Piractwo to już nie wzniosła idea, to chciwość i żądanie okupu (aktualizacja)

Piractwo to już nie wzniosła idea, to chciwość i żądanie okupu (aktualizacja)

Piractwo to już nie wzniosła idea, to chciwość i żądanie okupu (aktualizacja)
16.05.2017 13:27, aktualizacja: 18.05.2017 13:34

Wolny dostęp do kultury, otwartość informacji i swobodne kopiowanie danych były pięknymi ideami, w które jeszcze 10 lat temu wierzyły setki osób na wszystkich kontynentach. Jednak utopia nie przetrwała zderzenia z kapitalistyczną rzeczywistością i dziś piraci zamiast podzielić się z internautami kopią kolejnej części „Piratów z Karaibów” wolą zatrzymać film dla siebie i zażądać okupu od Disneya. Czasy, gdy zdobyte z trudem nieoficjalne kopie kinowych hitów od razu lądowały na Zatoce Piratów, minęły bezpowrotnie.

Nie oznacza to oczywiście, że nie zobaczymy filmu przed premierą. Grupa piratów utrzymuje, że wykradła kopię filmu z wytwórni i grozi udostępnieniem jej w Sieci, jeśli nie otrzyma okupu. Mowa tu o produkcji drogiej, kontynuującej lukratywną serię i w założeniu mającej przynieść Disneyowi ogromne zyski.

Warto walczyć o to, by zainteresowani nie obejrzeli filmu przed kinową premierą. Upublicznienie go wróży ogromne straty. Jako przykład można podać wyciek „Niezniszczalnych 3” przed premierą, który był jedną z przyczyn ogromnych strat Lionsgate. Szacuje się, że wyniosły one ponad 100 milionów dolarów. W końcu jednak udało się ująć osobę odpowiedzialną za tamten wyciek.

PIRACI Z KARAIBÓW. ZEMSTA SALAZARA - zwiastun PL (dubbing) - 26.05.2017

To nie pierwszy taki przypadek i z pewnością nie ostatni. Kilka tygodni temu w identycznej sytuacji znalazł się Netflix, nad którym zawisło widmo wycieku odcinków z najnowszej serii „Orange is the new Black”. Wytwórnia nie zapłaciła okupu i 10 z 13 odcinków piątej serii trafiło do Sieci przed premierą.

Obraz

Niedługo później ta sama osoba (lub grupa), posługująca się pseudonimem The Dark Overlord, udostępniła listę kilku innych seriali, do których rzekomo ma dostęp i groziła ich udostępnieniem na zewnątrz. Na liście są produkcje wytwórni NBC, ABC, Fox, IFC, National Geographic, Disney Channel i innych, w tym nowe odcinki seriali „NCIS Los Angeles”, „Pępek świata” czy „Blef”.

Jak hakerzy mogli dostać się do takich produkcji? Wytwórnie mają zazwyczaj wysokiej klasy zabezpieczenia, ale filmy i seriale krążą między różnymi firmami. Mowa tu o różnego typu współpracownikach, agencjach reklamowych, mniejszych producentach, podwykonawcach czy dystrybutorach. Możliwe, że działające w różnych krajach.

Disney prawdopodobnie także nie zapłaci okupu za kolejną część „Piratów z Karaibów”. Na razie nie ma też dowodów na to, że hakerzy naprawdę wykradli film. Nie wiemy też, jakiej wysokości okupu się domagają, ale podobno chcą dostać ogromną sumę. Znamy jedynie walutę – oczywiście życzą sobie bitcoiny. W sprawę jest już zaangażowane FBI.

Piraci grożą, że jeśli nie otrzymają pieniędzy, będą cyklicznie udostępniać długie fragmenty filmu. Jest więc szansa, że trafi on do szerokiego grona spragnionych nowości odbiorców, ale to już nie to samo. Ukaże się nie w dobrej wierze i nie w imię wolności, ale jako groźba i pokaz siły. Idea, która 7 lat temu powołała do życia Misjonarski Kościół Kopimizmu odeszła w zapomnienie.

taiwannews.com.tw
taiwannews.com.tw

Serca hakerów nie są jednak wykute z kamienia. Przygoda pewnego Tajwańczyka pozwala odzyskać wiarę w ludzkość. Na początku maja jego dane zostały zaszyfrowane przez ThunderCrypt i by je odzyskać miał zapłacić 0,345 bitcoina, a zarabia jedynie 400 dolarów miesięcznie i nie mógł sobie na to pozwolić. Ofiara ataku szczerze wyjaśniła swoją sytuację autorom ransomware, a oni… cóż, przyznali mu rację. Dane zostały odszyfrowane bez żadnych opłat. Napastnicy przyznali też, że przecenili możliwości finansowe obywateli Tajwanu i prawdopodobnie nie był to jedyny przypadek, gdy zrezygnowali z zarobku.

Aktualizacja, 18.05.2017 13:10

Wygląda na to, że Disney nie zamierza zapłacić okupu. W sieciach peer-to-peer można już znaleźć nadchodzący film „Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara”. Trzeba jednak zwracać uwagę na ich dostępność, gdyż pojawiają się i znikają ze stron z Torrentami. Przez moment była dostępna nawet wersja o rozmiarze 54 GB.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (46)