąc pod uwagę design swojego tabletu, a i nie tylko ten element zresztą, co zostanie potwierdzone w dalszej części recenzji. Przód w głównej mierze zajmuje oczywiście ekran, nad nim znajdziemy aparat, który teoretycznie jest przeznaczony do komunikatorów takich jak Skype. U dołu natomiast spory przycisk fizyczny umożliwiający wybudzenie jak i powrót do głównego pulpitu. Jest on solidnie wykonany, choć mógłby być nieco wyższy, bo obecnie wciskamy go poniżej poziomu reszty przedniego panelu. Co ciekawe, po zablokowaniu i odczekaniu kilku sekund urządzenie znowu na chwilę uruchamia ekran, a dopiero po chwili przechodzi do uśpienia. Zastanawia mnie również sama sensowność użycia tego przycisku, bo w systemie mamy do dyspozycji przyciski ekranowe, które swoje zadanie spełniają lepiej, chociażby obracając się razem z urządzeniem.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

To co daje o sobie wyraźnie znać, to sporo miejsca przeznaczonego na ramki obok wyświetlacza w zasadzie z każdej strony. Dzięki nim co prawda korzystanie z niego jest pewniejsze, bo nie narażamy się tak bardzo na przypadkowe naciskanie ekranu, z drugiej jednak aż taka ich wielkość po prostu prosi się o stwierdzenie, że sporo miejsca niepotrzebnie zmarnowano. Gdyby były one mniejsze, całe urządzenie mogło być mniejsze. Biorąc pod uwagę, że jest ono dosyć grube, bo ma 10,5mm (dla porównania Nexus 7 v2 to 8,65 mm), obcowanie z nim nie należy do najbardziej komfortowych. Robi ono wrażenie po prostu nienaturalnie napuchniętego, zarówno od strony wizualnej jak i po zderzeniu z rzeczywistym użytkiem.

Tył to jedna wielka plastikowa pokrywa w kolorze przypominającym niebieski, opatrzona logiem producenta, aparatem, głośnikiem i o dziwo diodą doświetlającą. Plastik jest gładki, zbiera wszelkie odciski w niesamowitym tempie i robi całkiem niezłe wrażenie. Konstrukcja nie ugina się i nie skrzypi, jest także całkiem przyjemna w dotyku. Widać tam jednak wyraźne niedoróbki konstrukcyjne: zarówno głośnik jak i dioda nie są ustawione równo. Może taki był zabieg projektantów, niemniej nie wygląda to jak dzieło sztuki, a raczej zwykła tandeta. Sam głośnik jest niewielki, po położeniu urządzenia na jakiejś powierzchni za to skutecznie zagłuszany. Wiele do życzenia pozostawia również jakość dźwięku. Lepiej nie stosować poziomów głośności wyższych niż maksymalnie 40%, chyba że naprawdę lubimy słuchać zniekształceń i czegoś co brzmi raczej marnie. Co więcej, w chwilę po odblokowaniu urządzenia z głośnika wydobywają się szumy, cichną one po kilku sekundach.

Z góry totalna pustka, podobnie i z prawej strony. Dopiero po lewej zobaczymy włącznik, a także przyciski sterowania głośnością. Są one łatwo dostępne, choć wymagają użycia nieco za dużej siły do wciśnięcia. U dołu znajdziemy za to wszystkie złącza: gniazdo ładowarki, mini HDMI, ukryty za gumową osłoną port dla karty microSD, gniazdo słuchawkowe mini jack, a także micro USB 2.0. Koniec wieńczy wbudowany mikrofon.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Zastosowany w tym tablecie wyświetlacz to ekran LCD IPS o rozmiarze 7” i rozdzielczości 1280x800 px. Producent chwali się jasnością na poziomie 300 nitów i w zasadzie nie można mu tu niczego odmówić: zakres jasności zarówno w wypadku wartości maksymalnej jak i minimalnej jest w zupełności wystarczający do użytku domowego. W dzień nie powinno być problemów przy pracy już z jasnością 40-50%, w nocy zaś obniżenie jej do minimum pozwala na czytanie ebooków i nie naraża nas na oślepianie. Zabrakło czujnika jasności i automatycznego jej dostosowywania, acz poprzednie testy pokazały, że w pewnych granicach cenowych po prostu nie ma co na niego liczyć. Rozdzielczość jak na ten rozmiar jest wystarczająca. Nie jest to rozwiązanie idealne, bo za takie uważam w tym rozmiarze Full HD, jednak zagęszczenie na poziomie 215 ppi z jakim mamy tu do czynienia nie stanowi żadnego problemu. W końcu tablet trzymamy w większej odległości od oczu niż smartfon. Urządzenie nadaje się do czytania treści różnego rodzaju, tak stron internetowych jak i książek elektronicznych. Ostrość jest na odpowiednim poziomie i dopiero po przyjrzeniu się zobaczymy niedoskonałości. Kąty widzenia są w porządku, nawet po przekątnej nie ma znacznej utraty jakości, choć wtedy bardzo dokuczliwe stają się wszelkie refleksy.

