Nielimitowane taryfy rzadko kiedy opłacają się typowemu Kowalskiemu

Nielimitowane taryfy rzadko kiedy opłacają się typowemu Kowalskiemu

Nielimitowane taryfy rzadko kiedy opłacają się typowemu Kowalskiemu
28.04.2014 12:25, aktualizacja: 28.04.2014 17:42

Jeszcze w 2013 roku plany taryfowe „bez limitów” byłyprzedstawiane przez polskich operatorów telekomunikacyjnych jakonajlepszy możliwy wybór dla typowego Kowalskiego. Wygląda jednakna to, że typowemu Kowalskiemu abonament taki wcale nie jestpotrzebny, a formuła ta jest przez telekomy coraz bardziejnadużywana – w komunikacji rynkowej nie wspomina się otwarcie, żeno limits może już nie dotyczyć połączeń na numery stacjonarneczy wysyłanie SMS-ów.

Pamiętamy jak sprzedawcy-konsultanci w salonach T-Mobile, Plusa,Orange czy Play prześcigali się we wmawianiu klientom, że 80-90 złmiesięcznie za możliwość korzystania z komunikacji GSM (połączeńtelefonicznych, SMS-ów i MMS-ów) bez limitów jest dla nichnajlepszym wyborem. Okazuje się jednak, że po pierwszymzachłyśnięciu się przez abonentów swobodą wydzwaniania,ekscytacja mija. Jak twierdziMichał Paschalis-Jakubowicz, dyrektor wykonawczy Orange Polska ds.rynku masowego, konsumpcja usług głosowych wraca do dawnego lubnieznacznie wyższego poziomu. Abonament oczywiście pozostaje natym samym poziomie.

Obraz

Walka cenowa między operatorami doprowadziła co prawda doobniżenia cen abonamentów. Przykładowo w T-Mobile za nielimitowanątaryfę Premium zapłacimy 40 zł miesięcznie (przy umowie na 2lata), ale brak limitów oznacza tu już tylko brak limitów wpołączeniach głosowych do krajowych sieci komórkowych. Zanielimitowane połączenia na numery stacjonarne przyjdzie zapłacićdodatkowo 5 zł, za nielimitowane SMS-y kolejne 5 zł, a za każdygigabajt ruchu sieciowego 30 zł. Z kolei w Plusie „nielimitowana”taryfa LTE to 40 zł, ale za nielimitowane połączenia stacjonarneprzyjdzie dopłacić 7 zł, a nielimitowane SMS-y to już 10 zł.Każdy gigabajt ruchu sieciowego to nieco ponad 20 zł. Jak widać,operatorzy mocno się głowią, jak tu ukryć przed klientemcałkowity koszt oferty.

Pomimo takich działań ze strony operatorów, MichałPaschalis-Jakubowicz jest przekonany, że szeroko rozumiane taryfy nolimits zajmą od 20% do 30% indywidualnego rynku komórkowego wPolsce, trafiając do tych, którzy po prostu mają wyjątkowowysokie potrzeby. Dla pozostałych okazują się po prostu zbyteczne.Oczywiście sytuacja wygląda inaczej w segmencie biznesowym, gdzieoczekuje się większej kontroli kosztów – tam ich popularnośćma być znacznie większa.

Dyrektor zarządzający Orange Polska odniósł się także dokwestii związanych z transmisją danych przez sieci komórkowe. Jegozdaniem doszło do zmiany postrzegania internetu mobilnego – prawieprzestało się przedstawiać go jako substytut stacjonarnych łączy,reklamowany jest on raczej jako uzupełnienie, dla urządzeńmobilnych użytkowników będących w ciągłym ruchu. Nie wydaje sięteż, by LTE mogło jakoś realnie to zmienić. Ta technika, choćmarketingowo nośna, nie przynosi użytkownikom tak odczuwalnegoprzeskoku w jakości dostępu do Internetu, jakim było wprowadzeniepołączeń 3G. (…) powiedziałbym, że 3G było jak posadzeniena rowerze kogoś, kto musiał wcześniej maszerować. LTE todołożenie do roweru przerzutki. Jest szybciej, ale przełom dokonałsię wcześniej – stwierdził Michał Paschalis-Jakubowicz. Cowięcej, nie ma dziś na rynku usług bazujących na LTE, którychnie dałoby się uruchomić w sieciach 3G, w których potencjalniemożna uzyskać nawet 40 Mb/s, wystarczające, by dostępne usługipracowały wystarczająco dobrze.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (80)