Nintendo nie udało się jakoś zawojować świata z Wii U, którego premiera odbyła się w listopadzie, tak jak niespodziewanie firma odniosła sukces z o wiele słabszym pod kątem technicznym w stosunku do konkurencji (Xbox 360, PS3) Wii. W świecie, w którym coraz popularniejsza staje się rozrywka w przenośnej formie, producent nie może być zadowolony z wyników sprzedaży — i oczywiście myśli, jak poprawić swoją sytuację finansową. Jednym z planów jest ponoć umożliwienie twórcom aplikacji na smartfony czy tablety proste przeniesienie ich gier.
Najwidoczniej odchodzi się od postawy bronienia się przed określaniem pada z ekranem dotykowym od Wii U jako pewnego rodzaju jednak tablet. Specjalnie opóźniając premiery potencjalnych hitów, w oczekiwaniu na aktualizację systemu usprawniającą jego działanie, firma w jakiś sposób musi nadrobić braki w ofercie rozrywkowej. Tutaj pomóc ma profesjonalne oprogramowanie udostępniane zainteresowanym, dzięki któremu szybko i łatwo coś, co pojawiło się na urządzeniach mobilnych, można by przepisać na konsolę. Z dystrybucją takich projektów nie byłoby raczej problemu — w końcu Nintendo ma swój cyfrowy eShop. Tyle tylko, że kontroler nie obsługuje multidotyku...