To co robi naprawdę katastrofalne wrażenie to biel. W zasadzie użycie tutaj tego słowa to obraza dla urządzeń, które faktycznie są w stanie ją wyświetlić. Manta tego nie potrafi i coś co powinno być białe, wygląda jak (za przeproszeniem) osikany śnieg. Jeżeli ktoś mógł porównać ze sobą biel na ekranach LCD i AMOLED wie, że na tych drugich jest ona o wiele cieplejsza i nienaturalna, w zasadzie żółta, a przy niskich poziomach jasności również sprawiające wrażenie mocno zabrudzonej (w szczególności z układem pikseli typu PenTile). Tutaj choć mamy do czynienia z ekranem typu IPS, to zażółcenie jest bardzo intensywne i wygląda to strasznie. Może nie przeszkadza w trakcie dynamicznych gier, ale podczas przeglądania stron internetowych robi naprawdę złe wrażenie. Pociechą jest to, że producent zdecydował się dać użytkownikom fabryczną folię. Jest ona gładka i ma zabezpieczać ekran, który najprawdopodobniej nie używa żadnej osłony pokroju sławnego Gorilla Glass. Szkoda tylko, że nie zastosowano chociażby delikatnej folii matowej, bo na tej od producenta są doskonale widoczne tak refleksy świetlne jak i odciski palców.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]
  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Tablet Manty pracuje pod kontrolą Androida 4.2.2 i raczej nie doczeka się aktualizacji do jakiejkolwiek nowszej wersji, ta natomiast przydałaby mu się z pewnych względów, o którym będzie mowa nieco dalej. Podobnie do wielu innych tańszych urządzeń, nie znajdziemy tu żadnej dedykowanej nakładki, a czysty system od Google wzbogacony co najwyżej o dedykowane aplikacje. Tych jest natomiast całkiem sporo, choć użyteczność wielu z nich stoi pod wielkim znakiem zapytania. W systemie znajdziemy kolejne podobieństwo do Samsunga, jakim są chociażby wbudowane tapety, definitywnie znane właśnie z urządzeń giganta.

[break/]Znajdziemy tu klienta Audioteki z kilkoma darmowymi rozdziałami do odsłuchania, czy też e-Kiosku. Aplikacji dedykowanych poszczególnym usługom znanym z polskiego Internetu jest tu znacznie więcej: eskaGo, Foodpanda, Interia i serwisy jej pokrewne oraz usługi Onetu to tylko część z nich. Z bardziej przydatnych warto wymienić z pewnością Iplę, klienta serwisu Legimi oraz Nexto, a także strefę VOD. Zupełnie nie mam pojęcia co nakłoniło producenta do zamieszczenia aplikacji do obsługi serwisu Wiedza Bezużyteczna, będącego swoistym klonem Demotywatorów i nacechowanego na ciekawostki nie mające większego znaczenia. Domyślną przeglądarką internetową jest natomiast ta znana z czystego Androida. Spisuje się ona bardzo dobrze i ma spore możliwości konfiguracyjne, na dodatek pozwala na synchronizację danych (historia, zakładki) z Chrome zainstalowanym na komputerze.

