Mieszkańcy San Francisco rzucają kamieniami w Google-busy

Mieszkańcy San Francisco rzucają kamieniami w Google-busy

Karolina Kowasz
13.03.2014 12:58

Niedawno słynna korporacja Google uruchomiła własną linię autobusów dla pracowników, dzięki czemu mogą oni nadal mieszkać w San Francisco i nie martwić się dojazdem. Mimo że to ekologiczne rozwiązanie, bo pracownicy nie muszą korzystać ze swoich samochodów by dojechać do Doliny Krzemowej, więc nie powodują także korków, to mieszkańcy miasta widzą w nich... obcych w statkach kosmicznych.

Dolina Krzemowa jest oddalona od San Francisco o ponad 60 kilometrów. Nie dziwi więc, że firmy w niej skupione dbają, by ich pracownicy mieli jak dostać się do pracy, do tego w wygodny sposób. Jako pierwszy na pomysł zorganizowania transportu wpadł Google, ale zaraz inne korporacje poszły w jego ślady. Dzięki temu, codziennie rano, autobusy przyjeżdżają po zaspaną kadrę pracowniczą, która czeka na miejskich przystankach.

Obraz

Sam fakt, że G-busy korzystają z miejskich przystanków i niejednokrotnie czekają na nich na spóźnialskich pracowników, powoduje oburzenie mieszkańców. Jeszcze do niedawna mogły one stawać na nich za darmo, jednak od początku roku San Francisco nałożyło opłatę w wysokości jednego dolara za postój jednego autobusu na jednym przystanku. Dla protestujących mieszkańców jest to za mała kwota, a Google, w swoim oświadczeniu, zgodził się z tym, jednocześnie wyjaśniając, że póki co niemożliwy jest inny sposób rozliczania, pracuje on jednak z miastem nad wprowadzeniem stosowniejszej opłaty. Ponadto korporacja wyłożyła niemal 7 milionów dolarów na dofinansowanie darmowych przejazdów komunikacją miejską dla dzieci z ubogich rodzin. Wszystko to jednak jest za małym gestem dla osób zamieszkałych w mieście nad zatoką.

Wiele osób najwyraźniej razi luksus białych G-busów. Są to wielkie, wygodne pojazdy, wyposażone w klimatyzację, a także z dostępem do Internetu. W okolicach Bożego Narodzenia w jeden z tych białych autobusów poleciał kamień i wybił szybę. Bardzo często, na trasie busów, pojawiają się pikiety domagające się usunięcia Google-busów z ulic miasta. Czy [pracownicy Google'a] są zbyt delikatni, żeby jeździć zwykłą komunikacją miejską? – takie pytanie zadał ostatnio adwokat jednej z organizacji społecznych w San Francisco, Tony Robles.

Nie da się jednak ukryć, że są one przyczyną pewnych zmian w mieście. Ponieważ pracownicy firm z Doliny Krzemowej nie muszą mieszkać bliżej niej, ceny wynajmu w San Francisco poszybowały w górę. Skoro zarabiają oni sześciocyfrowe sumy rocznie, to z góry wiele osób wynajmujących mieszkania zakłada, że stać ich na płacenie wyższego czynszu. Podobna sytuacja dzieje się na rynku lokali usługowych, przez co wiele małych restauracji, punktów usług czy księgarni jest na skraju bankructwa. Przez ostatni rok koszt wynajmu w mieście zwiększył się o 15 procent.

Korporacje mające siedzibę w Dolinie Krzemowej starają się bronić. Podkreślają, że dzięki ich bogatym pracownikom, powstają w mieście miejsca pracy, zaś do miasta odprowadzane są wielomiliardowe podatki, które są przeznaczane na inwestycje dla wszystkich mieszkańców miasta. Nie uda im się jednak najprawdopodobniej wygrać z tłumem, który nie przebiera w środkach. Nie jesteście niewinnymi ofiarami. Żyjecie w komforcie, otoczeni przez biedę, bezdomność i śmierć, najwyraźniej obojętni na wszystko dookoła, zagubieni w pieniądzach i własnym sukcesie. – możemy przeczytać na ulotkach kierowanych do pasażerów G-busów.

Ciężko przewidzieć jak rozstrzygnie się wojna miejskich społeczników z wielkimi korporacjami. Najprawdopodobniej będą oni pikietować zawsze, niezależnie od tego ile miejsc pracy powstanie przy pomocy przedsiębiorstw czy też ile miliardów podatku wpłynie do kasy miejskiej. Póki co można czekać na ruch Google'a i zobaczyć ile będzie on w przyszłości płacił za samo korzystanie z miejskich przystanków.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (104)