Playtest F.3.A.R.

Playtest F.3.A.R.

Redakcja
08.10.2010 08:30, aktualizacja: 01.08.2013 01:58

Seria F.E.A.R. udowodniła chyba udanie, że strach wywołuje ciarki przede wszystkim wtedy, gdy staniemy z nim oko w oko. Choć pierwsza perspektywa w dalszym ciągu nie jest powszechna dla "strzelanego-horroru", a kolejne odsłony gry nie odniosły tak wielkiego sukcesu, jak dodatek do "jedynki", tak Warner Bros. nie zamierza odpuścić i ponownie zaprzęga do pracy Day 1 Studios. Tym samym rodzi się pytanie - czy warto jeszcze w ogóle zwracać uwagę na kolejne części tego tasiemca? Mieliśmy okazję tytuł sprawdzić w akcji i zapowiada się on dosyć obiecująco. Jeśli ktoś zalicza się do fanów...

Naturalnie przed zagłębieniem się w klimat F.3.A.R. przyda się odkurzenie wcześniejszych epizodów historii, w celu przypomnienia sobie dotychczasowej fabuły. Cała akcja ma miejsce dziewięć miesięcy po wydarzeniach z Project Origin. Jak pamiętamy, Alma była w ciąży, a ten stan u dziewczyny obdarzonej przepotężnymi mocami wywołał chaos oraz zniszczenie niemal na całym świecie. Prócz niej, powracają jeszcze dotychczasowe "dzieciaki" - Point Mana znamy, gdyż to on grał pierwsze skrzypce w poprzednich częściach. Teraz jednak stanie ramię w ramię ze swoim bratem Paxtonem Fettelem. W tym duecie pewnie nie byłoby nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że jedno z rodzeństwa nie żyje...

Osoby, które orientują się w tym, co się działo w serii, zapewne kojarzą, że Paxton zginął z rąk Point Mana. Na szczęście w F.3.A.R. nie skupimy się na ponownym uśmierceniu łotra, ale jego paranormalne zdolności wykorzystamy w walce z nietuzinkową mamusią. Obecność drugiego bohatera to też swoisty świeży powiew dla już dość mocno ogranej sagi, gdyż tym razem całą kampanię będziemy mogli ukończyć wspólnie z drugim graczem. Opcja jest dostępna zarówno za pośrednictwem sieci, jak i lokalnie - na podzielonym ekranie. Ten ostatni wariant zabawy mieliśmy okazję wypróbować. A skoro Point Mana mamy już doskonale "obcykanego" to zdecydowaliśmy się przetestować jego braciszka.

Obraz

Paxton w swojej astralnej postaci posiada mnóstwo atutów, jeśli chodzi o walkę. W przeciwników poślemy pociski energii, a gdy tylko najdzie nas ochota, możemy delikwenta podniesiemy do góry, aby kompan nafaszerował go ołowiem. Na tym naturalnie nie koniec - Fettel oto potrafi przejmować ciała wrogów, dzięki czemu zupełnie zmienia swoją taktykę. Duch wchodząc w żołnierza zyskuje dostęp do całego jego arsenału. Rzecz jasne, kiedy "powłoka" będzie nam już zbędna, wystarczy ją rozsadzić od środka - nie ukrywam, że sprawia to mnóstwo frajdy. Kooperacja między rodzeństwem nie kończy się wyłącznie na walce, ale również przydaje się w prostych zagadkach, jakie zostały przygotowane przez twórców.

[break/]Oto pewne przejścia zobaczy i otworzy jedynie duch Paxtona. Na szczęście z zaprezentowanych nam kilku łamigłówek, żadna nie była specjalnie trudna, zaś współpraca to miła odskocznia od samotnego pościgu za Almą. Ogrywając F.3.A.R. na podzielonym ekranie dostrzegliśmy też inny patent - mianowicie chodzi o to, że każdy z braci ma różne wizje swojej szalonej matki. Tu jednak pojawia się problem. Jeżeli uważacie się za fanów serii, wygląda na to, że nie dane nam będzie w kampanii dla samotnego gracza sterować Fettelem. Miejmy nadzieję, iż jednak Day 1 Studios dojdzie do wniosku, że nie jest to najlepszy pomysł...

Obraz

Wizualnie najnowszy S.T.R.A.C.H. zdaje się być przestarzały. Cienie, podobnie jak tekstury, wypadają miejscami wręcz tragicznie, choć twórcom należą się równocześnie wielkie brawa, że podczas sprawdzania demówki nie wpadłem do żadnego pustego pokoju - sterylne lokacje tak zapadły mi w pamięć po "jedynce". Każde z pomieszczeń aż roiło się od detali i w miejscówkach na zewnątrz też o tym nie zapomniano. Całość niemniej psuła liniowość rozgrywki oraz źle zastosowane skrypty. Z góry zaplanowane sceny były łatwe do przewidzenia i miejscami aż dało się odczuć, gdzie znajduje się ta niewidzialna bariera, po przekroczeniu której zza rogu wybiegnie na nas trzech oprychów. Szału nie zrobiła także sekwencja ze sterowanym przez nas robotem, ale to wina tego, że bardzo mało elementów otoczenia jesteśmy w stanie zniszczyć, a mech lubił się gdzieś zablokować.

Obraz

Czy warto czekać na trzecią odsłonę F.E.A.R.? Jeżeli chcecie zobaczyć, jak potoczą się dalsze losy Point Mana, to jak najbardziej. Lecz jeżeli to miałby być pierwszy czyjś tytuł z tej strasznej serii, wtedy chyba lepiej poszukać czegoś innego. Gra z pewnością zyska większy rozgłos wśród posiadaczy komputerów osobistych, którzy mają pewien sentyment do Almy, lecz nieco szkaradna grafika najprawdopodobniej skutecznie odstraszy potencjalnych klientów z konsolami w domu. Poza dorzuceniem do zabawy trybu kooperacji, tak naprawdę F.3.A.R. nie ma nic więcej do zaoferowania, a kilka chwil spędzonych z grą nie pokazało mi ani jednego momentu, kiedy przeszły mnie ciarki. Całość zdaje się bardziej nastawiona na odmóżdżającą rozwałkę, niż trzymający w napięciu horror. Niestety.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)