"Niewłaściwe użycie internetu". Brytyjska szkoła w ogniu krytyki, w tle pornografia Strona główna Aktualności21.05.2020 14:04 Udostępnij: O autorze Piotr Urbaniak @gtxxor Wyszukiwarka internetowa może odnaleźć wszystko, również treści niepożądane. To komunał, ale dobrze oddaje obecny problem dyrektora jednej z brytyjskich szkół średnich, którego rodzice uczniów oskarżają o nakłanianie ich pociech do "niewłaściwego użycia internetu". Sprawa rozgrzała opinię publiczną na tyle, że piszą o niej największe media w Wielkiej Brytanii. Niechlubnym bohaterem został nauczyciel od edukacji osobistej, społecznej i zdrowotnej (PSHE) z Akademii Arcybiskupa Sentamu, który dzieciom w wieku 11-14 lat zadał pracę domową polegającą na zdefiniowaniu podanych pojęć. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, o jakich konkretnie pojęciach mowa. A na liście znalazły się m.in. nazwy narkotyków, zaburzenia tożsamości płciowej i określenia dewiacji seksualnych. Jak zauważa brat jednej z uczennic, Leon Dagon, wpisanie wielu z tych haseł w Google kończy się wyświetleniem treści pornograficznych; nieodpowiednich dla dzieci. – Obecnie większość dzieci korzysta z internetu, aby pomóc im w odrabianiu lekcji. Jeśli wpiszesz coś takiego w Internecie, Bóg wie, co się pojawi – stwierdził, cytowany przez BBC. Fragment spornego zadania domowego, fot. BBC Dyrektor Chay Bell, choć ostatecznie przeprasza, ripostuje, że jego podopieczni stosowne materiały otrzymali wprost od nauczyciela. Nie musieli ich więc szukać. Trzy grupy beneficjentów W tym momencie mogłoby się wydawać, że temat został zamknięty. Ale w końcu mowa o Wielkiej Brytanii, gdzie temat pornografii oglądanej przez nieletnich od lat jest bardzo gorący i władza co rusz podejmuje mniej lub bardziej przemyślane kroki w celu ograniczenia dostępu do tego rodzaju treści. Ostatecznie jeden tylko incydent wykarmia aż trzy grupy interesu. Anyone got any more of that vigilante pedophile-justice in the UK please?https://t.co/UWg7bxEJay— ✝️☯️sepiatones⁷☸️♍☿ (BLM + Trans Rights!) (@sepiatonal) May 20, 2020 W mediach społecznościowych odezwali się nie tylko przeciwnicy pornografii, ale także przeciwnicy edukacji seksualnej w ogóle. Równolegle wciśnięto argument w usta wszystkim tym, którzy uważają, że największą zmorą jest sam internet. Bo ogłupił społeczeństwo, a zwłaszcza młodzież, tak, że nikt nie próbuje już sięgać po inne, alternatywne źródła informacji. Biznes Bezpieczeństwo Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji Zobacz także Android Auto i Mapy Google: ograniczenia prędkości w nawigacji są coraz szerzej dostępne 12 mar 2020 Oskar Ziomek Oprogramowanie Bezpieczeństwo TechMoto 15 Google pomoże służbom ustalić czy ludzie siedzą w domach 3 kwi 2020 Jakub Krawczyński Internet Bezpieczeństwo 212 Google Earth oficjalnie na przeglądarkach innych niż Chrome 27 lut 2020 Piotr Urbaniak Oprogramowanie Internet 11 Google I/O 2020 bez transmisji online 22 mar 2020 Mateusz Czerniak Oprogramowanie 10
Udostępnij: O autorze Piotr Urbaniak @gtxxor Wyszukiwarka internetowa może odnaleźć wszystko, również treści niepożądane. To komunał, ale dobrze oddaje obecny problem dyrektora jednej z brytyjskich szkół średnich, którego rodzice uczniów oskarżają o nakłanianie ich pociech do "niewłaściwego użycia internetu". Sprawa rozgrzała opinię publiczną na tyle, że piszą o niej największe media w Wielkiej Brytanii. Niechlubnym bohaterem został nauczyciel od edukacji osobistej, społecznej i zdrowotnej (PSHE) z Akademii Arcybiskupa Sentamu, który dzieciom w wieku 11-14 lat zadał pracę domową polegającą na zdefiniowaniu podanych pojęć. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, o jakich konkretnie pojęciach mowa. A na liście znalazły się m.in. nazwy narkotyków, zaburzenia tożsamości płciowej i określenia dewiacji seksualnych. Jak zauważa brat jednej z uczennic, Leon Dagon, wpisanie wielu z tych haseł w Google kończy się wyświetleniem treści pornograficznych; nieodpowiednich dla dzieci. – Obecnie większość dzieci korzysta z internetu, aby pomóc im w odrabianiu lekcji. Jeśli wpiszesz coś takiego w Internecie, Bóg wie, co się pojawi – stwierdził, cytowany przez BBC. Fragment spornego zadania domowego, fot. BBC Dyrektor Chay Bell, choć ostatecznie przeprasza, ripostuje, że jego podopieczni stosowne materiały otrzymali wprost od nauczyciela. Nie musieli ich więc szukać. Trzy grupy beneficjentów W tym momencie mogłoby się wydawać, że temat został zamknięty. Ale w końcu mowa o Wielkiej Brytanii, gdzie temat pornografii oglądanej przez nieletnich od lat jest bardzo gorący i władza co rusz podejmuje mniej lub bardziej przemyślane kroki w celu ograniczenia dostępu do tego rodzaju treści. Ostatecznie jeden tylko incydent wykarmia aż trzy grupy interesu. Anyone got any more of that vigilante pedophile-justice in the UK please?https://t.co/UWg7bxEJay— ✝️☯️sepiatones⁷☸️♍☿ (BLM + Trans Rights!) (@sepiatonal) May 20, 2020 W mediach społecznościowych odezwali się nie tylko przeciwnicy pornografii, ale także przeciwnicy edukacji seksualnej w ogóle. Równolegle wciśnięto argument w usta wszystkim tym, którzy uważają, że największą zmorą jest sam internet. Bo ogłupił społeczeństwo, a zwłaszcza młodzież, tak, że nikt nie próbuje już sięgać po inne, alternatywne źródła informacji. Biznes Bezpieczeństwo Udostępnij: © dobreprogramy Zgłoś błąd w publikacji