Ciekawie prezentuje się za to aplikacja CrazyDwarf, będąca swoistym przewodnikiem po miastach. Dzięki niej szybko sprawdzimy informacje dotyczące zabytków, miejsc rozrywki, restauracji czy zakupów w kilku miastach Europy: Wrocławiu, Berlinie, Pradze i Wiedniu. Pozwala ona na pobranie danych do użytku w trybie offline, a wtedy możemy już śmiało ruszać z tabletem na wyprawę, o ile gdzieś po drodze znajdziemy gniazdka elektryczne. Na urządzeniu znajdziemy także aplikację Mantabox, stanowiącą klienta dla dedykowanej usługi firmy do przechowywania plików w chmurze. Oferta nie jest oszałamiająca, podobnie do konkurencji i tutaj użytkownik otrzymuje 5 GB na swoje pliki. Sam klient jest bardzo prosty, jego możliwości w zasadzie ograniczają się do tworzenia folderów, wysyłania i pobierania plików, oraz ich przenoszenia czy zmiany nazwy. Aplikacja może wprowadzić w świat chmur osoby niezorientowane w temacie, jednakże nie stanowi żadnej konkurencji dla chociażby Dropboksa. Wiele z aplikacji w zasadzie bez wydania dodatkowych środków nie na wiele się zda. Jest tak chociażby z SuperMemo do nauki języków obcych, który nie wyposażono w żaden z kursów. W efekcie traktuję takie aplikacje jako typowe „zapychacze” mające na celu pokazanie, że coś jest… Realna funkcjonalność nie ma jednak większego znaczenia.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]
  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Podobnie jak i GoClever, tak samo i Manta postanowiła wspomóc użytkowników aplikacjami z rodziny ES: eksploratorem plików, a także menagerem zadań. Są one przydatne, chociażby w celu wykorzystania możliwości połączenia innego urządzenia za pomocą kabla OTG. Czy potrzebna tu była jednak aplikacja mająca na celu optymalizację działania systemu poprzez ubijanie działających procesów? Typowy użytkownik korzystający po prostu z różnych usług internetowych raczej tego nie potrzebuje, a nawet jeżeli uruchomi, może nie wiedzieć do czego to służy (sprawy nie ułatwia to, że manager zadań jest w angielskiej wersji językowej). Do muzyki i multimediów przeznaczono odpowiednio domyślny odtwarzacz oraz aplikację UTPlayer, które wystarczą w większości wypadków.

O ile aplikacji od producenta jest sporo, o tyle tych od Google znajdziemy tu naprawdę niewiele. W zasadzie jest to jedynie sklep Google Play, komunikator Hangouts a także kalendarz pozwalający na synchronizację. O ile w przypadku dostępności wbudowanej, bardzo dobrej przeglądarki Androida można przemilczeć brak Chrome, o tyle zastanawia brak aplikacji do obsługi serwisu YouTube. Urządzenie celuje w masowego odbiorcę, dla którego jest to usługa z której korzysta się na co dzień. Lepiej, aby była ona dostępna od razu, bez wymogu ręcznej instalacji, tym bardziej, że znalazło się przecież miejsce na wiele innych aplikacji. Mam również wrażenie, że coś jest nie do końca tak z Androidem zastosowanym w MID707, czego przykładem jest wspomniane wcześniej samoczynne wybudzanie zaraz po zablokowaniu.

Za połączenie ze światem odpowiada WiFi obsługujące standardy 802.11b/g/n. Jego zasięg jest przeciętny, acz stabilny i nie miałem w tej kwestii żadnych problemów Tablet nie został wyposażony w modem do obsługi sieci 3G, producent jednak deklaruje zgodność z wieloma zewnętrznymi modemami, które można podłączyć za pomocą kabla OTG dołączonego do zestawu. Niestety pomimo sygnalizacji nawiązania połączenia przez sam modem, tablet nie był w stanie skorzystać z dostępu do Aero2 za pomocą dosyć popularnego Huawei E3131. Wynika to jednak najprawdopodobniej z faktu, iż urządzenie do konfiguracji wykorzystuje interfejs www i jest rozpoznawane jako karta sieciowa a nie typowy modem. Sama funkcja OTG spisuje się natomiast bez zarzutu. Do tabletu możemy podłączyć zarówno pamięci typu flash, jak i zewnętrzne dyski twarde, choć w tym drugim wypadku należy się liczyć z naprawdę ekspresowym znikaniem baterii.[img=t1][join][img=t2][img=t3][join][img=t4]Gdy zajrzymy pod maskę urządzenia następuje swobodny opad szczęki połączony z rozwinięciem głównego narządu jamy gębowej. Znajdziemy tam bowiem czterordzeniowy procesor Samsunga, Exynosa 4 Quad o taktowaniu 1,4 GHz. Jest to układ Cortex-A9, dodatkowo wspierany czterordzeniowym procesorem graficznym w postaci Mali-400MP. Takie same połączenie znajdziemy chociażby w Samsungu Galaxy S III, a także Galaxy Note II, a więc urządzeniach z naprawdę wysokiej półki! Całości dopełnia 1 GB pamięci RAM, a także 8 GB pamięci wewnętrznej (do dyspozycji użytkownika pozostaje około 5,5 GB) z możliwością powiększenia przy użyciu karty pamięci microSD o rozmiarze do maksymalnie 32 GB. Jak taki potwór spisuje się w praktyce? Czy jest to coś, co zapewnia naprawdę niesamowitą wydajność? Niestety okazuje się, że nie w każdym wypadku.

Na pierwszy rzut poszły testy syntetyczne i według nich urządzenie nie jest tak szybkie jak można by się spodziewać. Wyniki w zależności od testu, są na ogół nieco niższe niż testowanego jakiś czas temu tabletu GoClever Aries 101 czy też smartfonu Acer Liquid E2, a należy wziąć pod uwagę, że one korzystają z układów MediaTek. Podczas normalnego korzystania z tabletu jest nieźle, choć wydajność nie porywa. Z pewnością urządzenie działa płynniej niż GoClever, jednocześnie nie zapewnia takiej płynności jak Acer, jest więc gdzieś pośrodku tej stawki. Winą na ten stan rzeczy moim zdaniem można obarczyć niezbyt szybką pamięć wewnętrzną, a także brak optymalizacji ze strony producenta, bo objawia się to długimi czasami oczekiwania na reakcje np. podczas instalowania większych aplikacji z Google Play. Przypomina to nieco sytuację z Galaxy Nexusa i Nexusa 7 pierwszej generacji, które bez technologii TRIM bywały w takich zastosowaniach równie wolne. [img=t1][join][img=t2][img=t3][join][img=t4][break/]O wiele lepiej kwestia wydajności wygląda po uruchomieniu jednej konkretnej aplikacji. Nie ma tu najmniejszych problemów z płynnością działania gier takich jak Carmageddon czy też Modern Warfare 4, nie wspominając o najnowszych wersjach Asphalta. Bez zarzutu spisuje się także np. przeglądarka internetowa Chrome. Wszystko to jest jednak okupione tym, że urządzenie nie radzi sobie z wielozadaniowością. O ile pamięć RAM na to pozwala (zaraz po uruchomieniu wolna jej ilość to około 560 MB), o tyle w praktyce po prostu ciężko nazwać taki użytek naprawdę komfortowym. Szkoda, bo gdyby całość zachowywała się jak Liquid E2, można by urządzenie to nazwać prawdziwym tygrysem wydajnościowym ze średniej półki cenowej. To co mi się nie spodobało to także mocne nagrzewanie się dolnej części urządzenia gdy jest ono pod obciążeniem. Nie można powiedzieć o parzeniu, jednak ciepło jest bardzo wyczuwalne i powoduje pewien dyskomfort. Podczas używania w pozycji poziomej znajdują się tam palce jednej z rąk i nie sposób od tego ciepła uciec.

Producent na pudełku najpierw "chwali się" baterią o pojemności 3000 mAh, a zaraz obok pisze o czasie pracy "do czterech godzin“. Dobrze przeczytaliście, chodzi o marne cztery godzin, co biorąc pod uwagę wielkość ekranu jest naprawdę słaby wynikiem. Co gorsza, praktyczne testy tylko potwierdzają te informacje. Można więc pogratulować producentowi odwagi do przyznania się, że jego własne urządzenie pracuje naprawdę krótko i do solidnej pracy lub wymagającej zabawy w zasadzie najlepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie go podłączonego do sieci.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]
  • Slider item
  • Slider item
[1/2]
  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Status baterii tabletu wskazywał wartość 40% gdy uruchomiłem grę Carmageddon. Przejechanie jednego niezbyt długiego wyścigu zajęło około kwadransa. Po zakończeniu z baterii pozostało już tylko 19%. Nie to jednak było najgorsze. Po sprawdzeniu odłożyłem tablet na biurko i leżał tak sobie około godziny. Gdy po tym czasie chciałem go użyć okazało się, że niestety system już się wyłączył i urządzenie domaga się podłączenia do ładowarki... Pokazuje to nie tylko jak słaba jest ta bateria, ale także możliwy problem z poprawnym wyświetlaniem informacji o jej stanie zaraz po wymagającej pracy. Predykcja czasu pracy jest w takich przypadkach niedokładna i wyraźnie zawyżona.

Po dwóch cyklach pełnego ładowania ten efekt na szczęście nieco się zmniejszył. Postanowiłem także w służbie nauki poświęcić się i dokładnie przetestować czas pracy. Zaraz po odłączeniu od ładowarki i przy stanie 100% rozpocząłem fantazyjne przejeżdżanie przechodniów w Carmageddonie. Jasnosć ekranu ustawiłem na poziomie około 50%. Mieszając tę grę z benchmarkami 3DMark oraz Anomaly 2 doprowadziłem do wyłączenia się urządzenia po czasie 2 godzin i 15 minut. W tym czasie zanotowałem bardzo szybki spadek do poziomu 30%, następnie urządzenie pracowało dosyć długo, aby zaliczyć kolejny spadek z wartości 20% do około 5-6%. Wskazania są więc nieco orientacyjne i lepiej mieć przy sobie ładowarkę. Jest to wynik słaby, jednakże należy wziąć pod uwagę, że przez cały ten czas tablet był dosyć mocno obciążony. W trakcie zwykłego leżakowania potrafi wytrzymać całkiem sporo, oczywiście o ile wyłączymy podtrzymywanie połączenia z siecią Wi-Fi, bo to w połączeniu z synchronizacją znacznie ten czas skróci. Ogólnie jak na tablet tego rozmiaru jest słabo, producent powinien zadbać o ogniwo o większej pojemności.

W tablecie tym zastosowano aż dwa aparaty. Na tyle jest to 2,0 Mpix z diodą doświetlającą, z przodu natomiast 0,3 Mpix. Żaden z nich nie posiada autofocusu, jakość zdjęć jest natomiast tak porażająco niska, że czyni z nich bezsensowne, zupełnie bezużyteczne dodatki. Zdjęcia są rozmazane, brak im jakichkolwiek szczegółów, nie ma tu mowy o wykonaniu podręcznego zdjęcia jakichkolwiek notatek. Aplikacja do obsługi aparatu przypomina nieco te stosowane w urządzeniach Nexus. Pozwala ona na wybór kompozycji i balansu bieli, a także wykonywanie panoram. Szczerze mówiąc, producent mógł sobie te akcesoria naprawdę darować, bo nie nadają się one nawet do komunikatorów takich jak Skype czy Google Hangouts. Oczywiście wygrał w tym wypadku marketing oraz chęć bycia przynajmniej na równi z konkurencją (która również umieści bezużyteczne aparaty).

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Tablet Manta MID707 oprócz znacznie zbyt długiej pełnej nazwy zaskoczył mnie przede wszystkim całkiem dobrym wykonaniem. Choć bardzo przypomina on produkty Samsunga, to jednak nie skrzypi jak one. Zaletą jest bardzo dobra wydajność, o ile oczywiście nie będziemy korzystać z dużej ilości aplikacji. O ile systemowi zdarzają się pewnego rodzaju czkawki, o tyle do gier sprawdzi się świetnie, może to więc być prezent gwiazdkowy dla fana mobilnej rozgrywki. Ogromnymi wadami tabletu jest fatalne odwzorowanie bieli, która tak naprawdę jest wyświetlana jako kolor mający więcej wspólnego z żółtym, oraz bardzo słaba bateria. Nadaje się on do prostych domowych zastosowań do osób, które nie będą miały problemu z bardzo częstym korzystaniem z ładowarki. Sporo funkcji takich jak OTG czy przewodnik po miastach w zasadzie nie użyjemy, jeśli pod ręką nie będziemy mieli dodatkowego źródła energii.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)